Bartłomiej Poczobut: Mecz z Błękitnymi dał nam pozytywnego kopa
Ładowanie...

Global categories

13 August 2019 15:08

Bartłomiej Poczobut: Mecz z Błękitnymi dał nam pozytywnego kopa

26-letni pomocnik, który latem trafił do Widzewa, ma za sobą dwa mecze z byłymi klubami i wierzy, że ten drugi może być dla łodzian przełomowy.

Marcin Olczyk: W piątek pierwszy raz miałeś okazję zagrać na stadionie Widzewa. Jak zapamiętasz swój debiut w Sercu Łodzi?

Bartłomiej Poczobut: W pierwszych chwilach byłem bardzo zaskoczony całą atmosferą. Wychodząc na murawę poczułem nawet ciarki na plecach. To było bardzo przyjemne przeżycie, aż trudno je opisać.

W swoim pierwszym występie przy Piłsudskiego 138 mierzyłeś się z jednym z twoich byłych klubów - Błękitnymi Stargard. Miało to dla ciebie dodatkowe znaczenie?

- Przed danym meczem absolutnie nie liczy się dla mnie to, że grałem kiedyś w drużynie przeciwnej. Skupiam się najlepiej jak potrafię na tym, żeby zagrać dobre spotkanie i wypełnić założenia nakreślone mi i kolegom przed meczem przez trenera. Na murawie daję z siebie wszystko dla obecnego klubu. W Stargardzie przeżyłem fajne momenty, ale w czasie meczu absolutnie o tym nie myślałem.

Miałeś w piątek okazję porozmawiać z kimś znajomym z ekipy Błękitnych?

- Tak, chociaż z moich czasów pozostali już chyba tylko drugi trener i kierownik zespołu. Właśnie z nimi udało mi się zamienić kilka słów. Miło było spotkać się po dłuższym czasie i nadrobić trochę zaległości.

Starcie z Błękitnymi było dla ciebie drugim z rzędu meczem z byłym klubem. W swoim piłkarskim CV masz również Bytovię, z którą graliście tydzień wcześniej na wyjeździe.

- Nie była to na pewno miła wizyta, bo przegraliśmy, a żadna porażka nie jest przyjemna. Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie powrót do Bytowa. Bardzo chciałem tam wygrać.

Z Błękitnymi też mogło być różnie. Długo prowadziliście tylko 1:0, a w takiej sytuacji jeden błąd może zadecydować o utracie cennych punktów. Nie był to chyba łatwy dla was mecz?

- Zgadza się, ale w tej lidze o każde zwycięstwo będzie ciężko. Szybko strzeliliśmy bramkę, ale w drugiej połowie po naszej stronie było sporo nerwowości. Nie realizowaliśmy taktyki przygotowanej przez sztab. Za bardzo ciągnęło nas do przodu, mocno się wyrywaliśmy, przez co nadziewaliśmy się potem na niebezpieczne kontry.

Doping pomagał w tych trudnych momentach?

- Zdecydowanie. Świetna atmosfera na stadionie Widzewa dodaje sił, nawet w tych trudniejszych chwilach, gdy nie tylko nogi odmawiają posłuszeństwa, ale też głowa daje znać, że jest ciężko. Wtedy krzyk i wsparcie kibiców sprawia, że człowiek jest w stanie dać z siebie jeszcze więcej.

Za Widzewem trzy mecze ligowe. W każdym zagrałeś w wyjściowym składzie. Jak oceniasz swoje początki w klubie?

- Cieszy mnie to, że mogę grać w pierwszej jedenastce i pomagać kolegom rywalizować o kolejne punkty. Po to przychodziłem, żeby grać i myślę tylko o tym, żeby w każdym kolejnym meczu walczyć o pełną pulę.

Przed wami kolejny trudny mecz - z Olimpią Elbląg. Czy istotne jest dla was to, że zmierzycie się z zespołem, który jest obecnie liderem tabeli?

- Pewnie w związku z tym na rywalu ciąży ciut większa presja, ale wiadomo, że my jedziemy do Elbląga po trzy punkty. Taki jest nasz cel i wierzę, że uda nam się go zrealizować. Wydaje mi się, że powinno pójść nam lepiej niż dotychczas. Czuję, że mecz z Błękitnymi dał nam pozytywnego kopa. Chcemy w końcu uniknąć nerwowej końcówki i pewnie sięgnąć po trzy punkty.