LEGIA - WIDZEW
Klasyk przez duże K!
Widzewiacy do starcia w Warszawie przystąpili w identycznym składzie, jak do poprzedniego spotkania ze Śląskiem Wrocław. W pierwszej jedenastce gospodarzy doszło do kilku zmian względem ostatniej ligowej kolejki, spowodowanych kontuzją podstawowego bramkarza Kacpra Tobiasza oraz absencją za kartki pomocnika Bartosza Slisza.
Pierwszą ofensywną akcję przeprowadzili w 3. minucie gospodarze, ale centra Pawła Wszołka w pole karne Widzewa nie znalazła adresata. Widzewiacy długo nie czekali z odpowiedzią. Najpierw po akcji lewym skrzydłem Bartłomiej Pawłowski dograł piłkę do środka, ale Ernest Terpiłowski został przyblokowany przez rywali.
Nie minęła minuta, a Pawłowski ponownie wyprowadził w pole legionistów, wbiegł w pole karne i będąc w dobrej pozycji trafił w… boczną siatkę. Ta akcja była wynikiem wysokiego pressingu zespołu Widzewa.
W 11. minucie łodzianie przeprowadzili ładną akcję, w której Andrejs Ciganiks podał do Jordiego Sancheza, a ten zgrał klatką piersiową do Marka Hanouska. Strzał Czecha zablokował Artur Jędrzejczyk, a po chwili sędzia odgwizdał pozycję spaloną Hiszpana w tej akcji.
Minutę później gorąco zrobiło się pod bramką Henricha Ravasa po dograniu Josue, ale Słowak ostatecznie złapał piłkę i zakończył akcję legionistów. W 14. minucie Widzew wyszedł z kontrą. Jordi podaniem dobrze wypuścił Terpiłowskiego, ale temu futbolówkę wygarnął wślizgiem Jędrzejczyk.
W następnych minutach to Legia była częściej przy piłce i to przyniosło jej gola. W 18. minucie Bartosz Kapustka dośrodkował zza pola karnego idealnie na głowę Wszołka i ten mocnym strzałem pokonał Ravasa mimo krycia przez Ciganiksa.
Widzew próbował szybko odpowiedzieć, ale po sprytnym rozegraniu wolnego przez Letniowskiego i okazji Pawłowskiego okazało się, że aż trzech łodzian zostało złapanych na ofsajdzie.
Przez następne minuty to ponownie gospodarze byli częściej przy piłce. W 24. minucie na bramkę Widzewa strzelał Maciej Rosołek, ale Ravas interweniował pewnie. Dwie minuty później znowu Wszołek okazał się sprytniejszy od Ciganiksa, ale jego dogranie w szesnastkę łodzian nie przyniosło efektu.
Tuż przed upływem pół godziny gry ponownie poszło dośrodkowanie w pole karne Widzewa. Zacentrował Ernest Muci, a najwyżej wyskoczył do piłki Maik Nawrocki. Uderzył głową, ale nad poprzeczką bramki gości.
W 32. minucie zrobiło się bardzo groźnie pod bramką Ravasa. Po dośrodkowaniu Filipa Mladenovicia do piłki doszedł Rosołek, ale w ostatniej chwili został przyblokowany przez Mateusza Żyrę. Cztery minuty później ponownie na bramkę Widzewa główkował Nawrocki. Tym razem po dośrodkowaniu Josue z rożnego, ale ponownie strzał poszybował nad widzewską bramką.
Łodzianie odżyli około 40. minuty. Najpierw kąśliwy strzał oddał Pawłowski, a do piłki odbitej przez Hładuna dopadł Ciganiks i dośrodkował w pole karne. Tam najwyżej wyskoczył Mato Milos, którego strzał głową przeleciał tuż nad poprzeczką bramki Legii.
Tuż przed końcem pierwszej połowy po kolejnej akcji łodzian mocny strzał oddał Pawłowski (pierwszy celny drużyny gości w tym spotkaniu), ale uderzenie zostało zablokowane. Był jeszcze rożny dla Widzewa, jednak nie przyniósł nic konkretnego, a chwilę później sędzia zakończył pierwsze 45 minut gry na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej.
Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian w składzie. Tym razem początek gry należał do Legii, co potwierdził celny strzał Josue na bramkę łodzian. Piłka padła jednak łupem Ravasa.
Wysoki pressing gospodarzy utrzymywał się przez kolejne minuty pierwszego kwadransa po przerwie. W 52. minucie legioniści przejęli piłkę po podaniu Jordiego i Kapustka wyszedł na dobrą pozycję w polu karnym Widzewa, ale piłka po jego strzale jednak nie wpadła do siatki.
