Jordi Sanchez
I Drużyna
WIDZEW - RAKÓW
Ekstraklasa
Gdzie raki zimują
No dobra, do rzeczy. Raków Częstochowa. Wicemistrzowie Polski. Kovačević – stoicki spokój, fenomenalna gra. Tudor? To jest maszyna, doskonałe wahadło. Svarnas – rozegranie od tyłu, Arsenić - skała, nawet nie ma co próbować. Kun? No przecież to jest TGV. Jak on się rozpędzi, to jedzie do linii z dorzutką. Ivi López – nie ma co podchodzić na dwa metry, bo to automatyczne ośmieszenie, przejście z kanałem. Piasecki? Nie ma co łapać na spalonego, bo nie ma szans.
Na papierze drużyna Marka Papszuna wygląda fenomenalnie. Stara anegdota z czasów reprezentacji Jerzego Engela, a właściwie jej nagięta na potrzeby dzisiejszej zapowiedzi część, idealnie może oddawać nastroje panujące wśród obserwatorów PKO BP Ekstraklasy. O ekipie z Częstochowy mówi się ostatnio bardzo dobrze, dobrze lub wcale - z wielu stron płyną pochwały w kierunku sztabu szkoleniowego czy zawodników aktualnego wicemistrza Polski. Czy ten Raków taki straszny jak go malują, czy da się mu jednak pokazać gdzie raki zimują?
W futbolu generalnie odrzuca się imposybilizm. Nie da się zremisować 5:5 w meczu na poziomie centralnym? Potrzymajcie mi Robotnicze. Wszystko da się zrobić i wszystko jest możliwe, jeśli tylko bardzo chcesz tego ty lub twój rywal. Widzewiacy przed przerwą reprezentacyjną znajdowali się na fali wznoszącej, która wyniosła ich jak wytrawnego surfera aż na piąte miejsce w tabeli. Utrzymanie formy w ciągu ostatnich dwóch tygodni nie powinno być problemem, jednak Raków jest na ten moment jedną z tych nielicznych, wyżej notowanych od Widzewa ekip.
Przyjrzyjmy się więc częstochowskim asom z talii Papszuna nieco uważniej, począwszy od tych grających najbliżej własnej bramki. Vladan Kovačević to faktycznie golkiper z ligowego topu - w sześciu rozegranych meczach stracił cztery gole, zachowując zarazem tyle samo czystych kont. Nie był może zbyt często wystawiany na próbę przez wspierający go blok obronny, jednak, jako pewny punkt swojej drużyny, wydatnie pomógł w uzbieraniu co najmniej kilku punktów w sezonie 2022/2023. Przed startem ligowej kampanii długi czas spekulowano czy Bośniak pożegna się z Rakowem już latem, mówiło się nawet o zainteresowaniu lizbońskiej Benfiki, ostatecznie jednak Kovačević pozostał pod Jasną Górą i co najmniej do zimy popracuje na zagraniczny transfer.
Solidnie wygląda również defensywa częstochowian. Stratos Svarnas to względnie nowa twarz nad Wisłą - wypożyczony latem stoper to nadal gracz AEK-u Ateny i co chyba najważniejsze, zawodnik na dorobku. W wieku dwudziestu czterech lat nadal może liczyć na rozwój swojej futbolowej kariery, tym bardziej, że mowa tu o sześciokrotnym reprezentancie greckiej kadry narodowej. Obok niego w bloku obronnym wystąpi najpewniej Zoran Arsenić, Chorwat znany już w Polsce bardzo dobrze. Mający w swoim piłkarskim CV występy w barwach drużyn z Krakowa, Białegostoku czy Rijeki obrońca, oprócz doświadczenia i spokoju niezbędnych kapitanowi, wnosi również wiele walorów czysto piłkarskich cenionych przez trenera Papszuna.
Bliżej bramki Widzewa będzie operował na pewno Ivi López, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Ileż to już razy pisaliśmy o Hiszpanach podbijających Polskie boiska, ile razy docenialiśmy iberyjczyków za fantazję i nieszablonowe podejście do gry, za przełamywanie schematów, za lekkość boiskowego obycia i bajeczną w skali polskiego futbolu ligowego technikę. No wiele razy pisaliśmy... Ivi to jednak jeden z czołowych graczy PKO BP Ekstraklasy od samego momentu debiutu w Rakowie. Nie można nie doceniać jego kunsztu i lekceważyć go nawet gdy przez część meczu jest niewidoczny.
