Brakowało mi tego klimatu - rozmowa z Marcinem Kozłowskim
Ładowanie...

Global categories

12 June 2016 09:06

Brakowało mi tego klimatu - rozmowa z Marcinem Kozłowskim

Od jakiegoś czasu słyszało się o powrocie Marcina Kozłowskiego i w końcu kibice się doczekali. Nowy zawodnik RTS znalazł moment na rozmowę z oficjalną stroną klubu.

Adrian Somorowski: Niespełna cztery miesiące temu rozmawialiśmy na temat twojego ewentualnego powrotu do Widzewa i stało się to faktem. Już wtedy wiedziałeś?

Marcin Kozłowski: Na początku chciałem pogratulować trenerowi i całej drużynie awansu, bo zrobili coś niesamowitego. Taka seria zwycięstw i klubowy rekord - ukłony dla nich. Zimą nie wiedziałem jeszcze nic, aczkolwiek Widzew miałem cały czas w głowie, ciężko się odciąć od tego wszystkiego.

Co do jednego miałeś rację, Legionovia odbiła się od dna i zakończyła sezon w środku tabeli. Ty jednak nie grałeś tyle co jesienią. Czy to był argument, który skłonił cię do powrotu do Widzewa?

- Z pewnością był to argument do tego, aby coś zmienić. Jakieś zapytania wobec mojej osoby były z innych klubów, jednak ja na Widzew zdecydowałem się dużo wcześniej. Sam podjąłem decyzję, chciałbym z tym klubem odnosić sukcesy i maszerować w górę. Widzew nie jest mi obojętny, brakowało mi tego klimatu. Tutaj całe miasto tym żyje i to jest wspaniałe. Do tego kibice, niebawem nowy stadion, zarząd, który kocha klub. Posłuchałem swojego serca.

Wiosną Widzew znacząco się wzmocnił. Teraz też dołączyło już kilku zawodników, więc z pewnością nie będzie łatwo wywalczyć sobie miejsce w podstawowej jedenastce. Na bokach defensywy występują obecnie Bartłomiej Gromek oraz dobrze ci znany Kamil Tlaga.

- Ja wiem, że nie dostanę tutaj miejsca w składzie za darmo, za to, że jestem widzewiakiem i grałem w pierwszej czy drugiej lidze, nawet tego bym nie chciał. Szanuję wszystkich zawodników i każdy pracuje ciężko po to, aby grać i ja zamierzam robić to samo. Jeśli chodzi o te boki obrony to tak, może jest to moja nominalna pozycja i tam czuję się najlepiej, aczkolwiek w Legionovii grałem chyba na każdej pozycji, a najczęściej na bokach pomocy. Pamiętam nawet jak grałem w środku ze Stalą Mielec  u boku "Owieczki", całkiem dobrze to wyglądało. Z Kamilem mam dobry kontakt cały czas, wiem, że jest walczakiem i - podobnie jak ja - umie grać na każdej pozycji. Bartka nie znam osobiście, widziałem go kilka razy w akcji i sądzę, że daje jakość. Będzie ciekawie, mocna rywalizacja sprzyja rozwojowi.

Jakie masz atuty, które możesz wykorzystać w trzeciej lidze?

- Na pewno serce do gry, charakter i to, że będę walczył do końca. Wiadomo, mam tam jakieś ogranie na wyższych poziomach, jednak od trzeciej ligi się u mnie wszystko zaczęło i sądzę, że tę ligę trzeba wywalczyć, wygryźć i wybiegać. Jednak piłkarsko myślę, że trener wykona z nami dobrą pracę i będziemy w tym aspekcie w czołówce.

Tak jak wspominałeś zimą, pracujesz nad przygotowaniem fizycznym ze swoim trenerem personalnym. W trzeciej lidze z pewnością będzie to jedna z kluczowych kwestii. "Cinek" w formie przed sezonem?

- Moim zdaniem piłkarz musi dbać o siebie. Odpowiednia dieta daje bardzo wiele, szybsza regeneracja, brak problemów z wagą,  mniejsza podatność na kontuzje, większa wytrzymałość i  dobre samopoczucie. Śpię po 7-8 godzin, wstaję wyspany, w dzień nie czuję potrzeby, aby się zdrzemnąć i mam dużo energii, praktycznie nie choruję. Fakt, z tym jest bardzo dużo roboty, ważenie mięsa czy innych produktów, odpowiednie dawkowanie suplementów, ale chcę to robić. Daję z siebie 100 procent i mam nadzieję, że to do mnie wróci. Tym razem oczywiście znów będzie dbał o to Przemysław Zarzecki i mam nadzieję, że będę w gazie. Nie zapomnijmy, że przygotowanie fizyczne to jedno, a gra w piłkę to drugie, jednak bez odpowiedniego przygotowania w 60. minucie będzie odcinać nam prąd i nie będziemy mieli siły na to, by dalej grać. Dlatego to jest takie bardzo ważne.

Będziesz polował na swój stary numer na koszulce czy tym razem zobaczymy cię w innym? Ostatnio miałeś numer 28. Obecnie nikt go nie zaklepał.

- Jak będzie okazja to postaram się zapolować na mój stary numer.

Który Marcin Kozłowski jest lepszy, obecny czy ten, którego pamiętamy z pierwszej ligi?

- Myślę, że obecny. Dużo nauczyłem się czy to u trenera Wojciecha Stawowego, czy przez ten rok w Legionovii, gdzie miałem dwóch trenerów z przeszłością w Ekstraklasie. Umiejętności piłkarskie są na wyższym poziomie, cechy wolicjonalne pozostały. Będzie dobrze.

W przyszłą sobotę ostatni mecz sezonu, feta. Będziesz obecny?

- Pytanie retoryczne, oczywiście. 

fot. Adrian Somorowski