Global categories
Ci piłkarze będą stanowić o sile Widzewa - rozmowa z Radosławem Wasiakiem
Bartłomiej Stańdo: Podczas ostatniego wywiadu czuć było wielką radość z okazji awansu. Teraz dominuje skupienie i koncentracja? Jakie panują nastroje w drużynie przed tym pierwszym, historycznym meczem na centralnym szczeblu rozgrywek juniorów młodszych?
- Zespół jest bardzo zmotywowany i głodny walki, głodny meczu o punkty. Z drugiej strony na pewno delikatny niepokój i niepewność, bo w Białymstoku czeka na nas rywal, który zapowiada walkę o mistrzostwo Polski rocznika 2000 i nie są to z pewnością zapowiedzi na wyrost. Jedziemy do jaskini lwa, ale się nie boimy. Wiemy, na co nas stać i czego musimy się wystrzegać. Wiara i walka do ostatniego gwizdka mogą przynieść nam nagrodę, która z pewnością byłaby wiatrem w plecy na następne spotkania i motywacją do jeszcze cięższej pracy.
Jaki postawiliście sobie cel przed startem ligi? Z jednej strony mamy bardzo dobre wyniki meczów sparingowych, ale z drugiej teraz mierzyć będziecie się z najlepszymi drużynami rocznika 2000 w Polsce.
- Sparingi to zupełnie inna rzeczywistość, a do ich wyników nie ma co przywiązywać dużej roli. Próbowaliśmy różnych ustawień i rotowaliśmy mocno składem, chociaż rezultaty tych spotkań są powodem do optymizmu. Jaki jest nasz cel? Wielkim sukcesem byłoby podium, do którego aspiruje Jagiellonia, Legia Warszawa i SMS Łódź, a jest jeszcze przecież młodzież Polonii Warszawa. Miejsca 4-6 są w miarę realne, a zajęcie niższej lokaty pokazałoby, że jeszcze dużo pracy przed nami.
Rozgrywki młodzieżowe to jednak nie tylko wyniki na boisku. Duże znaczenie ma również ich potencjalna przydatność do drużyny seniorskiej w przyszłości.
- Dokładnie, dlatego przede wszystkim musimy maksymalnie wykorzystać te pół roku. Po pierwsze dla rozwoju tych chłopaków, a po drugie - ich szansy na zaistnienie. Uważam, że ci chłopcy za rok będą wchodzili do pierwszego zespołu. I to nie w liczbie dwóch zawodników, którzy ledwo łapią się do meczowej osiemnastki, tylko będą stanowić o sile Widzewa. Teraz rywalizujemy z Jagiellonią, która w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy wprowadzi swoich piłkarzy U-17 do ekstraklasy. Jeśli moi zawodnicy będą mogli rywalizować z przyszłymi zawodnikami ekstraklasowymi, to dlaczego mają nie grać pierwszych skrzypiec w Widzewie w przyszłym sezonie?
Który z tych meczów na centralnym szczeblu rozgrywek będzie najtrudniejszy?
- Na pewno najbardziej prestiżowym meczem dla mnie, jako widzewiaka, będzie spotkanie z warszawską Legią. Taka potyczka, a już szczególnie zwycięstwo będzie trochę spełnieniem marzeń. Ważne będą także derby z SMS Łódź, które pokażą, kto rządzi w województwie jeśli chodzi o młodzież do lat 17.
Niezależnie od tego, jak szybkie będzie tempo spotkania inauguracyjnego z Jagiellonią, po meczu również czeka was nie lada sprint - z Białegostoku do Łodzi, prosto na nowy stadion Widzewa.
- Tak się złożyło, że terminy naszej inauguracji i otwarcia nowego stadionu się zbiegły. Zdołaliśmy jednak przełożyć nasze spotkanie na dwie godziny wcześniej, czyli startujemy o 11, a w okolicach 18 mamy nadzieję zameldować się przy al. Piłsudskiego. Chcemy zobaczyć ten spektakl, bo to nie będzie zwykłe widowisko piłkarskie. Znam kibiców Widzewa i wiem, że przygotują się do tego meczu świetnie. To będzie Widzew w najlepszym wydaniu. Myślę, że piłkarze nie zawiodą, a o kibiców już w ogóle się nie martwię. Ten mecz pokaże także moim zawodnikom gdzie i dla kogo grają, a także jakie barwy reprezentują.
Najlepiej dojechać na otwarcie w dobrych nastrojach, czyli ze zdobytymi punktami. Pomóc w tym mają transfery, jakich zimą dokonał Widzew U-17.
- Przyszło do nas trzech zawodników, którzy wniosą dużo jakości do naszej drużyny. Kacper Staśkiewicz odpowiedzialny będzie za strzelanie bramek, Szymon Jonczyk za destrukcję i organizację gry w środku pola, zaś Kacper Marcinkowski to piłkarz, który świetnie rozgrywa piłkę i doskonale radzi sobie na pozycji ofensywnego pomocnika. Cała trójka pojechała do Białegostoku i będzie chciała pomóc w sprawieniu niespodzianki.
