Takie poranki kibice lubią najbardziej, wszak nie ma nic lepszego niż świętowanie zwycięstwa swojej drużyny, w dodatku po tak dramatycznych okolicznościach, jak miało to miejsce w trakcie niedzielnego meczu z rezerwami Kolejorza. Należy pamiętać, że mecz rozpoczął się niefortunnie dla gospodarzy, który po rzucie karnym pregrywali 0:1 - Sędzia powiedział mi, że uderzyłem przeciwnika łokciem, ale ciężko mi w to uwierzyć, bo zawodnik rywali miał dwa metry wzrostu. Dziwna decyzja, bo takich sytuacji w polu karnym przy stałych fragmentach jest kilkanaście w trakcie meczu - ocenił stoper, który po swoim faulu na zawodniku Lecha stał się współodpowiedzialny za objęcie prowadzenia przez drużynę gości.

Tanżyna na niepowodzenie zareagował najlepiej jak mógł i mocno zaangażował się w tworzenie zagrożenia pod bramkę lechitów, a także często sygnalizował kolegom swoją obecność w polu karnym, oczekując na wrzutki. - Można powiedzieć, że zadziałało przysłowie "do trzech razy sztuka”. Trzecia próba pokonania bramkarza rywali była skuteczna, mimo że okazja była najtrudniejsza. Ciążyło mi do tej pory to, że nie mogę strzelić bramki głową, ale mam nadzieję, że teraz udało mi się przełamać i dalej pójdzie już łatwo, bo dawniej słynałem z tego typu zagrań - zapowiedział obrońca.

Cały zespół zagrał w niedzielę niezwykle intensywnie i przyczynił się do ostatecznej wygranej 3:2, co w rozmowie z Marcinem Tarocińskim podkreślił "Dixon”. - Drużynie należy się szacunek, że się nie poddała i walczyła o to, by odwrócić rezultat spotkania. Dużo ryzykowaliśmy, ale byliśmy świadomi, że jeżeli strzelimy pierwszego gola, to później będzie nam łatwiej. Bramka w pierwszej połowie była bodźcem, który zmotywował nas do jeszcze lepszej gry w drugiej połowie. Zdobyliśmy drugą i trzecią bramkę, za co chwała całemu zespołowi - powiedział Daniel Tanżyna, a my zachecamy wszystkich kibiców do odsłuchania całej rozmowy z widzewskim defensorem.  Nagranie "Widzewskiego Poranka”  dostępnę jest w archiwum radia Widzew.FM w aplikacji mobilnej klubu.