Global categories
Dariusz Gęsior: Miałem szczęście do meczów o mistrzostwo
Fani Widzewa Dariusz Gęsiora pamiętają na pewno przede wszystkim z bramki zdobytej w meczu z Legią. Jego trafienie w doliczonym czasie gry sprawiło, że to łodzianie, którzy przegrywali wcześniej już 0:2, ostatecznie wygrali i sięgnęli po mistrzostwo Polski. W Widzewie Gęsior rozegrał jednak jeszcze ponad sto innych meczów, w tym również przeciwko klubowi, którego jest wychowankiem.
Marcin Olczyk: W sobotę w II lidze odbędzie ważny dla polskiej piłki mecz. Zmierzą się ze sobą byli wielokrotni mistrzowie Polski. Będzie pan na tym meczu?
Dariusz Gęsior: Niestety, nie dam rady być wówczas w Chorzowie. Ale będę go śledzić i bardzo ciekaw jestem końcowego wyniku. W obu klubach spędziłem sporo czasu. W obu zdobyłem mistrzostwo Polski, dlatego myślę na pewno myślę o tej rywalizacji z dużym sentymentem. Szkoda tylko, że ten mecz odbywa się na zaledwie trzecim poziomie rozgrywek, ale może kiedyś będzie inaczej. Mam taką nadzieję.
Tak jak pan wspomniał, tytuł mistrzowski świętował pan z Ruchem i z Widzewem. Jak wspomina pan tamte czasy? Który lepiej smakował?
- Mistrzostwo z Ruchem zdobyłem już w moim pierwszym roku w seniorskiej piłce, w ówczesnej pierwszej lidze. Byłem wtedy młodym zawodnikiem i tamten sukces miał niewątpliwie ogromny wpływ na moją przyszłość i całą karierę piłkarską. W Widzewie tytuł zdobyłem będąc, już reprezentantem Polski i ogranym zawodnikiem, ale tytuł zawsze smakuje tak samo.
Które mistrzostwo trudniej było wywalczyć?
- Przy obu tytułach decydujące były mecze bezpośrednio z najgroźniejszymi rywalami - w przypadku Ruchu z Górnikiem, a w przypadku Widzewa z Legią w Warszawie. W 1989 roku wygraliśmy w Zabrzu 2:1, a ja strzeliłem moją pierwszą oficjalną bramkę w karierze, otwierając wynik już w 6. minucie. Drugi mecz, w 1997 roku, na Łazienkowskiej wszyscy kibice Widzewa na pewno doskonale pamiętają. Tam wygraliśmy 3:2, a mój gol był decydujący. Za oboma tytułami stoją więc zwłaszcza dla mnie niesamowite historie.
Czy któryś mecz pomiędzy Widzewem i Ruchem wspomina pan szczególnie?
- Było ich przez te wszystkie lata naprawdę sporo. Pamiętam przede wszystkim ten z Łodzi, kiedy przegrywaliśmy 0:3 jeszcze na kwadrans przed końcem, a skończyło się 3:3 (mecz odbył się 17 października 1992, a sygnał gościom do ataku dał właśnie Gęsior zdobywając bramkę na 1:3 w 78. minucie - przyp. red). Wyjątkowy dla mnie był też mecz w Chorzowie, już w barwach Widzewa, kiedy przyjechałem na Ruch pierwszy raz w barwach innego klubu i wygraliśmy 2:1 (9 kwietnia 1997 roku - przyp. red.).
Dla pana sobotni mecz będzie miał wartość nie tylko sentymentalną. W obu drużynach wystąpić powinni zawodnicy prowadzonej przez pana reprezentacji Polsku U19. Jest pan zadowolony z postawy i formy zaprezentowanej na ostatnim zgrupowaniu przez Mateusza Bogusza i Marcela Pięczka?
- Niestety, tak jak wspominałem, ja tego meczu na żywo nie obejrzę, ale będą na nim obecni moi asystenci, którzy mają obserwować zawodników pod kątem gry w reprezentacji. Bogusz to jeden z najlepszych zawodników naszej kadry, a Pięczek był pierwszy raz i na pewno nie zawiódł. W najbliższym czasie podejmiemy decyzję czy będzie powołany na listopadowe mecze eliminacji mistrzostw Europy.
W sobotę naprzeciw siebie staną byli mistrzowie Polski. Jedne z najbardziej utytułowanych klubów w kraju (oba znajdują się w pierwszej dziesiątce tabeli wszech czasów ekstraklasy) spotkają się tym razem na zaledwie trzecim poziomie rozgrywkowym, ale nie będzie to zwyczajne starcie. Komplet publiczności i przyjazne stosunki kibiców sprawiają, że mecz drugiej ligi urasta do rangi wyjątkowego wydarzenia nie tylko sportowego.
- Atmosfera, otoczka tego spotkania jako piłkarskiego święta na pewno jest wyczuwalna. Dociera do zawodników, że zagrają na stadionie wypełnionym po brzegi. Zespół ma świadomość, jak ważny będzie to mecz, ale trzeba pamiętać, że można w nim zdobyć tylko trzy punkty, tutaj się nic nie zmienia - przyznał w rozmowie z oficjalną stroną Ruchu Chorzów trener Dariusz Fornalak.
Ostatni raz oba zespoły zmierzyły się podczas minionych wakacji. Zorganizowany 1 lipca w Chorzowie sparing zakończył się remisem 0:0. O ligowe punkty zespoły te nie rywalizowały ze sobą już ponad cztery lata. Wówczas, w sezonie 2013/2014, mecze o stawkę u siebie i na wyjeździe wygrał Ruch, ale w najbliższą sobotę, z uwagi chociażby na pozycje w tabeli i 17 punktów różnicy, to łodzianie powinni być postrzegani jako faworyt.
- Traktuję ten mecz jako kolejne spotkanie o punkty i nie ma znaczenia czy gramy z liderem, czy z drużyną zamykającą ligową tabelę. Z drugiej strony klasa przeciwnika powoduje, że o pewnych elementach nie musimy sobie mówić. Będzie to mecz z gatunku tych, gdzie mobilizacja wyzwala się sama, nie potrzeba tutaj dodatkowych rozmów - wyjaśnił szkoleniowiec Ruchu.
Fornalak, który jako piłkarz spędził w klubie z Chorzowa dwanaście sezonów, doskonale pamięta rywalizację z Widzewem na boisku, zwłaszcza mecz z 5 maja 1985 roku. - Zapamiętałem go bardzo dobrze, z tego względu, że miałem naprzeciwko siebie nie byle kogo, bo samego Włodzimierza Smolarka, który wtedy już kończył przygodę z polską ligą. Kilka razy potraktował mnie tak, że już wiedziałem, co to jest gra w lidze - wspomniał doświadczony trener.
***
Ruch Chorzów - Widzew Łódź / sobota 20 października 2018 r., godz. 18:00
Transmisję z meczu przeprowadzi WidzewTV (DOSTĘP). Obejrzeć będzie ją można również w kinie Helios w Centrum Handlowym Sukcesja w Łodzi (BILETY).