Bronisław Waligóra: Widzew to moja największa miłość
Ładowanie...

Global categories

03 April 2019 16:04

Bronisław Waligóra: Widzew to moja największa miłość

Widzew Łódź zremisował w niedzielę w Łęcznej z miejscowym Górnikiem 0:0. Z trybun mecz ten oglądał Bronisław Waligóra, legendarny trener czerwono-biało-czerwonych.

Szkoleniowiec, który klub z al. Piłsudskiego prowadził aż trzykrotnie, uczestnicząc w wyjątkowych w historii Widzewa spotkaniach, jest na bieżąco z jego obecną sytuacją. We wrześniu 2017 roku był nawet na jego nowym stadionie, zna też potencjał drużyny. - Widzew ma wielkie szanse, żeby w tym sezonie awansować do pierwszej ligi, a w następnym już do ekstraklasy. To jest moje wielkie marzenie i myślę, że tego dożyję - przyznał w niedzielę 86-letni trener. - Widzew to moja wielka miłość - dodał.

Bronisław Waligóra w Łodzi pracował w latach: 1977-78, 1984-86 i 1988-89. Jak podkreśla przy każdej okazji, z Widzewem jest bardzo mocno związany emocjonalnie, choć najważniejsze miejsce w jego pamięci zajmuje pierwszy rozdział wspólnej historii. Wówczas Widzew zadebiutował na arenie międzynarodowej, w imponujący sposób rozpoczynając swoją przygodę z Pucharem UEFA.

- Najmilej wspominam ten pierwszy okres, kiedy pracowałem w Widzewie w latach 1977-1978. Wtedy nasz klub pierwszy raz zagrał w europejskich pucharach i już na początku czekał go wyjazd na mecz z Manchesterem City. Wyeliminowanie mistrza Anglii było czymś, co można by określić mianem wielkiej rewolucji i prawdziwej sensacji - przyznał Waligóra, który przed kamerami WidzewTV rozmawiał w niedzielę z dobrze mu znanym redaktorem Dariuszem Postolskim.

W pracy trenera prowadzenie drużyny do zwycięstw to oczywiście najważniejsze zadanie, ale opiekun pierwszej drużyny często musi znaleźć sposób nie tylko na rywala, ale chociażby na porządek we własnej szatni. Misja ta czasem może być nawet trudniejsza od rozpracowania przeciwnika czy przygotowania odpowiedniej taktyki na ważny mecz. W Widzewie na tym polu też bywało sporo pracy, zwłaszcza gdy dogadać nie mogły się gwiazdy drużyny.

- To było bardzo trudne zadanie, bo między Dariuszem Dziekanowskim i Włodzimierzem Smolarkiem był wielki konflikt. Jestem dumny, że udało mi się temu problemowi zaradzić. Porozmawiałem z nimi, z żonami i powiedziałem, że poza boiskiem mogą się nie znać, ale na nim, grając dla Widzewa, muszą być jak dwaj bracia, pod każdym względem. I to mi się udało. Jak w pierwszych meczach bramkę strzelał Smolarek to Dziekanowski wisiał mu na szyi, i odwrotnie. Z oboma mam bardzo dobre wspomnienia - przyznał Waligóra.