Chcę dorównać tacie - rozmowa z Jakubem Boguszem
Ładowanie...

Global categories

28 June 2017 18:06

Chcę dorównać tacie - rozmowa z Jakubem Boguszem

Syn legendarnego piłkarza Widzewa rozpoczął przygotowania do nowego sezonu z drużyną Przemysława Cecherza. Jak ocenił pierwsze zajęcia w czerwono-biało-czerwonych barwach?

Bartłomiej Stańdo: Tata powiedział, że jesteś dziesięć dni bez treningu, ale strzelać nie zapomniałeś. Dowodem tego był twój piękny gol lewą nogą w okienko bramki w grze wewnętrznej.

Jakub Bogusz: Lewa chodzi, chociaż jeszcze nie tak, jak tacie. Lewą może ma lepszą, w tym aspekcie muszę się jeszcze podszkolić, choć sam jestem prawonożny. Czułem tę kilkudniową przerwę na początku zajęć, ale później już grałem tak, jak zwykle. Normalny trening.

Jak syna legendy Widzewa przyjęła drużyna?

- Bardzo dobrze. Atmosfera jest fajna. Chłopaki się śmieją, widać już małe grupki, wszystko jest w porządku. Dobrze się trenowało.

Kiedy swój ostatni mecz z herbem Widzewa na piersi grał Daniel Bogusz, ty miałeś niecałe dwa lata.   

- Nie zdążyłem niestety widzieć taty na żywo w barwach Widzewa, ale oglądałem stare mecze, powtórki na YouTube. Fajnie sobie powspominać, często to robimy z tatą. Tym bardziej, że jest do czego wracać.

Kto był pomysłodawcą tych testów?

- Głównie tata, ale sam też chciałem wrócić do Polski i pojawił się pomysł, by spróbować w Widzewie. Całe szczęście, że udało się to jakoś zorganizować.

Miałeś okazję być już na nowym stadionie Widzewa? Jak podoba ci się to, co dzieje się przy al. Piłsudskiego?

- Na meczu niestety nie byłem, bo chodziłem do szkoły w Niemczech. Jak zaczęły się wakacje, to niestety Widzew już zakończył sezon, ale widziałem stadion w internecie. Filmiki z kibicami, cała otoczka - bardzo mi się to podoba. Widać gołym okiem, gdzie bije Serce Łodzi.

Jesteś w stanie porównać po tym jednym treningu poziom piłkarski z tym, jaki miałeś do czynienia w Niemczech?

- Ciężko coś powiedzieć, bo dzisiaj mieliśmy tylko przygotowawczy trening, bardziej ogólny. Trochę zajęć z piłką, gra wewnętrzna na koniec, ale nie chcę wyciągać większych wniosków. Więcej będę mógł powiedzieć po całym tygodniu spędzonym z drużyną.

Twój tata był bardzo walecznym zawodnikiem, nie odstawiał nogi. Ty masz trochę inne zadania na boisku.

- Różnimy się pozycjami, jakie zajmujemy na placu gry. Jestem bardziej techniczny i ofensywny, ale staram się też dużo walczyć - tak jak tata. Pod względem cech wolicjonalnych na pewno jest dla mnie wzorem, za którym chcę podążać.

Na pewno łączy was to, że podczas gry poprawiacie fryzurę, z czego tata śmiał się, oglądając twoje poczynania z boku.

- Tak się złożyło, że nie miałem czasu iść do fryzjera. Włosy trochę dłuższe, musiałem je odgarniać co jakiś czas. Pierwsze, co zrobię po powrocie z treningu, to poszukiwania jakiegoś dobrego fryzjera w Łodzi (śmiech).

Mówi się, że najsurowszym recenzentem gry zawsze jest tata. U ciebie również?

- Po testach albo byle jakich treningach zaczyna od negatywnej strony, żebym przypadkiem nie został z głową w chmurach. Nawet gdy czuję, że zagrałem dobre zawody, tata stara się tonować nastroje. Do tego się już trochę przyzwyczaiłem, ale wiem, że robi to dla mojego dobra.

Nie pozostaje więc nic innego, jak życzyć ci co najmniej takiej dekady, jaką w Widzewie spędził Daniel Bogusz.  

- Dziękuję! Najpierw muszę pozytywnie przejść testy. Jeśli sztab szkoleniowy będzie zadowolony z mojej postawy po tygodniu zajęć, wtedy będę chciał zrobić kolejne kroki. Będę się starał dorównać tacie.