Global categories
Dario Kristo: Branie na siebie odpowiedzialności to moja praca
Marcin Olczyk: W środę - na razie tylko w meczu sparingowym - pierwszy raz zagrałeś w barwach Widzewa. Jak oceniasz to spotkanie?
Dario Kristo: To był trudny mecz. Warta to dobry zespół, a my jesteśmy po kilku naprawdę wymagających treningach. Do tego murawa nie ułatwiała nam zadania. Ciężko było grać na niej po ziemi. Wydaje mi się, że zaprezentowaliśmy się jednak całkiem nieźle, a wygrana na pewno może cieszyć.
Nie miałeś problemu, żeby dostosować się do sytemu gry Widzewa?
- Już po pierwszych treningach dobrze wiedziałem, czego oczekuje trener i jaką grę preferuje. Rozumiem to doskonale. Próbuję się jak najlepiej dostosować.
Franciszek Smuda poświęca ci sporo uwagi na treningach. Ma to dla ciebie jakiekolwiek znaczenie?
- Na pewno nie odbieram tego jako dodatkowej presji. Staram się dawać z siebie wszystko, a w takiej sytuacji każda wskazówka jest cenna. Korzystam więc z wszystkich uwag. Chcę odpowiednio poprawiać się w każdym elemencie, żeby praca na treningach przełożyła się na dobrą grę w meczach o punkty.
Jako zawodnik doświadczony i ograny przepracowałeś na wyższym poziomie niejeden okres przygotowawczy. Czy duże natężenie pracy na obozie w Uniejowie nie jest dla ciebie problemem?
- Każdy trener ma swój pomysł na organizację pracy. W związku z tym obecne przygotowania różnią się trochę od tych, które znam. Są na pewno trudne, ale mają wiele wspólnego z treningami organizowanymi na szczeblu ekstraklasowym. Muszą być ciężkie, żebyśmy dobrze przygotowali się do wiosennej walki o awans.
Dobrze poznałeś już swój zespół? Którzy piłkarze mogą być jego motorem napędowym wiosną?
- Drużynę mamy bardzo dobrą. Powinna mieć wiele mocnych stron. Każdy zna chociażby Roberta Demjana i wie, na co go stać. Do tego dochodzą silne, mocno obsadzone skrzydła. Spory komfort dają dwaj bardzo dobrzy bramkarze i waleczna, silna formacja obronna. Nie można też zapomnieć o ciekawej grupie młodych zawodników. Kilku z nich ma spory potencjał.
Masz na myśli kogoś konkretnego?
- Bardzo lubię Kacpra Falona. To fajny chłopak, który przypomina mi przy tym jednego z kolegów z czasów gry w Czechach. Jest niemal identyczny! Ale wracając do tematu, to bardzo interesujący młody zawodnik, który jest dopiero na początku swojej kariery. Szansę stania się wartościowym piłkarzem ma też jednak jeszcze kilku młodzieżowców.
A czy ty widzisz już swoje miejsce w Widzewie? Na początku mówiłeś, że twoje nominalne pozycje to "6" lub "8". Czy skład personalny drużyny i sposób gry sprawiają, że do którejś z nich po tygodniu pracy z zespołem jest ci bliżej?
- Wszystko zależy od systemu. Jeśli ustawieni jesteśmy w 4-4-2 to nie ma to praktycznie żadnej różnicy. Wtedy z drugim środowym pomocnikiem możemy wymieniać się zadaniami i na zmianę iść do przodu czy tyłu. O wszystkim ostatecznie zdecyduje jednak trener. Lubię mieć piłkę przy nodze. Chciałbym otwierać kolegom drogę do bramki dobrym podaniem, ale też czuję się pewnie blisko stoperów, wyprowadzając piłkę w głąb pola.
Czyli nie boisz się brać odpowiedzialności na siebie?
- Absolutnie nie. Taka jest moja praca i moje główne zadanie. Od tego mam być w drużynie.