Zdzisław Rozborski: Nie zawiedliśmy sportowej Polski, mimo klasy rywali
Ładowanie...

Global categories

22 October 2020 22:10

Zdzisław Rozborski: Nie zawiedliśmy sportowej Polski, mimo klasy rywali

Respekt, ale nie strach - z takim nastawieniem do spotkań z europejskimi rywalami podchodziła "Drużyna z Charakterem", której jednym z liderów był Zdzisław Rozborski, gość magazynu #Piłsudskiego138.

W czwartek 22 października minęła 40. rocznica zwycięstwa w meczu 1/16 finału Pucharu UEFA z włoskim Juventusem. Jednemu z najważniejszych spotkań w historii klubu poświęcono 67. odcinek internetowego programu #Piłsudskiego138, w trakcie którego Zdzisław Rozborski, były piłkarz łódzkiego klubu, mający na koncie udział we wszystkich 22 meczach RTS w europejskich pucharach w latach 1977-1983, wspominał ten słynny boiskowy bój.

- To była niesamowicie wielka impreza i ważne wydarzenie, kiedy do Łodzi przyjechał zespół z Turynu. Mimo klasy przeciwnika, w opinii wszystkich obserwatorów Widzew odniósł bezapelacyjne zwycięstwo. Emocje czuliśmy już przy okazji I rundy, w której pokonaliśmy Manchester United. Tymi meczami żyło całe miasto i czuć było ogromne wsparcie trybun, a były momenty, kiedy było ono potrzebne. Sportowa Polska czekała na tę rywalizację i wydaje mi się, że nie zawiedliśmy, mimo światowej marki rywali - mówił zasłużony widzewiak w rozmowie z Łukaszem Czuku.

Rola Rozborskiego na boisku często nie była widowiskowa, ale to właśnie na nim był tworzony kręgosłup "Wielkiego Widzewa” na przełomie lat 70. i 80. Podobnie było w trakcie dwumeczu ze "Starą Damą”. W trakcie programu "Zito” przyznał, że RTS zasłużył na awans w regulaminowym czasie w rewanżu, ale karne dodały widowisku dodatkowych emocji. Sam do konkursu "jedenastek” nie podszedł, bo, jak wspomniał, nie czuł się na tyle pewnie, by po 120 minutach meczu ryzykować w starciu z Dino Zoffem.

- Szanowaliśmy każdego przeciwnika, ale nie baliśmy się nikogo. Juventus liczył, że pokona nas na wyjeździe, a mecz w Turynie będzie tylko formalnością, ale tak się nie stało. Wiele osób do dziś wspomina serię rzutów karnych, które zdecydowały o naszym awansie, ale warto dodać, że w trakcie meczu we Włoszech mogliśmy rozstrzygnąć mecz na naszą korzyść w regulaminowym czasie. Gola na 2:3 w końcówce spotkania zdobył po indywidualnej akcji Zbyszek Boniek, ale niestety, jedyną osobą na stadionie, która widziała coś nieprawidłowego przy tej akcji był sędzia. Po latach można przyznać, że decyzja miała dobry wpływ na poziom dramaturgii zawodów - wspomniał były pomocnik, mieszkający obecnie we Francji.

Wielkie zwycięstwa wiążą się również z wielkim świętowaniem. Nie inaczej było w przypadku zawodników trenera Jacka Mchcińskiego, których pokochała cała Polska. - Nadzwyczajne było przywitanie nas na lotnisku Okęcie. Tyle osób nie witało nas po meczach z Manchesterem City czy United. Celnicy nas ściskali i prosili o autografy. Nie zabrakło również bankietu, ale bez szaleństw - skończyło się na szampanie lub winie - opowiadał dwukrotny mistrz Polski w barwach Widzewa Łódź.

Cały zapis 67. odcinka magazynu #P138, w którym gośćmi był również wieloletni dziennikarz sportowy Wojciech Filipiak, a także bramkarz szerokiej kadry pierwszej drużyny Widzewa Konrad Reszka dostępny jest poniżej: