Jakub Wrąbel: Chcę zostać numerem 1 i pomóc drużynie
Ładowanie...

Jakub Wrąbel

Wywiady i konferencje

Piłkarze

03 February 2021 18:02

Jakub Wrąbel: Chcę zostać numerem 1 i pomóc drużynie

W środę Widzew Łódź ogłosił, że do kadry zespołu dołączył Jakub Wrąbel. Bramkarz został wypożyczony z Wisły Płock do końca sezonu, a na łamach strony widzew.com udzielił swojego pierwszego wywiadu jako zawodnik czterokrotnego mistrza Polski.

Wrąbel przez wiele lat był zawodnikiem Śląska Wrocław, w barwach którego debiutował w ekstraklasie i rozegrał łącznie 38 spotkań na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. W 2019 roku wychowanek Parasola Wrocław trafił na zasadzie wolnego transferu do Wisły Płock.

Bramkarz ma na swoim koncie również występy w ramach wypożyczeń do klubów pierwszoligowych: Olimpii Grudziądz i Stali Mielec, z którą zanotował awans do PKO Ekstraklasy. W swoim piłkarskim CV Wrąbel może zapisać także grę w reprezentacji Polski do lat 21, z którą wystąpił na młodzieżowych mistrzostwach Europy w 2017 roku.

W środę piłkarz został zaprezentowany jako nowy golkiper klubu z al. Piłsudskiego 138.

Jakub Dyktyński: Czym przekonał cię Widzew Łódź, że zdecydowałeś się na wypożyczenie właśnie do naszego Klubu?

Jakub Wrąbel: Zainteresowanie moją osobą ze strony Widzewa przewijało się w poprzednich latach. Skusiłem się, by przyjąć ofertę, a do podjęcia tej decyzji skłoniły mnie wysoki poziom organizacyjny klubu oraz marka Widzewa, która jest o półkę wyżej niż większości zespołów w Fortuna 1 Lidze. Widzew Łódź jest na tyle utytułowany, że dla każdego zawodnika przyjście tutaj jest sporym wydarzeniem. Mam za sobą pobyt w dużym klubie, jakim jest Śląsk Wrocław i liczę, że przygoda w Łodzi będzie udana.

Jakie cele stawiasz sobie na czas pobytu w Widzewie?

Jeśli chodzi o moje indywidualne cele, to chciałbym jak najczęściej grać i cieszę się, że okazję do walki o pierwszy skład będę miał właśnie w Widzewie. W kwestii celów drużynowych, to chciałbym powtórzyć sukces osiągnięty ze Stalą Mielec i awansować z łódzkim klubem do ekstraklasy.

Wspomniałeś o wypożyczeniu do Stali Mielec. Traktujesz grę w tym klubie jako cenne doświadczenie?

- Trener Marzec i zarząd Stali Mielec obdarzyli mnie zaufaniem i wyciągnęli rękę, dzięki czemu mogłem grać i pomóc drużynie w awansie do ekstraklasy. Wspominam grę w Mielcu bardzo pozytywnie, bo nie zawsze ma się okazję do świętowania awansu.

Pomożesz Widzewowi w osiągnięciu podobnego rezultatu?

- Wywalczenie z klubem awansu można porównać do zdobycia mistrzostwa Polski. Mam nadzieję, że uda mi się awansować z Widzewem, a jeśli czas i inne okoliczności pozwolą, to osiągnąć coś więcej.

Czym byś się pochwalił, gdybyś miał opisać swoje atuty kibicowi, który nigdy nie widział cię na boisku?

- Gdyby ktoś nigdy mnie nie widział, to warto mu powiedzieć, że jestem dosyć wysoki. Do moich atutów dodałbym grę na linii oraz kierowanie zespołem. Mam nadzieję, że będę mógł skutecznie pomóc drużynie na boisku.

Masz 24 lata. Czy patrząc na swoje doświadczenie, uważasz się nadal za młodego piłkarza?

- Wydaje mi się, że zawodnik w każdym wieku może się rozwijać. Myślę, że mam już spory bagaż doświadczeń z ekstraklasowych i pierwszoligowych boisk. Mogę mieć tylko nadzieję, że nabyte umiejętności zaprocentują na boisku.

Najwięcej doświadczeń zebrałeś w Śląsku Wrocław, w którym występowałeś w Młodej Ekstraklasie, rezerwach i w pierwszym zespole. Czy jako zawodnik czerpałeś dodatkowo z możliwości gry i trenowania z zawodnikami ówczesnego mistrza Polski?

- W Śląsku przeszedłem przez wszystkie etapy rozwoju młodego piłkarza. Wchodząc do pierwszej drużyny miałem kontakt z piłkarzami, którzy zdobywali tytuł i medale mistrzostw Polski, co na pewno robiło na mnie wrażenie. Była to okazja do poznania ciekawych postaci i fajnych przeżyć.

