Global categories
Christopher Mandiangu: Początki w nowym środowisku bywają trudne
Marcin Olczyk: W piątek rozegrałeś swój pierwszy mecz na stadionie Widzewa. Jak będziesz wspominać ten występ?
Christopher Mandiangu: Dla mnie był to na pewno bardzo przyjemny debiut. Wiedziałem już wcześniej, że na tym obiekcie panuje świetna atmosfera, ale oglądać ją w Internecie, a poczuć na własnej skórze to dwie zupełnie inne sprawy. Byłem zaskoczony tym, że fani wspierają nas przez pełne dziewięćdziesiąt minut. To było coś wyjątkowego i dotąd mi nieznanego, mimo że miałem okazję grać już na większych obiektach. Najważniejsze, że na koniec wygraliśmy mecz. Cieszę się, że miałem w tym swój udział.
Czy ten doping miał dla ciebie znaczenie? Działał motywująco?
- Tak, oczywiście. Takie wsparcie jest bardzo ważne i uważam je za naszą dużą przewagę. Każdy chce grać przy takiej widowni. Kilkanaście tysięcy fanów kibicujących mojemu zespołu działa na mnie motywująco, pcha do przodu.
W dotychczasowych meczach ligowych Widzewa dałeś się poznać jako wartościowy zmiennik. Jak radzisz sobie z rolą „jokera” w drużynie?
- Nie mogę być nią usatysfakcjonowany, bo, jak każdemu piłkarzowi, zależy mi na tym, żeby rozpoczynać mecz w wyjściowym składzie. Daję jednak z siebie maksa, staram się, niezależnie od tego, ile mam minut do rozegrania. Wierzę, że trener znajdzie odpowiedni moment, żeby sprawdzić mnie w wyjściowym składzie. Mam nadzieję, że zapracuję na to moją grą.
Z meczu na mecz wyglądasz coraz lepiej. Z czego to wynika?
- W piłce nożnej początki w nowym środowisku, zwłaszcza w zupełnie nieznanym kraju, bywają trudne. Odpowiednia aklimatyzacja zawsze wymaga czasu. Każdego dnia czuję się coraz lepiej - nie tylko fizycznie, ale też jako element drużyny na boisko. Poznajemy się wzajemnie z piłkarzami, rozumiemy coraz lepiej na co nas stać i jak powinniśmy ze sobą grać.
Mecz z Błękitnymi potwierdził, że zespół potrafi coraz lepiej wykorzystywać twoje największe atuty.
- Codzienne wspólne treningi przynoszą efekty. Widzę to po sobie i po kolegach z zespołu. Przybyłem do Łodzi pomóc drużynie. Jestem już w takim wieku, że chcę i potrafię wziąć na siebie odpowiedzialność. Ważne, żebyśmy schodzili z boiska z kompletem punktów.
Dobrze czujesz się w szatni Widzewa?
- Tak. Tworzymy bardzo fajną, młodą i dynamiczną, żywą grupę, ale nie brakuje w niej również bardzo ważnego doświadczenia. Ja jestem chyba w środkowej grupie, nie za młody, jeszcze nie starszy, ale zawodnicy chętnie pytają mnie o moje dotychczasowe przeżycia - z zagranicy, z innych klub i środowisk piłkarskich. Daję więc drużynie coś od siebie nie tylko na boisku. Z drugiej strony sam codziennie wiele się od innych uczę.