Global categories
Jakub Bartkowski: Mecz z Legią zawsze wyzwala dodatkowe emocje
Dariusz Cieślak: Gdy grałeś w Widzewie spotkaniom z Legią Warszawa towarzyszyła specjalna otoczka. Co czuliście przed tamtymi spotkaniami?
Jakub Bartkowski: Przed tymi meczami czuć było przede wszystkim ekscytację. Mieliśmy świadomość, że dla naszych kibiców ten mecz to coś wyjątkowego, więc i dla nas były to momenty, w których mobilizacja sięgała zenitu.
Czy któryś z meczów z Legią zapadł ci szczególnie w pamięć?
- Pamiętam wszystkie mecze z Legią u siebie i na wyjeździe. Najbardziej w pamięć zapadły mi jednak mecze w Łodzi. A już zwłaszcza mecz, który zakończył się wynikiem 1:1 po bramce Łukasza Brozia z karnego. Chyba nigdy doping kibiców nie zapadł mi w pamięć tak mocno, jak w tamtym spotkaniu. Pod tym względem to był ewidentnie mój numer jeden we wspomnianych starciach.
Jak myślisz, czy jest różnica między waszymi meczami, a tymi, które teraz toczy trzecioligowy Widzew?
- Kibice Widzewa pokazują, że dla nich nie liczy się, z kim drużyna rywalizuje, dla nich liczy się tylko ten klub i jego tradycje. Natomiast mecz z Legią zawsze wyzwala dodatkowe emocje i mimo, że jest to jedynie zespół rezerw nie spodziewałbym się pustych krzesełek na stadionie.
Czy grając w Wiśle również czujesz, że do rywalizacji z Legią podchodzisz w specjalny sposób?
- Ostatni mecz w Warszawie przesiedziałem na ławce rezerwowych, ale moi koledzy z drużyny pokazali ogromną wolę walki i udało nam się wywieźć trzy punkty. Liczę, że w rundzie finałowej dane mi będzie zagrać z Legią, a dawne wspomnienia odżyją.
W ostatnim czasie wystąpiłeś na lewej obronie.
- Tylko ostatni mecz z Sandecją Nowy Sącz grałem na lewej obronie. Wcześniejsze mecze zagrałem na prawej stronie defensywy, chociaż jeszcze raz zdarzyło mi się wystąpić na środku obrony z Koroną Kielce. Póki co, to tylko sporadyczne przypadki.
Niedawno przedłużyłeś umowę z Wisłą. Planujesz zostać w Krakowie na dłużej?
- Przedłużyłem kontrakt z Wisłą Kraków na następny rok i taki jest plan na najbliższe tygodnie. Natomiast w dalszą przyszłość nie wybiegam. To niezdrowe, szczególnie w przypadku zawodu piłkarza.
Pamiętasz mecz Legia - Widzew wygrany przez łodzian 3:2? Miałeś wtedy 8 lat. Oglądałeś to spotkanie?
- Mam słabą pamięć do takich rzeczy, ale szczerze mówiąc, to jest chyba pierwszy mecz, który pamiętam w moim życiu. Przypominam sobie, że byli u nas w domu znajomi. Nigdy chyba nie zapomnę bramki Dariusza Gęsiora z dziewięćdziesiątej minuty i szalonej radości, która zapanowała wtedy w moim w domu.
Od tamtego momentu nie udało się Widzewowi wygrać z Legią. Ty również miałeś okazję brać udział w takich meczach. Czy wtedy, kiedy miałeś 8 lat przypuszczałeś, że za parę lat to Ty będziesz jednym z bohaterów tej piłkarskiej wojny?
- Na pewno o tym marzyłem, od kiedy zacząłem interesować się piłką i Widzewem. Z perspektywy młodego chłopaka to tylko marzenia, ale dzisiaj, gdy o tym rozmawiamy, mam ogromną satysfakcję, że udało się je zrealizować. Do pełni szczęści zabrakło tylko zwycięstwa.
Czy w Krakowie mówi się czasem o tym, co dzieje się w Łodzi? Stadion, kibice, kolejne rekordy karnetowe?
- Może nie jest to temat numer jeden, ale ja staram się kolegom z drużyny uzmysławiać, co i jak wygląda. Ostatnio nawet pokazywałem Polowi Llonchowi filmiki z meczu Widzewa z Victorią Sulejówek. Razem z żoną bardzo długo nie mogli uwierzyć, że to trzecia liga, a w rzeczywistości czwarty poziom rozgrywkowy w naszym kraju.
fot. Mariusz Radowicz