Global categories
Gra dla Widzewa to spełnienie marzeń - rozmowa z Bartłomiejem Rakowskim
Dariusz Cieślak: Troszkę musiałeś poczekać na ostateczne podpisanie umowy. W końcu jesteś już pełnoprawnym piłkarzem Widzewa Łódź. Jak się z tym czujesz?
Bartłomiej Rakowski: Musiałem przekonać do siebie sztab szkoleniowy i cieszę się, że ostatecznie udało mi się tego dokonać. Dla mnie gra dla Widzewa to spełnienie marzeń. Zawsze chciałem grać w czerwono-biało-czerwonych barwach, nosić na sercu widzewski herb. Co tu dużo mówić, udało się! Trafiłem do świetnej drużyny, w której mam się od kogo uczyć, czy to na treningach, czy na meczach w trakcie sezonu. To świetne miejsce do rozwoju.
Trafiłeś do Widzewa, który gra w trzeciej lidze, ale mimo to, oczekiwania kibiców wobec drużyny są bardzo duże. Fani łódzkiego klubu nie biorą pod uwagę innego rozstrzygnięcia niż awans. Czy nie boisz się tej presji?
- Już rozpoczynając testy w Widzewie wiedziałem, na co się piszę. Miałem świadomość, że presja, będzie czymś, co towarzyszy tej drużynie na każdym kroku. Mi nie pozostaje nic innego, jak zacisnąć zęby, ciężko pracować dla drużyny i stawiać również czoła oczekiwaniom kibiców. Nie ukrywam, że delikatnie liczę też na wsparcie bardziej doświadczonych kolegów. Z resztą to już ma miejsce. Pomagają mi na treningach, podpowiadają podczas sparingów, to są bardzo cenne sugestie, tym bardziej, że dopiero wchodzę do tej seniorskiej piłki. Mamy wspólny cel. Mam nadzieję, że za rok o tej porze Widzew Łódź będzie przygotowywał się już do rozgrywek II ligi.
Starsi koledzy z pewnością będą pomagać i podpowiadać, ale jakby nie patrzeć, będą też twoimi rywalami w walce o pierwszy sklad i kadrę meczową. Nie jest tajemnicą, że Przemysław Cecherz dysponuje szeroką i bardzo wyrównaną kadrą. Nie boisz się, że któryś z tych starszych kolegów posadzi cię na ławce lub ześle do drużyny rezerw?
- Liczę się z tym. Rywalizacja jest czymś naturalnym w piłce nożnej. Mam szacunek do starszych kolegów, ale zapewniam, że w walce o skład nogi nie odstawię. Mam też świadomość, że ta rywalizacja będzie trwać cały sezon. Każdy będzie musiał dawać z siebie ponad sto procent i jestem przekonany, że całej drużynie wyjdzie to na dobre.
Młodzi zawodnicy lubią mieć idola do którego chcą równać. Czy ty również masz takiego piłkarza, który jest dla ciebie wzorem do naśladowania?
- Wiadomo, że piłkarze, chyba nie tylko ci młodsi, regularnie śledzą inne rozgrywki i mają swoich ulubionych piłkarzy. Ja oczywiście również zachwycam się grą Lionela Messiego czy Cristiano Ronaldo, ale jako obrońca, za taki wzór do naśladowania uważam Brazylijczyka Marcelo. Jeśli natomiast brałbym pod uwagę charakter, wolę walki, to tutaj bardzo imponuje mi Jakub Błaszczykowski. Jest świetny piłkarzem, cenionym nie tylko w Polsce, ale i poza granicami kraju. Nie przyszło mu to jednak łatwo. Wszyscy znamy jego historię i wiemy, że musiał wykazać się ogromną determinacją, żeby jednak kroczyć w stronę swoich piłkarskich marzeń.
Cristano Ronaldo czy Kuba Błaszczykowski to zawodnicy, którzy charakteryzują się wyjątkowo ciężką pracą na treningach. Czy mamy rozumieć, że idąc ich wzorem, ostatni będziesz opuszczał boiska treningowe?
- Talent do piłki to tylko fundament, na którym mury i całą resztę można postawić wyłącznie ciężką pracą. Bez pracy niewiele się osiągnie i mam tego świadomość. Staram się ciężko pracować i dawać z siebie maksimum. Czasem popełniam błędy, ale wtedy uruchamiam pozytywne myślenie, wyciągam wnioski i próbuję zastosować poprawę.
W ubiegłym sezonie kibice, szczególnie po rundzie jesiennej, liczyli się z brakiem awansu. Tym razem, oczekuje się od was jako drużyny tylko pierwszego miejsca. Jesteście gotowi, by sprostać tym oczekiwaniom?
- Dopiero wszedłem do zespołu, ale dokładnie pamiętam ubiegły sezon. Już wtedy kibice i ja, jako jeden z nich, wierzyli w awans. Niestety, nie udało się. Dlatego dzisiaj już to nie jest jedyne możliwe rozstrzygnięcie tylko dla nich. Podobne spojrzenie ma zarząd, wszyscy zaangażowani w działalność klubu oraz, a może przede wszystkim, piłkarze. Widać to już na etapie okresu przygotowawczego i podczas sparingów. Myślę, że dzisiaj już nikt nie bierze pod uwagę innego rozstrzygnięcia na koniec sezonu, niż awans do II ligi.