Pamiętasz swój pierwszy oficjalny mecz w pierwszym zespole Śląska?

- Tak, był to mecz Pucharu Polski, w którym zmierzyliśmy się z Widzewem na stadionie w Łodzi. Pamiętam z tego spotkania, że kibice gospodarzy nie byli dla nas zbyt życzliwi, co jest zrozumiałe, bo od dawna wiadomo, że fani obu klubów nie darzą się sympatią.

W kadrze Widzewa znajduje się jeden zawodnik, który grał przeciwko wam w tamtym spotkaniu. Czy pokusisz się, by zgadnąć o kogo chodzi?

- Czy był to Marcin Robak?

Pudło. Krystian Nowak był waszym rywalem i jako jedyny z zawodników Widzewa, który grał w tamtym meczu, znajduje się w obecnej kadrze pierwszej drużyny. Wracając do twojej osoby, debiut w „jedynce” był dla ciebie ważnym wydarzeniem?

- Na pewno tak, chociaż miałem już doświadczenie z gry w seniorskiej piłce, występując wcześniej w rezerwach oraz w sparingach pierwszej drużyny Śląska. Zapamiętam jednak ten pucharowy mecz, bo była to dla mnie pierwsza okazja pokazać się szerszemu gronu kibiców i obserwatorów.

Miałeś okazję pracować z wieloma szkoleniowcami. Kogo wskazałbyś jako takiego, który mocno na ciebie stawiał?

- Najmilej wspominam pracę z Janem Urbanem, który dał mi największy kredyt zaufania i pod jego okiem zrobiłem największe postępy. Czasami pierwsi trenerzy zostawiają golkiperów trenerowi bramkarzy, a trener Urban otoczył nas opieką i pomógł mi częściej grywać w ekstraklasie. To bardzo pozytywny człowiek, który wspierał mnie, gdy popełniłem błąd i pomagał wykonywać kolejne kroki do przodu.

A Stanislav Levy? Wielu kibiców z całego kraju bardzo pozytywnie wspomina tego trenera, głównie z innych przyczyn niż futbol.

- Trener Levy był bardzo sympatyczny, a jeśli chodzi o stronę sportową, to ciężko mi oceniać, bo byłem młodym zawodnikiem i nie zwracałem takiej uwagi na wszystkie aspekty treningów. Pamiętam, że uzyskał przezwisko „wrocławskiego krecika”, co pewnie nie wzięło się z niczego. Za jego kadencji byłem z drużyną na kilku zgrupowaniach.

Mówiłeś o wsparciu trenerów, które może być ważne w kontekście gry w dużym klubie i presji związanej z oczekiwaniami kibiców. W Łodzi fani oczekują od nowych zawodników, że z miejsca będą wzmocnieniem i podniosą poziom drużyny. Jesteś gotowy, by sprostać tym oczekiwaniom?

- Nigdy nie miałem problemów z presją i wymaganiami kibiców, chociaż nie ukrywam, że czasami zdarzało mi się widzieć jakieś komentarze lub posty na swój temat. Jednak negatywne opinie nigdy mi nie przeszkadzały, bo jestem osobą, która skupia się na swojej pracy, a nie na komentarzach. Mam nadzieję, że pokażę na boisku swoje dobre strony i sprostam oczekiwaniom kibiców. Widzew wraca na dobre tory i zdaję sobie sprawę, że fani oczekują awansu do ekstraklasy. Jestem na to gotowy.

Jaki był najtrudniejszy moment w twojej dotychczasowej karierze?

- Kilka ich było, ale gdybym miał wskazać jeden moment, to najtrudniejszą chwilą było odniesienie kontuzji w meczu Młodej Ekstraklasy, kiedy dowiedziałem się, że byłem blisko gry w pierwszym zespole. Miałem 17 lat, wyglądałem dobrze na boisku, a podczas meczu zwichnąłem rzepkę.

A najprzyjemniejsza, najlepsza chwila w trakcie przygody z futbolem?

- Podobnie jak z tymi mniej przyjemnymi chwilami, również w przypadku dobrych momentów było ich kilka. Skupię się na ważnym wydarzeniu, jakim był towarzyski mecz Śląska Wrocław z Borussią Dortmund. Jako młody piłkarz miałem okazję zagrać w tym spotkaniu, pokazać się z dobrej strony, a trener Pawłowski polecił moją osobę Jurgenowi Kloppowi. Było to pół żartem, pół serio, ale dla zawodnika na początku swojej piłkarskiej drogi było to spore przeżycie.

Przed tobą pierwszy trening z nowym zespołem. Z jakim nastawieniem na niego wychodzisz?

- Od pierwszego treningu i meczu chcę być pierwszym bramkarzem Widzewa Łódź. Taki jest mój cel.