Dziewczyny, zabawa, drinki i kłopoty z wojskiem
Ładowanie...

Global categories

21 April 2020 21:04

Dziewczyny, zabawa, drinki i kłopoty z wojskiem

"Ze wszystkich, przeciw którym grałem, wywarł na mnie największe wrażenie. Moim zdaniem jest to zawodnik, który potrafi zrobić na boisku wszystko". Kto i o kim wypowiedział te słowa?

Zagadkę wkrótce rozwiążemy, ale dodajmy jeszcze, że o bohaterze tych słów krążyły opinie, że gdy był w swojej najwyższej formie, to czarował kibiców wspaniałą techniką, której nie powstydziliby się Diego Maradona czy Pele. W tych opiniach wtórował dziennikarzom i kibicom między innymi Jan Tomaszewski. - To najlepszy piłkarz z jakim grałem za granicą. Genialna technika, widowiskowość, nieprawdopodobnie dokładne podanie długim podbiciem, strzał z obu nóg - tak słynny bramkarz reprezentacji Polski z lat 70. ubiegłego wieku mówił o... Juanie Lozano.

To nazwisko może niewiele mówić wielu kibicom Widzewa, zwłaszcza z młodszych pokoleń, ale to naprawdę był niewiarygodny piłkarz, który w pierwszeł połowie lat 80. XX wieku był jednym z najbardziej "gorących towarów" na transferowym rynku. Z Tomaszewskim Lozano grał wspólnie w drużynie Beerschot z Antwerpii. Gdy młody Juan miał 10 lat, razem z rodzicami wyemigrował z ojczystej Hiszpanii do Belgii i właśnie w Antwerpii rozpoczął swoją przygodę z piłką.

Podobnie jak wielu piłkarzy w tamtym okresie, Lozano postanowił na moment spróbować swoich sił za Atlantykiem, w zawodowej lidze w USA. Po dziesięciu meczach, w których strzelił cztery gole, szybko wrócił do Belgii, ale już do samego Anderlechtu. I tutaj jego piłkarskie drogi skrzyżowały się z Widzewem, bo jesienią 1981 roku to właśnie belgijski potentat, który miał już wtedy na koncie m.in. dwa europejskie Puchary Zdobywców Pucharów, w pierwszej rundzie Pucharu Mistrzów trafił na zespół RTS-u.

*16 września 1981 roku. Drużyny Widzewa i Anderlechtu wychodzą na boisko w pierwszym meczu w Łodzi. W tym spotkaniu w głównej roli wystąpił Juan Lozano

Dla widzewiaków był to absolutny debiut w PM i zapłacili duże frycowe, mimo że mieli już pucharowe doświadczenie m.in. z meczów z Manchester City, AS Saint-Etienne czy Juventusem. - Anderlecht był wtedy europejską czołówką, drużyną naszpikowaną technikami, z którymi nam zawsze grało się źle. W życiowej formie był Lozano - piłkarz o dużych umiejętnościach, do końca niewykorzystanych. Kręcił na boisku piłką, jak chciał - wspominał Włodzimierz Smolarek w swojej autobiograficznej książce.

"Smolar" w pierwszym meczu z Anderlechtem w Łodzi strzelił gola, ale koledzy z zespołu już tak skuteczni nie byli. Za to rywale z Belgii zdobyli aż cztery bramki, a dwie pierwsze, jeszcze przed przerwą, strzelił właśnie Lozano. Jak wspominał Smolarek, piłkarze Fiołków, bo taki przydomek nosi zespół Anderlechtu, zastosowali bardzo prostą taktykę. Grali krótkimi, szybkimi podaniami, szczególnie gdy zbliżali się do pola karnego. Widzewiacy nie potrafili temu zaradzić. Przegrali 1:4, a w rewanżu 1:2.

W kolejnych rundach Anderlecht wyeliminował Juventus Turyn i Cervenę Zvezdę Belgrad, by w półfinale minimalnie ulec angielskiej Aston Villi. Gdy w następnym sezonie to widzewiacy zawędrowali aż do półfinału PM, Lozano i spółka szli jak burza w rozgrywkach Pucharu UEFA, gdzie w finałowym dwumeczu pokonali Benfikę Lizbona. Decydującego gola w rewanżowym finale strzałem głową zdobył... Lozano.

*Juan Lozano (pierwszy z lewej) akurat tylko przygląda się walce kolegów z widzewiakami o piłkę w meczu, w którym strzelił dwa gole

Po tej wspaniałej serii występów hiszpański Belg wrócił do ojczyzny, bo sięgnął po niego sam Real Madryt. Jednak w swoim rodzinnym kraju Juan Lozano już nie prezentował tak wysokiej formy. Przytrafiła się kontuzja, a potem ciężka choroba, i ten wirtuoz linii pomocy nie został nowym liderem Królewskich. Za to dobrze odnajdywał się w roli króla... życia. - Nie jest aniołkiem - ma duży luz, kocha dziewczyny, zabawę, lubi wypić. Można go jednak utemperować i wykorzystać olbrzymie zdolności - mówił Jan Tomaszewski o Lozano, gdy ten grał już w Realu.

Były golkiper reprezentacji Polski uważał, że wielką stratą dla futbolu był brak powołania Lozano do kadry Belgii na finały mistrzostw świata w Hiszpanii w 1982 roku. Piłkarz marzył o grze dla swojej nowej ojczyzny, a w belgijskiej drużynie bardzo chciał go selekcjoner Guy Thys. Górę wzięła jednak polityka, bo parlament Belgii odmówił przyznania Lozano obywatelstwa z powodu... niedopełnienia obowiązków wojskowych.

Szkoda, chociaż pamiętajmy, że gdyby stało się inaczej, Lozano mógłby ponownie zagrać przeciwko kilku widzewiakom w słynnym meczu Polska - Belgia w II rundzie mundialu. W tym spotkaniu koncert gry dał Zbigniew Boniek, który strzelił Belgom trzy gole. To właśnie "Zibi" jest autorem słów, od których zaczęliśmy opowieść o Juanie Lozano.