Global categories
Daniel Mąka: Po ostatnich tygodniach pozostaje zadra
Zmagania ligowe widzewiacy skończyli 1 grudnia, meczem ze Stalą Stalowa Wola. Dzień później czerwono-biało-czerwoni rozpoczęli urlopy, a do pracy wrócą 14 stycznia przyszłego roku. Nie oznacza to jednak, że czeka ich teraz półtora miesiąca laby. Chociaż pierwsze dni wolne większość zawodników przeznaczy z pewnością na regenerację, w kolejnych będą musieli dostosować się do konkretnych wymagań.
- Lenię się, odpoczywam. Mówię to oczywiście ze śmiechem, bo w tej chwili trwa swoista rozpusta. Możemy się całkowicie zresetować po trudnej rundzie i długim roku, ale już wkrótce otrzymamy szczegółową rozpiskę treningów. Sztab szkoleniowy będzie mógł w bardzo profesjonalny sposób monitorować pracę, którą musimy indywidualnie wykonać. To bardzo dobre rozwiązanie, chociaż każdy z nas jest świadomy celu, który jest przed nami. Przychodząc na pierwszy trening i pierwsze badania w nowym roku powinniśmy być już na odpowiednim pułapie fizycznym, żeby nie tracić czasu na nadrabianie zaległości, które wyniknęłyby z nicnierobienia. Dlatego teraz mamy jeszcze chwilę czasu, żeby odpocząć, a zaraz bierzemy się za robotę - zdradza Daniel Mąka.
Łodzianie jesienią zagrali aż 21 spotkań, w tym cztery awansem z rundy wiosennej. To był bardzo wymagający czas, poprzedzony zresztą wyjątkowo krótkim okresem przygotowawczym. - Na pewno te wolne dni to dla mnie odpoczynek fizyczny i psychiczny, który po tak długiej rundzie przyda się organizmowi. Ale tak jak wspominałem, wkrótce pojawi się praca, a im bliżej wznowienia treningów, tym te indywidualne obciążenia będą większe - wyjaśnia masz rozmówca. - Nadrabiam też oczywiście wszystkie zaległości prywatne, w tym przede wszystkim rodzinne. Na razie nie mam wielkich planów urlopowych. Czas spędzam w rodzinnych stronach. Jakiś większy wyjazd zostawiam sobie na lato. To będzie dobry czas - dodaje.
W minionym roku Widzew najpierw awansował do II ligi, a następnie jako beniaminek rozgrywek długo przewodził w tabeli, by skończyć rundę na drugim miejscu, które na koniec sezonu gwarantuje awans do I ligi. - Patrząc na stawiane przed nami cele, zostały one zrealizowane. Długofalowym jest oczywiście kolejny awans, ale zajmujemy obecnie miejsce premiowane promocją do wyższej klasy rozgrywkowej, więc nasza sytuacja przed wiosną nie jest najgorsza. Ostatnie wyniki i gra były faktycznie słabsze, poniżej oczekiwań i możliwości, ale rok uznać można za udany. Na pewno pozostaje jednak zadra spowodowana tymi minionymi tygodniami - wyjaśnia doświadczony pomocnik.
30-etni zawodnik w ostatnim czasie był podstawowym piłkarzem Widzewa, ale wcześniej długo musiał walczyć o miejsce w składzie. Ostatecznie zaliczył 12 występów, w których strzelił jedną bramkę i zanotował sześć asyst. - Na pewno mam apetyt więcej. Każdy jest kowalem własnego losu. Musimy trenować dla siebie, dawać maksa, żeby potem nie mieć sobie nic do zarzucenia i móc wyjść na boisko z podniesioną głową. A właśnie w głowach czasem może się coś zablokować. Jeśli pozbędziemy się tych blokad to będzie to z pożytkiem dla nas i dla całej drużyny. Warto o to walczyć, bo nieczęsto ma się okazję trafić do takiego klubu jak Widzew - kończy Mąka.