Global categories
Zbigniew Małkowski: Wolański jest fighterem i poradzi sobie z ciśnieniem
Mecz ze Zniczem Pruszków, w kontekście ostatnich wyników, zasługuje na miano najważniejszego dla podopiecznych Marcina Kaczmarka starcia w tym sezonie. Po nieudanej interwencji Wojciecha Pawłowskiego w Rzeszowie, w sobotę do bramki łodzian, po dłuższej przerwie, wróci Patryk Wolański. - Widzew już się chyba przyzwyczaił do takich dramaturgii. Kibice często wracają do pamiętnego meczu z Broendby. Spotkanie ze Zniczem rozgrywane jest o bardzo wysoką stawkę, czyli awans do 1 ligi. Dla bramkarza brak regularnej gry jest problematyczny, do tego dochodzi sytuacja z pandemią, w trakcie której zespoły przez 90 dni nie grały i nie trenowały razem. Z kolei dla Patryka, któremu kończy się kontrakt, to bardzo ważny mecz w kontekście jego przyszłości. Ale on jest fighterem i uważam, że sobie z tym ciśnieniem poradzi - mówił były członek sztabu szkoleniowego Widzewa na antenie klubowego radia.
Patryk Wolański od zawsze deklarował przywiązanie do klubu i wielokrotnie podkreślał, że jego serce bije w czerwono-biało-czerwonym rytmie. Nie ma wątpliwości, że na najważniejszy mecz sezonu do bramki ma wejść zawodnik, który zdaje sobie sprawę z powagi i znaczenia chwili. Pojawia się również możliwość sprawdzenia jak do roli drugiego bramkarza podchodził przez cały sezon. - Nie jest to łatwe, ale jak sobie przypomnę historię Patryka w Widzewie to ten mecz będzie dla niego właśnie takim Broendby. Mecz o takiej wadze był również dwa lata temu, ale Patryk był z niego wykluczony z powodu urazu. Taki mecz dla widzewiaka z krwi i kości to bardzo duże przeżycie. Myślę, że Patryk przyczyni się do awansu - powiedział Małkowski.
Gość Arkadiusza Stolarka sam, jeszcze jako bramkarz, znajdował się w czasie trwania kariery w nietypowych sytuacjach, związanych właśnie ze specyfiką pozycji, na której występował. - W Holandii debiutowałem w dziwnych okolicznościach. Dwóch bramkarzy doznało urazu, ja wiedziałem, że mój kontrakt nie zostanie przedłużony, ale dzień wcześniej dowiedziałem się o debiucie w Feyenoordzie. Wiązało się to z nieprzespaną nocą i kiedy wychodziłem na mecz, byłem piekielnie zmęczony. Ważne, żeby Patryk nie myślał o tym, czy to ostatni mecz w Widzewie czy nie. Dla niego to najważniejszy mecz w Widzewie. Piłka jest tak mało przewidywalna, że nie wiadomo co się w tym spotkaniu wydarzy - wyjaśnił były trener bramkarzy Widzewa.
W rozmowie z niezwykle doświadczonym bramkarzem nie mogło zabraknąć pytania o sytuację z Rzeszowa, w której czerwoną kartkę obejrzał Wojciech Pawłowski. - Rozmawiam często z psychologami czy ludźmi zajmującymi się tego typu sferą. Nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć automatycznego ruchu ręką Wojtka. To odruch. Często pomagał, takie wyjścia ratowały klub, dzisiaj - gdybym z nim rozmawiał - pewnie sam powiedziałby, że nie powinien ruszać ręką. Może Widzew straciłby bramkę, ale on mógłby grać w sobotę. Jestem pewien, że gdyby miał drugi raz taką sytuację, schowałby ręce i po prostu minął się z piłką, choć z drugiej strony nie znam zawodnika, który specjalnie się uchyla, żeby przeciwnik strzelił gola. Żeby zrozumieć pozycję bramkarza, ktoś musiałby chociaż tydzień potrenować, stanąć między słupkami. Ciężko wytłumaczyć, co dzieje się w głowie bramkarza w trakcie meczu - zakończył Zbigniew Małkowski.
Całą rozmowę z byłym członkiem sztabu szkoleniowego Widzewa kibice mogą wysłuchać na stronie widzew.com oraz za pośrednictwem widzewskiej aplikacji w telefonie z systemem operacyjnym Android w powtórkach porannej audycji o godzinach 13:00 i 16:00.