Piłkarze Widzewa Łódź pokonali u siebie Świt Nowy Dwór Mazowiecki 2:0. Był to pierwszy mecz pod wodzą Franciszka Smudy na nowym stadionie. Oba gole łodzianie strzelili w drugiej połowie, ale przez całe spotkanie mogli liczyć na gorący doping kibiców. - Ten obiekt i ta atmosfera robią ogromne wrażenie, nawet w porównaniu do stadionów Ekstraklasy. Gdy na tablicy wyników jest ciągle remis, przy takim wsparciu kibiców dostajemy dodatkową motywację, prawdziwego "kopniaka" do tego, żeby wykrzesać z siebie jeszcze więcej energii. Gramy dla naszych fanów i dlatego cieszymy się, że udało się strzelić te dwie bramki w drugiej połowie i zdobyć komplet punktów - powiedział po końcowym gwizdku Aleksander Kwiek.

Pomocnik, który w przerwie letniej dołączył do drużyny przyznaje, że większość rywali w meczach przeciwko Widzewowi będzie ustawiać się defensywnie i czekać na ruch czerwono-biało-czerwonych. - Niestety, musimy być przygotowani na to, że każdy przeciwnik będzie przystępował do meczów z nami z dodatkowym zaangażowaniem, ale bez chęci forsowania naszej obrony. Będą czekali na nasz ruch, ale my musimy wypracować swój styl gry i radzić sobie również z tak ustawionym przeciwnikiem - dodał.

W następnej kolejce rywalem łodzian będzie debiutująca w rozgrywkach Warta Sieradz. Kwiek zapewnia jednak, że nie będzie mowy o żadnym "syndromie beniaminka" po inauguracyjnej porażce w Sulejówku. - Musimy patrzeć na siebie. Każdy będzie przyjeżdżał tutaj zrobić wszystko, żeby pokrzyżować nam szyki, ale to my jesteśmy Widzewem i jeśli chcemy nadawać ton tej lidze, musimy sukcesywnie kompletować zwycięstwa - podsumował.