Global categories
23 March 2016 15:03
Adrian Budka: Z każdą minutą nabieraliśmy pewności
Starcie z Zawiszą nie należało do najłatwiejszych. Goście od początku meczu chcieli przede wszystkim nie stracić bramki i liczyli, że uda się im skontrować rywala. Łodzianie od pierwszych minut również grali nerwowo, lecz ostatecznie udało im się zdobyć dwa gole jeszcze przed przerwą. - Zakładaliśmy, że nie będzie to łatwy mecz. Pierwsze minuty pokazywały, że przeciwnik się cofnął. Gra nam się nie układała, lecz z każdą minutą nabieraliśmy pewności - tłumaczył Adrian Budka.
Widzewiacy, mimo zdobycia dwóch bramek, nie cofnęli się, jak to momentami miało miejsce jesienią. Podopieczni Marcina Płuski chcieli jeszcze podwyższyć prowadzenie, lecz zabrakło dokładności w wykończeniu akcji. - Zdecydowanie musimy poprawić skuteczność. Dobrze się stało, że zdobyliśmy dwa gole w pierwszej połowie. Mogliśmy zdobyć i trzeciego - byłoby jeszcze łatwiej. Wynik 2:0 jest dość niepewny. Może paść kontra i byłoby 2:1 - stwierdził pomocnik Widzewa.
Łodzianie dość spokojnie rozgrywali piłkę i nie stosowali gwałtownych ataków. Z czasem jednak udało im się zmusić obronę rywala do błędu. - Nie chcieliśmy się rzucić za wszelką cenę i wychodzić wysokim pressingiem. Czekaliśmy jak goście zaatakują, lecz gracze z Pajęczna nie chcieli zagrać odważniej, więc musieliśmy zastosować atak pozycyjny. Cieszy to, że mamy 3 punkty, których zdobycie zakładaliśmy i pozostaje tydzień do kolejnego meczu - tłumaczył.
Od początku spotkania nie brakowało jednak ostrej gry. Arbiter początkowo nie pokazywał kartek, lecz w końcu musiał wyciągnąć je z kieszeni. W jednym ze starć ucierpiał również pomocnik Widzewa. Wielu kibicom zdarzenie to zaparło dech w piersiach, bo przywołało wspomnienia o jesiennych urazach kapitana drużyny. - W piątej albo siódmej minucie ucierpiałem w starciu z rywalem. Grałem ze zbitą łydką. Gdy się tak jednak biega, to bólu się tak nie odczuwa. Teraz muszę przyłożyć lód i przygotować się do kolejnego spotkania - zakończył nasz rozmówca.
Widzewiacy, mimo zdobycia dwóch bramek, nie cofnęli się, jak to momentami miało miejsce jesienią. Podopieczni Marcina Płuski chcieli jeszcze podwyższyć prowadzenie, lecz zabrakło dokładności w wykończeniu akcji. - Zdecydowanie musimy poprawić skuteczność. Dobrze się stało, że zdobyliśmy dwa gole w pierwszej połowie. Mogliśmy zdobyć i trzeciego - byłoby jeszcze łatwiej. Wynik 2:0 jest dość niepewny. Może paść kontra i byłoby 2:1 - stwierdził pomocnik Widzewa.
Łodzianie dość spokojnie rozgrywali piłkę i nie stosowali gwałtownych ataków. Z czasem jednak udało im się zmusić obronę rywala do błędu. - Nie chcieliśmy się rzucić za wszelką cenę i wychodzić wysokim pressingiem. Czekaliśmy jak goście zaatakują, lecz gracze z Pajęczna nie chcieli zagrać odważniej, więc musieliśmy zastosować atak pozycyjny. Cieszy to, że mamy 3 punkty, których zdobycie zakładaliśmy i pozostaje tydzień do kolejnego meczu - tłumaczył.
Od początku spotkania nie brakowało jednak ostrej gry. Arbiter początkowo nie pokazywał kartek, lecz w końcu musiał wyciągnąć je z kieszeni. W jednym ze starć ucierpiał również pomocnik Widzewa. Wielu kibicom zdarzenie to zaparło dech w piersiach, bo przywołało wspomnienia o jesiennych urazach kapitana drużyny. - W piątej albo siódmej minucie ucierpiałem w starciu z rywalem. Grałem ze zbitą łydką. Gdy się tak jednak biega, to bólu się tak nie odczuwa. Teraz muszę przyłożyć lód i przygotować się do kolejnego spotkania - zakończył nasz rozmówca.