Global categories
Kamil Bartos: Musimy gonić czołówkę
Dla Kamila Bartosa niedzielne spotkanie było pierwszym ligowym meczem w tym sezonie od pierwszej minuty gry. Widzewski skrzydłowy zajął na boku obrony miejsce Kamila Tlagi, który oddelegowany został na pozycję defensywnego pomocnika. 26-latek może być zadowolony ze swojego występu, zwłaszcza że łodzianie zwyciężyli MKS Ełk 2:1. - Była to dla mnie trochę nowa sytuacja, że w meczu ligowym wychodzę od pierwszej minuty. Trener dał mi dzisiaj szansę i starałem się, na ile potrafiłem, aby wypaść jak najlepiej. Cieszymy się, że w końcu po tych trzech meczach mamy upragnione zwycięstwo - to było najważniejsze. Styl oczywiście też jest ważny, ale dla nas obecnie najistotniejsze są punkty, bo każdy zdaje sobie sprawę, jak układa się sytuacja w tabeli. Przeciwnicy uciekają, a my musimy gonić czołówkę - powiedział na gorąco Kamil Bartos.
Gracze z Ełku po trzynastu kolejkach zajmowali czternaste miejsce w ligowej tabeli i gdyby spojrzeć tylko na tabelę, niedzielny mecz nie powinien być dla podopiecznych Tomasza Muchińskiego wymagającym starciem, było jednak inaczej. - W ostatnich trzech meczach rywale zdobyli siedem punktów. Ich forma z pewnością jest zwyżkowa. My tych punktów zdobyliśmy jedynie dwa. Tabela nie do końca odzwierciedla możliwości tej drużyny, która przyjechała do Łodzi po trzy punkty. MKS zremisował między innymi z Finishparkietem, także z pewnością w tych meczach bezpośrednich z zespołem z góry tabeli naprawdę dobrze grali i dzisiejsze spotkanie również nie należało do łatwych - ocenił rywali nasz rozmówca.
Widzewiacy dość spokojnie podeszli do meczu i cierpliwie czekali na swoje szansę. Jeszcze przed przerwą bramkę z rzutu karnego zdobył Mateusz Michalski, a w drugiej połowie z bramki cieszyć mógł się również Sebastian Zieleniecki. - Mieliśmy podejść do tego meczu wysoko, agresywnie, odbierać piłkę jak najwyżej, ale przede wszystkim mieliśmy być skuteczni. To nam się udało. Wykorzystaliśmy dwa stałe fragmenty gry i możemy cieszyć się z trzech punktów - skomentował Bartos.
Goście odpowiedzieli w końcówce trafieniem Łukasza Gryko i do końca walczyli o chociażby punkt. Bramka dla rywali padła po stałym fragmencie gry. Łodzianie mają więc na pewno o czym myśleć przed kolejnymi meczami. - Stałe fragmenty to jest nasza bolączka. Dużo pracowaliśmy w tym tygodniu nad tymi elementami gry. Jak widać musimy, musimy poświęcić im jeszcze więcej czasu i nauczyć się zachowywać pełną koncentrację do końcowego gwizdka - zakończył 26-latek.