Global categories
Daniel Gołębiewski: Widzew w III lidze to stan przejściowy
Zadebiutował w meczu z Hurganem Morąg. Pierwszego gola zdobył w pucharowym spotkaniu ze Stalą Głowno. Zagrał tez ostatnio z Ursusem Warszawa, ale w III lidze bramki na razie nie strzelił.
Kolejny zawodnik z bogatym ekstraklasowym życiorysem podpisuje kontrakt z klubem trzecioligowym. To szukanie spokojnej oazy czy magia Widzewa?
Daniel Gołębiewski: Poziom rozgrywkowy, na którym występuje Widzewa nie jest współmierny do jego historii, osiągnięć i - co najważniejsze – ambicji. Jestem przekonany, że to tylko stan przejściowy. Kilka lat temu w piątej czy czwartej lidze niemieckiej występował RB Lipsk. Wielu zawodników zastanawiało się wtedy, co to za klub i czy faktycznie będzie się rozwijał tak, jak to zapowiada. Trudno było ich namówić do gry w tej drużynie. Gdy udało się kilka razy awansować, sytuacja odwróciła się, a zawodnicy sami zaczęli walić do klubu drzwiami i oknami. Jestem przekonany, że podobnie będzie z Widzewem, a ja będę jednym z pierwszych, którzy uwierzyli, że cele zakładane przez zarząd zostaną zrealizowane w jak najszybszym tempie.
Jak ocenia pan potencjał zespołu w kontekście stawianego celu?
- O umiejętnościach zawodników nie będę się wypowiadał, bo to kompetencja sztabu szkoleniowego, ale z mojej perspektywy bardzo budujące jest to, że zawodnicy z ogromną mobilizacją i chęcią przesuwają kolejne granice wytrzymałości. Wiadomo, że treningi u trenera Smudy nie należą do najlżejszych, ale tutaj nikt nie narzeka. Każdy pracuje bardzo ciężko, bo wie, jaki mamy cel. Taka atmosfera bardzo mi odpowiada.
Wspomniał pan o trenerze Smudzie, bardzo doświadczonym szkoleniowcu, który razem z niesamowitymi kibicami odróżnia nasz klub od innych trzecioligowców. Czy to miało wpływ na podpisanie umowy?
- Oczywiście. Dla piłkarza zawsze jest ważne, że ma dla kogo grać. Kluby istnieją dla kibiców, dla ludzi, którzy nas obserwują i wspierają, także w trudnych momentach.
Dość późno dołączył pan do drużyny. Będzie panu potrzebny jakiś okres aklimatyzacji czy raczej planuje pan z marszu wejść w rytm treningowo-meczowy?
- Jeśli chodzi o przygotowanie czysto fizyczne, to nie ma się o co martwić. Jestem zawodowym piłkarzem. Mimo że nie miałem klubu, to cały czas pracowałem indywidualnie, żeby być jak najlepiej przygotowanym do sezonu. Mówiąc wprost, jestem głodny gry.
W Łodzi spotkał pan kilku byłych kolegów klubowych. Czy przed podpisaniem umowy rozmawiał pan z nimi?
- Faktycznie, mam tu kilku znajomych. Z niektórymi występowałem wcześniej w tych samych drużynach, a z innymi spotkałem się na boisku. Takie opinie są bardzo cenne, dlatego z niektórymi rozmawiałem. Nie usłyszałem ani jednego złego słowa. To pokazuje siłę organizacji drużyny i jest dobrym prognostykiem do walki o następne cele.
Zadebiutował pan w Morągu. Jakie wrażenia?
- Na pewno stać mnie na dużą lepszą grę. Zamierzam pokazywać to w kolejnych meczach. Nie przyszedłem do Widzewa tylko po to, żeby przyłączyć się do składu. Chcę tutaj ciężko pracować, by były z tego wymierne efekty.