Klub interweniował w sprawie stanu boisk treningowych
Ładowanie...

Global categories

10 May 2018 10:05

Klub interweniował w sprawie stanu boisk treningowych

Z powodu braku nawadniania boiska z naturalną murawą na obiekcie sportowym przy ul. Małachowskiego jego stan w ostatnim czasie drastycznie się pogorszył. W związku z tym niezbędne są natychmiastowe działania zaradcze.

Z naturalnego boiska kompleksu sportowego zarządzanego przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji (MOSiR) piłkarze Widzewa korzystać zaczęli w kwietniu bieżącego roku. Od tego czasu, przez cały miesiąc, murawa - z przyczyn technicznych - nie była podlewana, co doprowadziło ją do fatalnego stanu. Przy rosnących temperaturach i intensywnie świecącym słońcu trawa błyskawicznie uległa wysuszeniu. Podobnie wygląda sytuacja na nieużywanym dotąd boisku hybrydowym. Zaniepokojeni sytuacją przedstawiciele Widzewa wielokrotnie interweniowali w tej sprawie.

Z otrzymanych przez klub informacja wynika, że zarządca obiektu miał problemy z podłączeniem wody. Gdy udało się je zażegnać było już jednak za późno. Mimo że kilka dni temu rozpoczęto podlewanie muraw, są one tak zdegradowane, że wymagają intensywnych zabiegów naprawczych, regeneracyjnych i pielęgnacyjnych, analogicznych do tych stosowanych na głównej płycie stadionu przy al. Piłsudskiego. Boisko w #SerceŁodzi po zimie również było w kiepskiej kondycji, ale udało się je uratować dzięki intensywnej pracy najwyższej klasy specjalistów. Możliwość podjęcia takich działań w ośrodku przy ul. Małachowskiego z powodów proceduralnych jest jednak, przynajmniej w teorii, mocno ograniczona.

Tematem zainteresował się w końcu łódzki oddział TVP3, który w poniedziałek rano (a następnie ponownie we wtorek) zaprosił do studia przedstawicieli MOSiR-u i największych klubów użytkujących obiekt - Widzewa i Master Pharm Budowalnych Łódź. Następnego dnia doszło do spotkania zainteresowanych stron już w ośrodku przy ul. Małachowskiego. Z zaniepokojonymi delegatami klubów spotkali się reprezentanci Wydziału Sportu i Zarządu Inwestycji Miejskich (ZIM) Urzędu Miasta Łodzi i MOSiRu. Omówiono dramatyczną sytuację niezwykle pechowego, jak się okazuje, ośrodka. Warto przypomnieć w tym miejscu, że cały kompleks oddany do użytku miał być już w maju 2017 roku, podczas gdy z boiska hybrydowego nikt jeszcze nie korzystał, a trawiaste dostępne jest od miesiąca i już znajduje się w tragicznym stanie.

- Problem podlewania został już zażegnany. Nawadnianie zostało uruchomione, ale oczywiście nawierzchnie te wymagają teraz dodatkowych zabiegów pielęgnacyjnych. Nie jest tajemnicą, że firma, która budowała ten obiekt i miała zajmować się jego utrzymaniem, upadła i teraz nie ma kto się tym zająć. W związku z tym MOSiR - zarządca obiektu, będzie musiał zlecić odpowiednie prace komuś innemu. Rozmawiamy właśnie, by odbyło się to w specjalnym, natychmiastowym trybie, żeby nie zaprzepaścić wcześniejszych nakładów, bo na początku kwietnia boisko wyglądało naprawdę dobrze. Szukamy wyjścia z sytuacji, jestem dobrej myśli - przyznała Małgorzata Belta z ZIM w rozmowie z Widzew TV.

We wtorek przedstawiciele klubu ponownie wyrazili swoje obawy o losy obiektu, który powstał przecież przy olbrzymim zaangażowaniu widzewskiego środowiska. Urzędnicy UMŁ podjęli ostatecznie decyzję o podjęciu nadzwyczajnych środków mających na celu ratowanie boisk. Straty wynikające z dalszej bierności w tej sprawie mogą być bowiem ogromne, znacznie przewyższające potencjalne koszty związane z naruszeniem procedur. W tej chwili każdy dzień jest ważny dla stanu i przyszłości boisk. W związku z tym zagwarantowano Widzewowi zastosowanie specjalnej ścieżki postępowania, by już teraz, zanim przetarg zostanie rozstrzygnięty, profesjonalna firma weszła na obiekt i zajęła się regeneracją nawierzchni hybrydowej i naturalnej.

Zgodnie z uzyskanymi informacjami boisko trawiaste w przeciągu miesiąca odzyskać powinno swoje pierwotne walory. W sierpniu zaś gotowa do użytku ma być „hybryda”. - Jako klub cieszymy się, że jakiś krok został uczyniony, ale jednocześnie do wszystkich deklaracji podchodzimy bardzo ostrożnie. Chcielibyśmy wierzyć we wszystkie zapewnienia, ale musimy bacznie przyglądać się sytuacji i alarmować o wszystkich niepokojących oznakach - przyznał Marcin Tarociński, dyrektor ds. PR i komunikacji Widzewa, który razem z Piotrem Szorem, dyrektorem zarządzającym klubu, pilotuje sprawę i prowadzi rozmowy z przedstawicielami miasta oraz MOSiR-u.