Global categories
Janusz Niedźwiedź: Trzeba zakasać rękawy i pokazać charakter na boisku
Na antenie widzewskiego radia szkoleniowiec na początku rozmowy z Marcinem Tarocińskim podsumował dotychczasowy okres przygotowań zespołu do sezonu 2021/2022, a zwłaszcza zgrupowanie w Woli Chorzelowskiej. - Okres, który spędza się na takich obozach z zespołem od rana do wieczora, to zawsze jest bezcenny czas. Te osiem dni były okazją do poznania się i porozmawiania. Chcieliśmy nie tylko wpoić piłkarzom założenia taktyczne, ale również dać im okazję, by każdy z nich mógł powiedzieć trenerom ze sztabu o sobie i swoich przemyśleniach odnośnie swojej gry i zespołu - powiedział trener Widzewa.
Od początku swojej pracy z drużyną Widzewa Janusz Niedźwiedź musiał zmierzyć się z kadrowymi problemami związanymi z urazami kilku zawodników. - To są kłopoty, które ciągną się od poprzedniego sezonu i to jest najtrudniejsze w pracy trenera. Te urazy spowodowały, że treningi odbywały się w małych grupach. Z tego powodu niektórzy zawodnicy musieli grać trzy mecze po 90 minut, ale dla odmiany inni mieli okazję pokazać się w większym wymiarze sztabowi. To były plusy tej sytuacji - oznajmił szkoleniowiec.
Janusz Niedźwiedź dodał, że sytuacja kontuzjowanych zawodników jest różna. Mateusz Michalski miał pauzować dłużej, ale kolejne badania przyśpieszyły jego powrót do treningów. Jeszcze kilka dni trzeba będzie poczekać na powrót Patryka Muchy. Z kolei Daniel Tanżyna wraca do zajęć, ale jak zaznaczył szkoleniowiec, są to na razie treningi bez bezpośredniego kontaktu z rywalem.
Trener odniósł się też do urazu Pawła Zielińskiego. - To było lekkie naciągnięcie. Paweł miał w sobotę zagrać w sparingu. Wyszedł na rozgrzewkę i coś poczuł w nodze, więc nie chcieliśmy ryzykować. Stąd ta zmiana tuż przed meczem. Za Pawła wszedł Mateusz Malec i miał okazję w dłuższym wymiarze zagrać w tym spotkaniu - poinformował trener czerwono-biało-czerwonych.
Podczas rozmowy na antenie klubowego radia Janusz Niedźwiedź podzielił się też z kibicami swoimi obserwacjami odnośnie rozegranych dotychczas sparingów. - Z Wisłą Płock wyszliśmy w optymalnym ustawieniu. Zagraliśmy dobry mecz, w którym stworzyliśmy kilka ciekawych, ładnych akcji. Szkoda, że kibice nie mogli tego obejrzeć. Mimo wygranej nie popadałem jednak w hurraoptymizm. Kolejne spotkanie - z Koroną - rzeczywiście było słabsze w naszym wykonaniu. Najpierw straciliśmy dwie bramki. Potem ten mecz się wyrównał, momentami mieliśmy przewagę, ale konkretów nie było. A to one na koniec liczą się w każdym spotkaniu - powiedział szkoleniowiec.
Zdaniem Janusza Niedźwiedzia kolejny rozegrany sparing - z Hutnikiem Kraków - był najlepszym w wykonaniu Widzewiaków po tym z Wisłą Płock. - Zmieniliśmy ustawienie zespołu na inne i to po raptem jednym treningu. Trochę zmusiła nas do tego sytuacja kadrowa. Nie pozwoliliśmy Hutnikowi na wiele, ale jedną bramkę straciliśmy. Była trochę taka przepchana, ale nie lubię tracić takich goli. To był jedyny minus tego sparingu - podsumował trener Widzewa.
W ostatnim sprawdzianie jego piłkarze zagrali z drugoligową Stalą Rzeszów. - Do tego meczu przystępowaliśmy z dużymi kłopotami kadrowymi, a dodatkowo wyszliśmy na boisko po 13 dniach treningu. Początek należał do Stali i to rywale uzyskali przewagę. Około 25-30 minuty zaczęliśmy więcej utrzymywać się przy piłce, a druga połowa była już pod nasze dyktando. Strzeliliśmy gola i mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje - powiedział Janusz Niedźwiedź.