W pierwszym wywiadzie życzył pan sobie zdrowia dla swoich zawodników. To życzenie nie do końca się spełniło - dwóch kluczowych zawodników z rundy jesiennej, czyli Damian Skrzeczkowski i Marcel Pięczek, nie przepracowało w pełni okresu przygotowawczego.
- Niestety. Zdrowie jest czymś, na co nie mamy wpływu. Fatalna kontuzja pachwiny Marcela uniemożliwiła mu normalne przygotowania, dopiero teraz zaczął z nami trenować. Powoli będziemy go przygotowywać do gry, być może pojawi się na boisku w końcówce meczu z Legią. Podobnie było ze Skrzeczkowskim, jednak Damian zdążył dojść do siebie i w meczu inauguracyjnym wybiegnie w pierwszym składzie.
Jak Widzew zamierza grać w Makroregionalnej Lidze Juniorów Młodszych? Z jednej strony dobra atmosfera wokół klubu i stadionu w parze z nieobliczalnością beniaminka, a z drugiej - spory przeskok i rywalizacja z najsilniejszymi drużynami w kraju, do której podejście zbyt hurraoptymistyczne może zostać brutalnie skarcone.
- Wszystko zweryfikują pierwsze dwa, trzy mecze. Jeśli na początku zapunktujemy, pomoże to dodać jeszcze więcej wiary chłopakom. Zaczniemy jednak trochę ostrożnie i z szacunkiem dla rywala - tym bardziej, że dobrze wychodzi nam gra z kontrataku. W pierwszych spotkaniach nie spodziewałbym się huraganowych ataków, chociaż nie ukrywam, że fajnie byłoby zaskoczyć Jagę czy Legię wysokim pressingiem. Zdrowy rozsądek i doświadczenie podpowiada mi jednak, że nie można się podpalać. Dążymy jednak do zwycięstw. Inaczej być nie może, w końcu reprezentujemy Widzew i szkolenie w tym klubie na arenie ogólnopolskiej.
Zimą w Widzewie nastąpiła mała zmiana w systemie szkolenia młodzieży. Koordynatorem grup juniorskich został Piotr Grzelak.
- Przyszedł człowiek, który dotychczas pracował w Szkole Mistrzostwa Sportowego i ma ogromną wiedzę dotyczącą szkolenia młodzieży. Mam z Piotrem bardzo dobry kontakt, mogę na niego liczyć. Miał duży wkład w czasie okienka transferowego. To duża wartość dodana dla klubu, że taki człowiek w nim jest odpowiedzialny za młodych piłkarzy. Przyszedł do Widzewa z własną wizją i, co najważniejsze, widać jej efekty. Powiem szczerze jednak, że początkowo byłem pełen obaw, ale okazały się one nieuzasadnione.
Zmian nie uniknął również sam rocznik 2000. Drugą drużynę Widzewa U-17 objął twój dotychczasowy asystent, Artur Martyka.
- Sztab trenerski powinien się składać co najmniej z dwóch ludzi, dlatego też wybrałem nowego asystenta drużyny. Z Arturem się oczywiście nie rozstajemy. Rozumiemy się bez słów, uczymy się tego fachu wzajemnie od siebie. Często się konstruktywnie spieramy odnośnie niektórych założeń taktycznych, ale ów spory były jedynie korzyścią dla drużyny. Dla samego Artura duże gratulacje za wejście na wyższy poziom - zupełnie zasłużone, tak jak fakt, że może już samodzielnie prowadzić zespół.
Co zmieni najbliższe pół roku?
- Ci chłopcy dzięki temu, że będą grali w Makroregionalnej Lidze Juniorów Młodszych, rywalizować będą z najlepszymi rówieśnikami w kraju, którzy w przyszłości będą występować na najwyższych poziomach piłki seniorskiej w Polsce. Po to przecież Legia czy Jagiellonia trzyma tych chłopaków, by ten 17 latek wszedł niedługo do pierwszej drużyny. Jeśli będziemy z nimi rywalizować jak równy z równym, to w Widzewie o takie wejście do składu powinno być jeszcze łatwiej, bo poziom rozgrywkowy seniorów jeszcze nie jest taki, jaki byśmy sobie wszyscy życzyli. Mam nadzieję, że to pół roku dużo zmieni. Teraz w wyjściowym składzie Widzewa próżno szukać młodych zawodników z Akademii, ale za rok czy dwa będzie inaczej. Bo skład RTS zasilą piłkarze młodzi, ale już z doświadczeniem rywalizacji na najwyższym poziomie w danym roczniku, a nie spotkaniach tylko na szczeblu wojewódzkim. I o to chodzi, bo przecież w końcu po to gramy i trenujemy, by w przyszłości owoce naszej pracy dawały radość nam wszystkim na trybunach nowego stadionu przy al. Piłsudskiego.