Déjà-vu to błąd Matrixa
Ładowanie...

LECHIA - WIDZEW

Ekstraklasa

10 February 2023 11:02

Déjà-vu to błąd Matrixa

Nic dwa razy się nie zdarza, a jeśli się zdarza, to znaczy, że ktoś majstrował przy kodzie. Zakładając, że filmowi twórcy z przełomu wieków oddali się całkowicie fantazji i nie jesteśmy teraz wszyscy pozamykani w różowych bańkach wypełnionych czymś na kształt truskawkowego kisielu, Widzew Łódź powinien dziś stanąć do walki z Lechią Gdańsk bez odrobiny wstydu czy rezerwy. Mimo tej jesiennej porażki.

Tamten mecz łatwo było zapamiętać - powrót PKO BP Ekstraklasy do Serca Łodzi, doskonałe piłkarskie widowisko i on - ten tak nieznośnie dobry Flávio Paixão. Z Portugalczykiem jest tak, i było tak zresztą tamtego dnia w Łodzi, że jego klasę doceniasz dopiero, kiedy doświadczysz jej najboleśniej. Krótkie przyjęcie w punkt, piłka gotowa do strzału, uderzenie, gol. A wszystko trwało może 1,5 sekundy. Tym lepiej, że wszystkie doniesienia prasowe wskazują, że kat Widzewa z rundy wiosennej nie zdążył wyleczyć urazu i dziś nie wybiegnie na boisko.

 

W ataku zobaczymy zatem Łukasza Zwolińskiego, który... traf chciał, że też jest doskonałym zawodnikiem i złapał w ostatnim czasie świetną formę. Goli tyle co i Flávio, jednak styl gry nieco inny - podczas konferencji prasowej na doskonałe czucie pola karnego zawodnika Lechii zwracał uwagę Mateusz Żyro. Defensor Widzewa będzie miał dziś pełne ręce roboty, choć to co niemal pół roku temu działo się tuż przed polem karnym tym razem zawita raczej w obręb szesnastki Widzewiaków. Pamiętajmy jednak, że Zwoliński ma już na swoim koncie 6 goli i do połowy lutego zdecydowanie mu wystarczy.

 

Do wielkiego nieobecnego Portugalczyka dołączy też Maciej Gajos - pauzujący za kartki trzeci strzelec ekipy Marcina Kaczmarka będzie musiał oddać swoje miejsce w środku pola Kevinowi Friesenbichlerowi, który dał ostatnio świetną zmianę w meczu z Górnikiem Zabrze. Jak się ma kwestia absencji w szeregach czerwono-biało-czerwonych? Nadal czekamy na powrót Jordiego Sàncheza, którego trochę brakowało na boisku w starciu z Jagiellonią. Pod nieobecność Hiszpana trener Janusz Niedźwiedź musiał trochę namieszać, rzucając na głęboką wodę Łukasza Zjawińskiego, którego występ też dziś stoi pod znakiem zapytania, bo to w końcu nadal piłkarz Lechii. Co więc gdyby żaden z dwóch wymienionych panów dziś nie mógł wyjść na boisko od pierwszej minuty? Tu cały na biało wchodzi na scenę Bartłomiej Pawłowski, najlepszy ze strzelców Widzewa i wreszcie mający już za sobą występy na szpicy. O obsadę ataku chyba nie musimy się martwić.

 

W ogóle tych powodów do zmartwień za wiele na Widzewie nie ma. Jest piłeczka, grają chłopaki i co więcej - w tym roku jeszcze nie przegrali. Szkoda jednak tej dobrej gry z ekipami ze Szczecina i Białegostoku, bo dwa punkty w dwa tygodnie to nie jest dorobek, na który liczyli czerwono-biało-czerwoni po powrocie na ligowe boiska. Skoro w Sercu Łodzi się nie udało, to może teren rywala okaże się nagle łaskawszy i Widzewiacy wrocą do domu z pierwszym tej wiosny kompletem punktów? Halo!? Matrix? Słyszysz? Proszę dziś sobie nie robić żartów.

 

Lechia Gdańsk - Widzew Łodź / piątek / 10 lutego / 20:30 / transmisja telewizyjna: CANAL+, CANAL+ Sport 3 i CANAL+ 4K Ultra HD / transmisja radiowa i studio przedmeczowe: WidzewTV