Trener pierwszej drużyny Widzewa opowiedział też o roli młodych zawodników w jego zespole. - Idealna sytuacja jest taka, gdy młody zawodnik gra dlatego że jest dobry, a nie dlatego że ma taki PESEL. Radek Gołębiowski ma szansę na to, żeby wskoczyć do składu. Jest też Filip Becht, a mam nadzieję, że będzie również Kacper Karasek, który jeszcze nie podpisał umowy z Widzewem. W jego przypadku nie oczekujmy, że ma od razu grać w pierwszym składzie. Chcieliśmy młodszego zawodnika, żeby go wychować, rozmawiać z nim o deficytach w grze, ale również o jego walorach. Warto jednak pamiętać o przeskoku z gry w III lidze do I ligi - powiedział Janusz Niedźwiedź.
Na zgrupowanie pojechał też młody bramkarz Mateusz Ludwikowski, który wystąpił w dwóch sparingach. - Gdy zdecydowałem się zabrać Mateusza na obóz i dać mu szansę gry, niektórzy mi mówili, że ryzykuję, bo jak 16-latek wpuści bramkę, to co będzie? Podchodzę do tego inaczej. Skoro zawodnik jedzie na obóz, to ma prawo zagrać. Ludwikowski wybronił dwie sytuacje w meczu ze Stalą Rzeszów. To bardzo młody chłopak, a wyjazd na zgrupowanie z pierwszą drużyną to dla niego wyróżnienie i zarazem piękna historia - oznajmił trener.
Na antenie radia Widzew.FM szkoleniowiec odniósł się też do pytań kibiców o priorytety przy kolejnych transferach nowych zawodników. - Oczywiście, że widzimy potrzebę na takich pozycjach, jak szóstka, stoper, lewa obrona i napastnik. Od kiedy jesteśmy w Widzewie, cały czas działamy w celu wzmocnień na tych pozycjach. Wierzę, że to będą solidne wzmocnienia. Czasu jest mało, o czym wiedziałem przychodząc do Widzewa. Oraz o tym, że będą sytuacje, które nie zawsze będą układały się po naszej myśli - powiedział pierwszy trener zespołu RTS.
Teraz przed Widzewiakami ostatnie dwa tygodnie przygotowań do startu sezonu i meczu z Sandecją. Wczoraj i dzisiaj piłkarze otrzymali wolne od sztabu szkoleniowego, ale trenują indywidualnie. - Zawodnicy mieli 13 dni pracy bez wolnego. Niektórzy są zmęczeni, jak na przykład Marek Hanousek, mimo że to chłopak ze stali. Piłkarze mają więc teraz dwa dni wolnego, bo niektórzy dopiero wprowadzają się do Łodzi i nie widzieli się z rodziną. Mają teraz wszystko załatwić i od jutra myśleć już tylko o meczu z Sandecją - powiedział Janusz Niedźwiedź.
Szkoleniowiec ma świadomość, że w pierwszych spotkaniach nowego sezonu nie będzie miał do dyspozycji pełnej kadry zespołu. - Jeśli ktoś pracuje regularnie przez pięć tygodni, to będzie lepiej przygotowany niż ktoś, kto wypada na tydzień czy dwa z powodu urazu. Również w aspekcie taktycznym, a nie tylko fizycznym. Dlatego w pierwszych meczach trzeba będzie zakasać rękawy i pokazać charakter na boisku, bo braki będą jeszcze widoczne.
Janusz Niedźwiedź odniósł się też do ostatniego wiosennego meczu Widzewa z Sandecją, który łodzianie niespodziewanie przegrali, mimo że grali w przewadze. - Tamto spotkanie pokazało, że nie zawsze liczba idzie w parze z jakością i charakterem. Wolę mieć 15 zadziornych, chcących walczyć razem zawodników niż grupę 20 osób bez jednego celu. Mamy grać skutecznie, a do tego ma prowadzić określona droga, żeby drużyna miała swoje DNA. Nie chcę, żeby sukces zespołu był pomnożony przez szczęście razy przypadek. Temu szczęściu musimy dopomóc i nie chcę czegoś zostawiać przypadkowi. Jak osiągniemy sukces, to musimy wiedzieć dlaczego.
Szkoleniowiec zaapelował też do fanów Widzewa. - Liczę na kibiców i ich doping. To jest coś, co dodaje skrzydeł i to jest naprawdę nasz dwunasty zawodnik. Dlatego wykorzystamy ten pozostały czas na maksa, żeby na inaugurację cieszyć się ze zdobycia trzech punktów. Odcinamy się od tego, co było na początku tamtego sezonu. To już minęło. Jest nowa ekipa i chcemy zacząć ligę dobrze.
Całe nagranie rozmowy z trenerem Januszem Niedźwiedziem kibice Widzewa będą mogli odsłuchać w poniedziałkowych powtórkach porannej audycji