Global categories
Andrzej Możejko w pamięci Andrzej Grębosza i Bogusława Kukucia
Na antenie klubowej rozgłośni legendarnego obrońcę Wielkiego Widzewa wspominał m.in. Andrzej Grębosz, boiskowy kolega "Johnny’ego", zwracając uwagę na najważniejsze piłkarskie cechy Możejki. - On zaczął od III ligi. ja od II, on odszedł rok wcześniej, ja rok później. Jako zawodnik był naprawdę nieprzeciętny, a jego domeną były dynamika, szybkość czy inteligencja w grze. Potrafił doskonale wykorzystać te walory piłkarskie.
W niedzielę rozmówcy podkreślali oddanie i lojalność Andrzej Możejki oraz jego wkład w budowę legendy Widzewa. Zwracali także uwagę na niezwykłe indywidualne cechy charakteru. - Andrzej z każdym meczem i z każdym rokiem spędzonym w Widzewie rozwijał się. Był taki okres, że interesowała się nim reprezentacja i zachodnie kluby. Szkolił się, trenował indywidualnie, ale na pewno najbardziej rozwijał inteligencję piłkarską. Gdy w tamtym okresie wychodziliśmy na boisko, to zawsze było "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", a on uosabiał te słowa - powiedział Grębosz.
Możejko był showmanem, a mecze z jego udziałem były nie tylko sportowym widowiskiem - kibice wyczekiwali jego pomysłowych, niecodziennych zachowań. Jak to wyglądało z poziomu boiska? - Dla nas to nie było zaskoczenie, bo on takie rzeczy odwalał na treningach. To na pewno wpływało na jego rosnącą popularność wśród kibiców. Zresztą, zdarzało mu się w czasie meczu dyskutować z kibicami - nie było ogrodzeń, a jako boczny obrońca miał blisko do trybun, więc nie było trudno nawiązać taki kontakt. Akcja szła, a on potrafił zamienić kilka słów z kibicem, który miał jakieś żale, a że riposty miał ciekawe, to już jest inna sprawa - wspominał boiskowe wyczyny kolegi Grębosz, nie zapominając o Możejce poza boiskiem - Nie raz i nie dwa, jak były dłuższe przerwy między meczami, potrafiliśmy, jak to się mówiło popularnie "ruszyć w miasto". Andrzej nie spożywał alkoholu, ale to był prawdziwy człowiek-dusza. Lubił się śmiać i lubił się bawić.
Andrzeja Możejkę w Widzew.FM wspominał również Bogusław Kukuć, ówczesny dziennikarz "Głosu Robotniczego". - Johnny był jedną z najpopularniejszych postaci Widzewa, głównie ze względu na te dyskusje z kibicami, a nie tylko przez to stanie na piłce w meczu z Szombierkami. Trzeba też podkreślać udział Andrzeja w reaktywacji klubu w 2015 roku, kiedy był w zarządzie i odegrał istotną rolę w odbudowie Widzewa.
Dziennikarz zaznaczał wyraźnie, jakim symbolem dla Widzewa był jego boczny obrońca. - Wyjątkowość Możejki polegała na tym, że był symbolem drogi jaką przebył mały, dzielnicowy, łódzki klub od III ligi aż do mistrzostwa Polski w 1981 r. i obrony tytułu w 1982 r.
Dla Możejki najważniejsze było zawsze dobro drużyny - grał dla zespołu, nigdy dla siebie. Mimo to, miał swoje ulubione momenty, kiedy błyszczał z widzewskich gwiazd najjaśniej. - Możejko strzelał bramki w ekstraklasie, ale największą satysfakcję miał z pierwszej z nich, jak zresztą sam mówił. Było to w 1976 roku, wtedy pokonał medalistę mistrzostw świata Jana Tomaszewskiego w derbach Łodzi wygranych przez Widzew 3:0 i warto o tej bramce pamiętać, bo ona też sprzyjała wzrostowi popularności wśród widzewskich fanów - podkreślał Kukuć.
Razem z Widzewem "Szalony Johnny" zawędrował aż do europejskich pucharów, gdzie zaczynający przygodę z klubem w III lidze piłkarz dawał z siebie jeszcze więcej, wiedząc, że w starciach z największymi firmami starego kontynentu na błędy nie ma miejsca. - Oglądałem na żywo prawie wszystkie spotkania Możejki w europejskich pucharach - począwszy od historycznego meczu w Manchesterze, gdzie Andrzej był wśród dwunastu dzielnych łodzian, którzy zremisowali 2:2 z City, a później wyeliminowali klub, który dzisiaj ma szanse na zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Pomysłowy, niepozorny, ale szybki obrońca z fantazyjną fryzurą pomógł później Widzewowi eliminować Manchester United czy naszpikowany gwiazdami Juventus Turyn - mówił Bogusław Kukuć.
Andrzej Możejko jest nadal w pierwszej dziesiątce piłkarzy, którzy w ekstraklasie rozegrali najwięcej spotkań dla Widzewa. Jego pogrzeb odbędzie się w piątek 7 maja o godz. 9:15 na Cmentarzu Komunalnym Szczecińska przy ulicy Hodowlanej 28/30.