Chcę razem z Widzewem piąć się coraz wyżej - rozmowa z Sebastianem Zielenieckim
Ładowanie...

Global categories

27 January 2017 17:01

Chcę razem z Widzewem piąć się coraz wyżej - rozmowa z Sebastianem Zielenieckim

21-letni obrońca Widzewa przekonał trenera Przemysława Cecherza, że swoimi umiejętnościami i zaangażowaniem będzie w stanie pomóc drużynie w walce o awans.

Kamila Matusiak: Czy zdawałeś sobie sprawę z tego, że od początku okresu przygotowawczego ważą się twoje losy? Nie przeszkadzało to w treningach?

Sebastian Zieleniecki: Wiedziałem, że trener Cecherz chce mi się przyjrzeć, ale treningów nie traktowałem przez to jak testów. Po prostu starałem się z jak najlepszej strony pokazać na boisku.

Czy trudno było przekonać do siebie nowego szkoleniowca Widzewa?

- Trener Cecherz to osoba charakterna i charyzmatyczna, która wydaje się nie rzucać słów na wiatr. Skoro szkoleniowiec dał mi szansę wykazania się, a właśnie przedłużyłem kontrakt, to znaczy, że docenił moją pracę. To na pewno buduje i napędza do dalszej pracy.

Dlaczego chciałeś zostać w Widzewie?

- Zależy mi na byciu częścią Widzewa, bo to jest klub z tradycjami i wielkimi ambicjami. Przychodząc tutaj chciałem pomóc Widzewowi w osiąganiu jak najlepszych wyników i chciałbym to, co sobie założyłem, móc dokończyć. Brałem jednak pod uwagę również taką możliwość, że będę musiał zmienić klub, dlatego miałem kilka alternatyw.

Rozumiem, że najważniejszy był jednak Widzew?

- Oczywiście. Nie ma już absolutnie tematu zmiany barw klubowych. To decyzja nie tylko Widzewa, ale też moja.

"12" to liczba, która nie spędza kibicom Widzewa snu z powiek. Czy zespół, który tworzy Cecherz ma potencjał, by odrobić wiosną straty do ŁKS?

- Jest to na pewno duża strata, ale w piłce nożnej wszystko jest możliwe. Jesteśmy bardzo zdeterminowani i tak naprawdę nasz mecz już się zaczął, dlatego chcemy jak najlepiej przygotować się do rozgrywek. Każdy z nas wie, o co toczy się gra i dla nikogo te dwanaście punktów nie jest straszne. Patrzymy tylko i wyłącznie na siebie, aby nigdzie nie popełnić błędu.

Za plecami będziesz miał ogranych bramkarzy (Wolański/Humerski), obok doświadczonego stopera (Nowak/Czaplarski). Czy to istotne dla wciąż młodego zawodnika?

- Oczywiście, to bardzo ważne. Grałem cztery lata za granicą i tam zdążyłem się dużo nauczyć, ale uważam, że człowiek uczy się całe życie. Jestem pewien, że bardzo dużo nauczę się od kolegów z zespołu.

Mówisz, że pobyt za granicą dużo Cie nauczył, a jaka była najważniejsza lekcja, jaką wyciągnąłeś z gry w US Cremonese?

- Dużo było takich lekcji, ale najważniejszym, co utkwiło mi w pamięci, było przyjście do klubu Paolo Castelliniego. Jest to doświadczony obrońca, który ma za sobą 200 spotkań w Seria A, grywał również w Lidze Europy i Lidze Mistrzów. Jak tylko przyszedł do klubu złapaliśmy wspólny język, mimo iż Paolo miał wówczas 37 lat, a ja 18. Jako doświadczony zawodonik przekazał mi dużą wiedzę, pomógł na boisku jak i poza nim. Można powiedzieć, że wziął mnie pod swoje skrzydła. Do tej pory pozostajemy w kontakcie.

Czy myślisz już o meczu otwarcia na nowym stadionie Widzewa? Może pojawić się trema przed występem przy prawdopodobnie pełnych trybunach?

- W takich meczach najważniejsze jest podejście mentalne. Osobiście nie czuję tremy przed takimi spotkaniami i pełnymi trybunami. Grałem już przy takiej publiczności, takie warunki jeszcze bardziej mnie motywują i nakręcają do lepszej gry.