Drugie miejsce nie zaspokaja naszych ambicji - rozmowa z Maciejem Kazimierowiczem
Ładowanie...

Global categories

28 November 2017 20:11

Drugie miejsce nie zaspokaja naszych ambicji - rozmowa z Maciejem Kazimierowiczem

Wspólnie z pomocnikiem Widzewa podsumowaliśmy minioną rundę. Sprawdziliśmy też, jakie zimowe plany ma 25-letni zawodnik.

Dariusz Cieślak: Drugie miejsce chyba nie do końca zaspokaja wasze ambicje?

Maciej Kazimierowicz: To drugie miejsce w ogóle nie zaspakaja naszych ambicji. Liczyliśmy na więcej. Przed nami okres zimowy i będziemy mieć sporo czasu żeby poprawić błędy, a także przygotować się do wiosennej rywalizacji. Interesuje nas jedynie pozycja lidera na koniec sezonu i awans do II ligi.

Patrząc na spotkania, w których straciliście punkty, lidera wypuściliście z rąk trochę na własne życzenie.

- Na pewno jest niedosyt. Wystarczy spojrzeć na liczbę straconych punktów. To miejsce mamy jednak na wyciągnięcie ręki i jedna kolejka może zmienić układ w tabeli. Obyśmy tylko nie popełnili tych samych błędów i nie oddali tego miejsca do końca sezonu.

Przed startem sezonu chyba nie podziewaliście się, że na drodze do mistrzostwa jesieni stanie wam właśnie Sokół, rywal zza miedzy.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że jak co roku pojawi się drużyna, która będzie naszym bezpośrednim konkurentem w mniejszym lub większym stopniu. Wszyscy stawiali na Legię II Warszawa. Tymczasem jest to Sokół KONSPORT Aleksandrów Łódzki, który mocno wszedł w ligę i nie stracił rozpędu. Póki co walczy dzielnie.

Który mecz z rundy jesiennej był według ciebie najlepszym w waszym wykonaniu?

- Myślę, że najlepszym meczem był ten rozegrany niedawno w Tomaszowie Mazowieckim. Przede wszystkim ze względu na intensywność i poziom meczu. Poza tym poczuliśmy się bardziej zjednoczeni po takim zwycięstwie.

A o którym chciałbyś jak najszybciej zapomnieć?

- O meczu z Łomżą. Argumentów chyba nie muszę wymieniać.

Podobnie jak wiosną poprzedniego sezonu, w tej rundzie również mieliście problem ze skutecznością. Skąd bierze się ta zmora?

- Obawiam się, że nie jestem odpowiednią osobą, żeby odpowiadać na to pytanie. Wiem jednak i zapewniam, że ci zawodnicy którzy, są odpowiedzialni za strzelanie bramek, są zawsze maksymalnie zaangażowani i ciężko pracują nad swoja skutecznością. Po prostu czasem coś się zacina.

Rywalizacja w środku polu jest większa niż w poprzednim sezonie, ale twoje miejsce wydaje się bezdyskusyjne. Ta sytuacja mobilizuje cię czy wręcz przeciwnie?

- Zgadza się. U poprzedniego szkoleniowca udało mi się wypracować sobie silną pozycję, ale wydaje mi się, że podobnie jest i u trenera Smudy. Ciężko pracuję na swoje miejsce w składzie. Nic nie mamy przypisywane z urzędu, wszystko musimy udowodnić i wypracować na treningach. Większa rywalizacje zawsze motywuje. Wygodnie być oczywistym wyborem dla trenera, ale czasem, kosztem tego może ucierpieć rozwój piłkarza.

Treningi macie zaplanowane do 8 grudnia. Potem przyjdzie czas na odpoczynek. Czujesz, że go potrzebujesz?

- Tak. Potrzebuję tego odpoczynku fizycznego, ale i w pewnym sensie też psychicznego. To był rok, w którym sporo się działo w moim życiu osobistym. Myślę, że takie odświeżenie umysły dobrze mi zrobi. Pozwoli zregenerować się pod każdym względem.

Poprzednią przerwę miedzy rozgrywkami wykorzystałeś do obrony pracy magisterskiej. Czy teraz też masz jakieś plany edukacyjne?

- Nie, nie. Tym razem nie zaskoczę żadnym dyplomem. Skupię się przede wszystkim na odpoczynku i rodzinie. To będą priorytety.