Global categories
Gdy niebiosa podpowiadały Smudzie...
Podczas wiosennych faz rozgrywek ekstraklasy we wcześniejszych latach Widzewiakom jakoś udawało się utrzymać w elicie. Po jesieni 2003 roku łodzianie zajmowali 12. pozycję na 14 drużyn, co oznaczało na koniec sezonu grę w barażach o utrzymanie.
Wiosnę 2004 roku czerwono-biało-czerwoni zaczęli jednak bardzo słabo. Po bezbramkowym remisie na wyjeździe ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki przyszła seria trzech porażek, a potem dwóch remisów. Łatwo podliczyć, że w sześciu pierwszych meczach rundy rewanżowej Widzew zdobył tylko 3 punkty na 18 możliwych. Po 19. kolejce zajmował więc nadal 12. miejsce w tabeli, ale tylko z punktem przewagi nad Świtem i… Górnikiem Polkowice.
I to właśnie zespół z Dolnego Śląska w 20. serii gier zawitał na stadion przy alei Piłsudskiego. Trenerem drużyny RTS-u był wtedy po raz kolejny Franciszek Smuda, który pod koniec marca zastąpił Tomasza Łapińskiego tymczasowo prowadzącego zespół przez... 5 dni po tym, jak zwolniono Jerzego Kasalika.
"Nie ma wyjścia, musimy zagrać ofensywnie" - zapowiadał Smuda przed tym ważnym meczem, w którym nie mógł skorzystać z dwóch podstawowych zawodników - Patryka Rachwała i Bruno. Rachwała zastąpił Bartosz Ława, a w obronie za Bruno wystąpił Marek Walburg.
Te decyzje kadrowe okazały się trafione, bo Walburg wespół z Arkadiuszem Kaliszanem stworzył w defensywie duet, na który sposobu nie mogli znaleźć rywale z Polkowic. Dość powiedzieć, że podczas całego meczu piłkarze Górnika nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę, w której stał Norbert Tyrajski.
Z kolei Bartosz Ława miał współudział przy golu otwierającym wynik spotkania w 70. minucie. Chwilę wcześniej na boisko wszedł Łukasz Masłowski i to właśnie on odbił piłkę głową po dośrodkowaniu Ławy z rzutu wolnego. Wokół tego trafienia było potem wiele wątpliwości. "Cieszę się, że wchodzę i strzelam. Choć nawet nie wiem, czy to moja bramka, czy jeszcze ktoś dotknął piłkę. Nieważne..." - tak Masłowski skomentował tę bramkę na łamach "Piłki Nożnej". Tygodnik właśnie jemu zaliczył gola, ale większość mediów, jak i sędzia, uznali, że z bliska do bramki Górnika piłkę wepchnął Adam Cichon, a "Masło" zaliczył tylko asystę.
"Niektórzy będą mówić, że miałem nosa, wprowadzając na boisko Masłowskiego, ale wierzcie mi, że niebiosa podpowiedziały mi, że on musi wejść właśnie w tym momencie" - tłumaczył po meczu w swoim stylu Franciszek Smuda w komentarzu dla łódzkiej "Gazety Wyborczej". Ostatecznie łodzianie pokonali Górnika Polkowice 2:0 i zachowali 12. barażową lokatę w tabeli, ale potem niebiosa już nie sprzyjały trenerowi Widzewa.
Jego zespół najpierw przegrał 1:3 w Krakowie z Wisłą, potem 1:2 u siebie z Górnikiem Zabrze, a następnie aż 0:6 z Amiką we Wronkach i znalazł się w beznadziejnej sytuacji. Widzew na koniec sezonu okazał się najsłabszy w stawce i po raz trzeci w swojej historii pożegnał się z ekstraklasą.
Bilans meczów Widzew Łódź - Górnik Polkowice:
Ekstraklasa: 2 (2-0-0) 5-2*
I liga: 4 (0-3-1) 2-3
II liga: 2 (1-0-1) 4-4
Ogółem: 8 (3-3-2) 11-9
*podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.
Fot. Włodzimierz Sierakowski/400mm.pl