Global categories
Każdy dzień w Widzewie to spełnienie marzeń - rozmowa z Kamilem Tlagą
Bartłomiej Stańdo: Pierwszy skład w meczu z KS Kutno zwiastuje coś przed inauguracją ze Świtem?
- Nie wiem, bo o wyborze wyjściowej jedenastki trener zdecyduje z pewnością w tym tygodniu. Na pewno ma spory znak zapytania przy pozycji prawego obrońcy, bo razem z Marcinem prezentujemy się dobrze. Przez cały okres przygotowawczy przebywaliśmy na placu gry w podobnym wymiarze czasowym. O tym, kto wyjdzie na mecz ze Świtem, z pewnością decydować będą małe rzeczy, niuanse.
Trzeba się będzie ładnie uśmiechać przed meczem…
- Na przykład… (śmiech) Dobrze jednak, że w mojej rywalizacji z Marcinem nie ma złej krwi, dzięki czemu tylko podnosimy swoje umiejętności. Rywalizujemy czysto sportowo, poza tym kolegujemy się, wspieramy, nie ma złych emocji. Czy ja zagram dobrze w barwach Widzewa, czy on, to też nie ma znaczenia, byleby tylko korzystała z naszej dobrej gry cała drużyna.
Byłoby z pewnością łatwiej, gdyby nie przepis dotyczący młodzieżowców, których na boisku jednocześnie musi być co najmniej dwóch - w tym jeden z nich najprawdopodobniej na lewej obronie, na której również z powodzeniem jeden z was mógłby ewentualnie grać.
- Można gdybać, co byłoby, gdyby nie ten przepis, ale nie zwracamy na to uwagi i rywalizujemy na swoich pozycjach. Mamy dwóch dobrych młodzieżowców na lewej obronie i u nich też walka o miejsce w składzie idzie pełną parą. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w trakcie sezonu. Na pewno zarówno ja, jak i Marcin możemy śmiało występować na lewej stronie defensywy. ”Cinek” może również grać na prawej pomocy, ja w środku pola - możliwości jest dużo, niekoniecznie więc jeden z nas usiądzie na ławce. Myślę, że dobrze mieć w drużynie zawodników uniwersalnych i to działa z pewnością na korzyść Widzewa. My jednak przede wszystkim skupiamy się na miejscu na prawej obronie.
Start rozgrywek za pasem, natomiast to był wasz pierwszy mecz na naturalnej nawierzchni. Odczuwałeś dużą różnicę? Jak oceniasz to spotkanie?
- Wiadomo, że dla nas gra na sztucznej i naturalnej nawierzchni wygląda zupełnie inaczej. Fajnie, że mogliśmy zagrać przed startem ligi na murawie naturalnej i tutaj należy podziękować klubowi z Kutna, że mogliśmy na takim boisku zagrać. Sam mecz był z pewnością prowadzony pod nasze dyktando, stworzyliśmy sobie - jak w każdym meczu sparingowym w tym roku - dużo klarownych sytuacji, ale znów kilku z nich nie udało się wykorzystać. Brakuje czasem skuteczności, ale najważniejsze jest to, byśmy samo kreowanie sytuacji bramkowych przenieśli na ligę. Mam nadzieję, że wtedy nieważne czym - kolanem, udem, brzuchem, pośladkami - ale będziemy te bramki strzelali.
W tym ma pomóc Marcin Krzywicki. Nowy napastnik strzelanie zaczął już w debiucie.
- Na pewno jest to duże wzmocnienie, nie ma co się oszukiwać. Dołączył do nas dopiero w czwartek, więc też nie chcę go oceniać. Tym bardziej, że nie miałem jeszcze przyjemności występować czy to z nim, czy przeciwko niemu. W niedzielę też się minęliśmy w przerwie - ja zszedłem z placu gry, on wszedł. W meczu z KS Kutno wykonał swoje zadanie i strzelił bramkę. Mam więc nadzieję, że pomoże Widzewowi w walce o awans.
Jak współpracowało ci się z prawym pomocnikiem w tym spotkaniu? Raz na tej pozycji meldował się Daniel Mąka, innym razem Mateusz Michalski, a niekiedy nawet schodzący do prawej strony Ogawa.
- Wiadomo, ze całą poprzednią rundę występowaliśmy na prawej stronie boiska z Adrianem Budką. Mieliśmy już swoje schematy i automatyzmy, fajnie się rozumieliśmy na placu gry. Teraz jest Daniel, jest Mateusz, trener dodatkowo daje im dowolność zmian pozycji i stawia na rotację na skrzydłach. Osobiście mi to jednak nie przeszkadza, bo to są ludzie, którzy również bardzo dobrze grają w piłkę, umiejętnościami z pewnością przekraczającymi trzecioligowy poziom.
Czujesz na tydzień przed starem rundy wiosennej, że drużyna prezentuje teraz lepszy poziom niż jesienią?
- Oczywiście. Wystarczy spojrzeć na okienko transferowe, w którym drużynę zasiliło kilku zawodników pierwszo- i drugoligowych. Oni pokażą wiosną, że przerastają tę ligę. Mamy bardzo dobrą drużynę do grania w piłkę, więc mam nadzieję, że nasza dwumiesięczna praca zaprocentuje w lidze. Musimy zacząć gonić rywali i odrabiać straty z jesieni. Liczę, że niektóre drużyny się potkną i je dogonimy. Skupiamy się jednak przede wszystkim na sobie, nie patrzymy na innych. Nikt za nas meczów wygrywać nie będzie.
Spróbują w tym jednak znacząco pomóc kibice, którzy biją kolejne karnetowe rekordy. Często odświeżasz licznik?
- Tak, chociaż właściwie nie muszę, bo ostatnio o tym głośno. Ciężko się dziwić, że piszą o tym gazety i portale w całej Europie - pobicie rekordu Polski w tym sezonie to fantastyczny wynik. Tym większą przyjemnością i dużym przeżyciem dla mnie jest gra tutaj. Każdy dzień w Widzewie to spełnienie marzeń. Od dziecka marzyłem, by grać przy takiej publiczności, na takim stadionie. Każdy, kto za młodu oglądał mecze w telewizji, marzył z pewnością podobnie. To wszystko zabieram dla siebie, nikt mi tego nie odbierze. Mam nadzieję, że zostanę tu jak najdłużej.