Global categories
Kamil Zieliński: Nie boimy się mówić o awansie
Po niezbyt udanym debiucie w starciu z PGE GKS II Bełchatów, swoim drugim występie w RTS, w Nieborowie, Kamil Zieliński zdobył dwie bramki. Tydzień później młody snajper zanotował już dwa razy więcej trafień, mając olbrzymi wkład w przekonujące zwycięstwo 5:1 nad Stalą Głowno. Spotkanie z beniaminkiem IV ligi było więc kolejnym udanym występem w czerwono-biało-czerwonych barwach urodzonego w Gryficach zawodnika, a jednocześnie pierwszym w ogóle meczem dla nowego sztabu szkoleniowego - trenera Marcina Płuski i jego asystenta Mateusza Oszusta.
- Trenerzy dopiero przyszli, ale szybko dało się odczuć, że są to super fachowcy. Widać od razu po pierwszych treningach, że wszystko przygotowane jest bardzo profesjonalnie. Dzięki wnikliwej analizie przeciwnika w środę doskonale wiedzieliśmy, jakie mocne strony ma Stal Głowno. Fajnie, że udało się wygrać na rozpoczęcie współpracy z nowym sztabem trenerskim. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie szło teraz w dobrym kierunku - podkreślił najlepszy strzelec Widzewa.
Zieliński festiwal strzelecki w swoim drugim występie na boisku Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi rozpoczął bardzo szybko, bo już w 3. minucie spotkania. Ledwie 120 sekund później miał na swoim koncie dwa gole, a dzieła zniszczenia dokończył po przerwie, zaliczając kolejne dwa trafienia. Zadowolony trener przez ostatni kwadrans spotkania pozwolił mu już odpoczywać na ławce dla rezerwowych.
- Fajnie, że te bramki wpadają, ale dla nas ważne są punkty. Gonimy PGE GKS II Bełchatów. Chcemy awansować i otwarcie o tym mówimy. Przyszedłem do Widzewa, żeby zdobywać bramki. Na razie to mi się udaje, choć wciąż nie jestem w optymalnej formie. Mam nadzieję, że w następnych meczach będę również udowadniał, że warto na mnie stawiać i, że Widzew będzie miał ze mnie dużo pożytku - zaznaczył nasz rozmówca.
Koledzy, choć z Zielińskim grają od niedawna, w większości akcji, czy to rozgrywanych środkiem, czy bocznymi sektorami boiska, próbowali szukać w polu karnym bramkostrzelnego napastnika. Wydaje się, że zaprezentowany w meczu ze Stalą system gry może przynieść Widzewowi wiele korzyści. - Było kilka dobrych momentów i fajnych akcji. Nie ustrzegliśmy się jednak błędów. Nadal dużo w naszej grze jest do poprawy. Są jednak nowi trenerzy, mają swoją wizję i mam nadzieję, że realizując ją uda nam się osiągnąć sukces - podkreślił były zawodnik między innymi Pogoni Szczecin.
Umiejętności Kamila Zielińskiego na tle czwartoligowych rywali wyróżniają się zdecydowanie, zarówno pod względem wyszkolenia technicznego czy gry bez piłki, jak i na przykład motoryki. Nie da się przy tym nie zauważyć, że 21-letni napastnik lubi wdawać się w drybling z rywalami.
- Trochę faktycznie nadużywam dryblingu i jest to na pewno moja bolączka. Między innymi przez to nie zadebiutowałem w ekstraklasie, bo trenerzy często mieli do mnie pretensje, że zbyt długo holuję piłkę. Staram się to eliminować. Nie jest jednak łatwo, bo tak gram całe życie. Spotkałem się zresztą z określeniem, że mój atut jest jednocześnie moją największą wadą. Ale trenerzy na pewno są po to, żeby zwracać mi uwagę. Ze swojej strony będę starał się w następnych meczach grać bardziej zespołowo i jeszcze lepiej - stwierdził sam zainteresowany.
Mecz ze Stalą Głowno strzelec czterech goli może oczywiście zaliczyć do tych bardzo udanych. W środę Zieliński mógł jednak zdobyć nawet więcej bramek. Najbardziej szkoda okazji z początku pierwszej połowy, gdy znalazł się tuż przed bramką rywala i zamiast skompletować błyskawicznego hat-tricka, przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. - Wszystko zrobiłem idealnie. Przyjąłem piłkę na klatkę, miałem całą bramkę, chciałem uderzyć pod poprzeczkę. Nie udało się. Na pewno muszę dużo ćwiczyć, dużo pracować, może też indywidualnie w formie treningu strzeleckiego. Potrzebuję tych treningów, chcę się rozwijać. Mimo że jesteśmy z Widzewem w czwartej lidze, chcę, tak jak klub, iść do przodu - wyjaśnił.