Sztab szkoleniowy Widzewa, z trenerem Januszem Niedźwiedziem na czele, na pewno poszuka sposobu na neutralizację Hiszpana. Tak jak udało się ukryć w Łodzi atuty Davo, tak może udać się wykluczyć z działań ofensywnych Lópeza. Przerwa reprezentacyjna była dla Widzewiaków doskonałą okazją do wylizania kilku nabytych w pierwszej fazie sezonu ran - do pełni zdrowia powraca Bartłomiej Pawłowski, a treningi wznowił Mateusz Żyro. Czas działa też na korzyść Fabio Nunesa, jednak na Portugalczyka kibice w Sercu Łodzi będą musieli poczekać nieco dłużej.
Oczekiwanie na jego powrót będzie starał się umilić Mato Miloš. Chorwat zdał egzamin z nunesologii w Mielcu, choć styl jego gry jest zupełnie inny. Nastawiony bardziej defensywnie obrońca kosztem zabezpieczenia lewej flanki upiłował nieco zęby widzewskiego skrzydła, jednak na ten moment wydaje się podstawową alternatywą dla Nunesa. Tym bardziej, że kolejny raz pozytywnie zaskoczył ekstraklasową społeczność Dominik Kun i nikt nie wyobraża sobie jego występu na wahadle. Dwa doskonałe mecze pomocnika pozytywnie wpłynęły nie tylko na wyniki Widzewa, ale równiez na notowania samego filigranowego gracza z Giżycka, który w razie potrzeby mógłby oczywiście załatać dziurę po kontuzjowanym Portugalczyku.
Przy alei Piłsudskiego liczy się również stale na Jakuba Sypka i Łukasza Zjawińskiego. Spotkanie w Mielcu rozpoczął ten drugi, ale to były gracz Zagłębia Lubin zapisał się w pamięci kibiców bramką na 0:3. Wielu zauważało, że pod nieobecność Ernesta Terpiłowskiego obaj młodzieżowcy z różnym skutkiem wykorzystywali szansę, jaką niewątpliwie był uraz kolegi: - Trochę uczę się nowej pozycji - trener uznaje, że to właśnie tam jestem potrzebny i staram się dawać z siebie wszystko, choć nie zawsze jest łatwo - mówił po wygranej na Podkarpaciu Zjawiński. Faktycznie, dla młodego napastnika, występującego do tej pory głównie w roli klasycznej dziewiątki, aktualne zadania boiskowe nie są tak oczywiste.
By jednak trafić na swoją nominalną pozycję, dwudziestojednolatek musiałby okazać się lepszy i od Jordiego Sáncheza, i Bartłomieja Pawłowskiego, a na ten moment trudno sobie nawet taki scenariusz wyobrazić. Jordi to kochany już w Łodzi pracuś, status nieco starszego Polaka jest niepodważalny. W niedzielę, o ile oczywiście nie dojdzie do powodzi tysiąclecia, trzęsienia ziemi i erupcji superwulkanu pod Yellowstone jednocześnie, zobaczymy od pierwszej minuty co najmniej jednego z nich. Struktura całej jedenastki nie jest jednak czymś oczywistym i łatwym do przewidzenia - zawodników Janusza Niedźwiedzia nie widzieliśmy na ekstraklasowych boiskach całe dwa tygodnie, a w przerwie reprezentacyjnej zadziać się mogło naprawdę wiele.
Jeśli faktycznie zaszły w drużynie jakieś widoczne zmiany, to oby tylko te na plus. Jeśli już progres, to jak największy. A jeśli mecz 11. kolejki PKO BP Ekstraklasy z Rakowem Częstochowa, to najlepiej wygrany. Widzew pokazał już w tym sezonie, że może, mówiąc kolokwialnie, wykręcić na koniec rozgrywek naprawdę dobry wynik. Drużyna z alei Piłsudskiego jest skuteczna, nieustępliwa i dobrze punktuje słabości rywali, a wicemistrzowie Polski też popełniają błędy. Może nie za wiele, ale wystarczająco dużo, by na samym początku października wrócić pod Jasną Górę z okrągłym zerem punktów.
Artykuł zawiera lokowanie produktu, ale piwo Robotnicze naprawdę jest bardzo smaczne i warto je reklamować.
[KLIKNIJ I ZOBACZ GDZIE KUPIĆ PYSZNY ZŁOTY TRUNEK]
Widzew Łódź - Raków Częstochowa / 2 października / niedziela / 17:30 / 11. kolejka PKO BP Ekstraklasy / transmisja telewizyjna: Canal+ Sport / transmisja radiowa i studio przedmeczowe: Widzew TV