Dwie minuty później z akcją wyszli goście. Piłka trafiła do Hanouska, a ten oddał strzał z dystansu, który pewnie wyłapał Hładun. W 56. minucie ponownie zaatakowali legioniści. Zza pola karnego przymierzył Josue, a piłka poszybowała blisko okienka bramki Widzewa.
59. minuta gry przyniosła pierwsze zmiany w obu zespołach. W drużynie łodzian za Letniowskiego i Terpiłowskiego weszli Dominik Kun i Kristoffer Normann Hansen, a u gosopodarzy Rosołka zastąpił Tomas Pekhart.
Zaraz po tych zmianach Widzew wywalczył dwa kornery. Pierwszy przyniósł groźniejszą sytuację, zakończoną strzałem Normanna Hansena z ostrego kąta i wybiciem Hładuna na róg.
Norweg na tym nie poprzestał i w 70. minucie po raz trzeci w tym sezonie Ekstraklasy okazał się skutecznym „dżokerem” wchodzącym z ławki rezerwowych na boisko. Po zagraniu z głębi boiska piłka trafiła na skrzydło do Milosa. Chorwat popisał się mierzonym dośrodkowanie w pole karne Legii, wprost na głowę nadbiegającego Hansena, który celnym strzałem pokonał Hładuna. Na dwadzieścia minut przed końcem spotkania Widzew odrobił straty.
W 75. minucie po kolejnej akcji łodzian celnie strzelał Hanousek, ale golkiper Legii nie miał problemów z obroną. Minutę później Czech już trafił do siatki… własnej bramki. Jeden z liderów łódzkiej drużynie nie miał szczęścia przy próbie zablokowania podania Wszołka do Igora Strzałka i pokonał własnego bramkarza.
Strata drugiego gola nie podłamała piłkarzy Widzewa. W 82 minucie po ich akcji na dwudziestym metrze został sfaulowany Kun. Do wolnego podszedł Pawłowski i po jego uderzeniu piłka odbiła się od wyskakującego w murze Wszołka i wpadła do bramki Legii! Łodzianie ponownie remisowali na Łazienkowskiej.
Podrażnienie legioniści rzucili się do ataków, ale ich próby nie przynosiły efektów w ostatnich minutach meczu. Za to w doliczonym czasie (trzy minuty) emocji było aż nadto. Najpierw w wybornej okazji strzał Normanna Hansena zablokował Ribeiro. W odpowiedzi Patryk Sokołowski złożył się dobrze do strzału przewrotką i minimalnie chybił. Ostatnia doliczona minuta to kolejna szybka akcja łodzian i Normann Hansen stanął przed wielką szansą strzelenia gola na 3:2, ale został w ostatniej chwili zablokowany przez rywala.
Mogło być jak za dawnych lat, ale skończyło się remisem 2:2 po dobrej, ambitnej grze Widzewiaków i wierze w końcowy sukces mimo dwukrotnej sytuacji, gdy musieli gonić wynik. Brawo dla drużyny za walkę do końca i pierwszy od wielu lat korzystny wynik dla RTS-u w meczu wyjazdowym z Legią.
22. kolejka PKO BP Ekstraklasy
Legia Warszawa – Widzew Łódź 2:2 (1:0)
1:0 – Paweł Wszołek 18’
1:1 – Kristoffer Normann Hansen 70’
2:1 – Marek Hanousek 76’ (sam.)
2:2 – Bartłomiej Pawłowski 82'
Legia: Dominik Hładun - Maik Nawrocki, Artur Jędrzejczyk, Yuri Ribeiro - Paweł Wszołek, Patryk Sokołowski, Bartosz Kapustka (Carlitos 87'), Josue, Filip Mladenović - Ernest Muci (Igor Strzałek 68’), Maciej Rosołek (Tomas Pekhart 59’)
Widzew: Henrich Ravas – Patryk Stępiński, Serafin Szota, Mateusz Żyro - Mato Milos, Marek Hanousek, Juliusz Letniowski (Dominik Kun 59’), Andrejs Ciganiks (Juljan Shehu 79’) - Ernest Terpiłowski (Kristoffer Normann Hansen 59’), Bartłomiej Pawłowski (Łukasz Zjawiński 90’) - Jordi Sanchez
Żółte kartki: Yuri Ribeiro, Patryk Sokołowski, Filip Mladenović (Legia), Jordi Sanchez, Łukasz Zjawiński (Widzew)
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Widzów: 27522