Juliusz Letniowski
Wywiady i konferencje
Piłkarze
Juliusz Letniowski: Nie sztuką jest siedzieć na ławce w ekstraklasie
Widzew Łódź to dla ciebie duża zmiana w piłkarskim życiu? Dotąd występowałeś głównie w klubach z Pomorza.
Juliusz Letniowski: - Jest to dla mnie zmiana, bo poza epizodem w Lechu, to Widzew jest drugim klubem spoza Pomorza w mojej karierze. Wyjeżdżam więc z rodzinnych stron, ale cieszę się bardzo, bo jestem pozytywnie nakręcony do gry w Widzewie. Liczę, że przeprowadzka do Łodzi będzie dla mnie czymś bardzo pozytywnym w życiu.
Do piłkarskiej kariery startowałeś w Lechii Gdańsk, której jesteś wychowankiem. Występowałeś tam w juniorach i zespole rezerw, ale w pierwszym zespole nie zadebiutowałeś…
- Z perspektywy czasu widzę to tak, że byłem wtedy w Lechii w złym czasie. Brakowało trochę szczęścia i tak wyszło, że w pierwszej drużynie nie zagrałem. Czasem na niektóre rzeczy nie mamy wpływu.
Po raz pierwszy pokazałeś swój potencjał podczas gry w trzecioligowym Bałtyku Gdynia, gdzie w sezonie 2017/2018 strzeliłeś 10 goli. Już wtedy grałeś na pozycji środkowego pomocnika?
- Od początku swojej przygody z piłką grałem na pozycji osiem lub dziesięć. To był dla mnie dobry sezon, chociaż warto pamiętać, że to była tylko trzecia liga. Na pewno dla młodego zawodnika była to dobra okazja do ogrania się w seniorskiej piłce przez pełny sezon.
Potem miałeś dobrą rundę jesienną w pierwszoligowej Bytovii Bytów, po której trafiłeś do wspomnianego już Lecha Poznań.
- Wtedy w Bytovii miałem duże poparcie od trenera i zaufanie z jego strony. W tamtej rundzie grało mi się bardzo dobrze, wiele rzeczy na boisku mi wychodziło i w końcu mogłem pokazać się szerszej publiczności. Po jesieni 2018 roku miałem kilka ofert z różnych klubów, z których wybrałem właśnie Lecha.
Jednak wiosną 2019 roku ani razu nie zagrałeś w poznańskiej drużynie...
- Po obozie w Turcji rozmawiałem wtedy z trenerem Adamem Nawałką, który prowadził drużynę Lecha. Mówił, że prezentuję się coraz lepiej i będę dostawał szanse gry, ale zaraz potem doznałem kontuzji kolana. Miałem mieć niby prosty zabieg związany z wycięciem łąkotki, jednak powikłania po operacji sprawiły, że straciłem całą rundę.
W kolejnym sezonie doczekałeś się debiutu w ekstraklasie, ale grałeś głównie w rezerwach Lecha w II lidze. Między innymi w emocjonującym meczu z Widzewem w Łodzi, który przegraliście 2:3.
- Z pewnością był to fajny mecz dla kibiców, ale nie dla mnie jako wtedy zawodnika Lecha. Pamiętam doskonale atmosferę na trybunach i doping kibiców Widzewa. Dla takich spotkań chciało się wtedy grać w rezerwach Lecha.
Po tamtym sezonie w Lechu jednak dali ci do zrozumienia, że cię nie potrzebują i zostałeś wypożyczony do Arki.
- Jestem ambitnym człowiekiem i sam widziałem jak wygląda moja sytuacja. Wolałem kosztem kontraktu czy pieniędzy znaleźć miejsce, gdzie będę grał, gdzie ktoś będzie na mnie stawiał i gdzie będę się rozwijał. Bo nie sztuką jest siedzieć na ławce w ekstraklasie i tak naprawdę stać w miejscu. Dlatego wybrałem Arkę Gdynia i tej decyzji nie żałuję, bo grałem dużo.
Dużo grałeś i miałeś dobre statystyki: 10 strzelonych goli oraz 5 asyst. Z tych bramek aż 6 zdobyłeś z rzutów karnych.
- Rzut karny to jest dość prosta sprawa jeśli podejdzie się do jego wykonania pewnie. Jeżeli wiem, gdzie chcę uderzyć, to tam uderzam. Jak to się mówi - nie ma obronionych karnych, są raczej najczęściej źle strzelone. Wiedziałem, że to potrafię, a w Arce nie było zbyt wielu chętnych, więc zgłosiłem się do strzelania jedenastek.
W barwach Arki grałeś w ubiegłym sezonie w dwóch meczach przeciwko Widzewowi. Teraz przychodzisz tu jako nowy zawodnik, ale nasz zespół też jest nowy w porównaniu z poprzednim sezonem.
- Widać, że w drużynie zaszły poważne zmiany. Odeszło kilku podstawowych zawodników, ale już są nowi, w tym między innymi ja. Mam nadzieję, że kibice będą zadowoleni z naszej gry.
Rozmawiałeś już z trenerem Januszem Niedźwiedziem. Jak widzi twoje miejsce w zespole Widzewa?
- Pasowałem do koncepcji drużyny trenera i nie ukrywam, że szukałem zespołu, który będzie mi odpowiadał do gry. Trener Janusz Niedźwiedź chce grać w piłkę, budować akcje krótkimi podaniami, a taka gra mnie charakteryzuje. Bo kopanie długich piłek to nie mój styl gry. Trener mi wszystko przedstawił i od razu na to się zgodziłem.
Z bardzo piłkarskiego Trójmiasta, gdzie broniłeś barw Lechii i Arki, trafiasz do równie piłkarskiej Łodzi, gdzie też jest klimat mocno derbowy jeśli chodzi o zespoły Widzewa i ŁKS-u.
- W Lechii grałem głównie w juniorach, bo w pierwszej drużynie nie wystąpiłem ani razu. Musiałem szukać sobie miejsca gdzie indziej i tak później trafiłem do Arki. Tam dawałem z siebie sto procent i super mi się tam grało. Jeśli chodzi o kibiców, to chyba rozumieli moje decyzje odnośnie piłkarskiej kariery.
Czego mogą od ciebie oczekiwać kibice Widzewa na boisku w nowym sezonie?
- Lubię grać krótkimi podaniami i dryblować, czego nie ukrywam. Dążę do tego, żeby grać do przodu i strzelać na bramkę, ale nie zapominam też o defensywie, w której trzeba pracować na boisku. Lubię wykonywać rzuty rożne i wolne, z których miałem większość asyst we wcześniejszych klubach. Liczę, że Widzew w nowym sezonie będzie zespołem, który będzie grał w piłkę jak najlepiej, a kibic przychodzący tutaj na stadion będzie zadowolony z tego, co zobaczy na boisku.
Kamil Wójkowski