Global categories
Briefing przed meczem Resovia Rzeszów - Widzew Łódź
W miniony piątek Widzew Łódź bezbramkowo zremisował na własnym stadionie z Miedzią Legnica. Był to trzeci z rzędu remis 0:0 przy al. Piłsudskiego 138. Już w najbliższą niedzielę czerwono-biało-czerwonych czeka wyjazd do Rzeszowa. Miejscowa Resovia walczy o utrzymanie i na pewno nie będzie to łatwe spotkanie, z czego zdaje sobie sprawę trener Widzewa Łódź.
- W tej lidze każdy jest wymagającym przeciwnikiem. Mieliśmy konfrontację w Bełchatowie, która to potwierdziła, że do końca trzeba bić się o punkty. Mamy świadomość, że warunki, w których będziemy grać nie będą komfortowe. Boisko nie jest tam najlepszej jakości, ale musimy szybko się do takich warunków dostosować - mówił podczas briefingu Marcin Broniszewski.
Szkoleniowiec Widzewa zauważył, że drużyny z czołówki Fortuna 1 Ligi potraciły już punkty na trudnym terenie w Rzeszowie. Przyznał także, że może to wynikać z determinacji podopiecznych Radosława Mroczkowskiego, którzy za wszelką cenę chcą utrzymać się na drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce. - Każdy dzień jest podporządkowany temu, aby dobrze przygotować się do kolejnego spotkania. To, że zespoły z górnej części tabeli tracą punkty, pokazuje tylko, że drużyna z Rzeszowa jest mocno zdeterminowana, aby udowodnić swoją wartość. My jednak chcemy zagrać tam swoje i zrealizować własne cele.
W ostatnich spotkaniach Widzewiacy przeszli z ustawienia 1-4-4-2 na 1-4-5-1. Zawodnicy przyznają, że coraz lepiej rozumieją ten pomysł na grę. Marcin Broniszewski przypomniał, że nie jest to zupełnie nowe ustawienie, ponieważ w przeszłości sporadycznie było już używane. - Jeżeli chłopakom to pasuje, w tym znaczeniu, że dobrze się czują, zaczynają właściwie realizować i interpretować te rzeczy, których od nich wymagamy, to tylko można się cieszyć. Natomiast najistotniejsze jest to, żeby z tego typu korekt i zmian przychodziły mecze, w których będziemy wygrywali i zdobywali trzy punkty - powiedział.
Trener odniósł się także do kwestii gry na dwóch napastników. - Liczba napastników tak naprawdę nie świadczy o tym, czy się wygra mecz, czy się ten mecz przegra. Jest to tylko i wyłączne personalne zestawienie i ono absolutnie nie determinuje tego, czy sytuacji będzie więcej i czy strzałów na bramkę będzie więcej, bo na to pracuje cały zespół. Rozważamy też takie kwestie, żeby w niektórych momentach na boisku rzeczywiście pojawiało się dwóch napastników. Natomiast niejednokrotnie odbywa się to kosztem tego, że traci się siły w środku pola, a jest to serce zespołu, które jest najistotniejsze z naszej perspektywy - zakończył Broniszewski.