Global categories
Wypowiedzi trenerów po meczu z Concordią Elbląg
Łukasz Nadolny (trener Concordii): Czuję pewien niedosyt. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Spodziewaliśmy się więcej od Widzewa. Łodzianie praktycznie niczym nas nie zaskoczyli. Możliwe, że mecz zakończyłby się inaczej gdyby rywale wykorzystali swoje okazje, kiedy prowadzili 1:0. Nam udało się podnieść, po przerwie szybko wyszliśmy na prowadzenie. Udawało nam się mądrze i konsekwentnie wybijać z rytmu Widzew. Tak jak wspomniałem jest niedosyt. Bardzo dużo bramek tracimy przy stałych fragmentach gry, nie mniej jednak cieszymy się z tego punktu. Przed meczem wzięlibyśmy ten punkt w ciemno.
Myślę, że zespół sam się mobilizował przed meczem. Dodatkowo dopisała publiczność, przejechali również kibice Widzewa. To była też dla moich chłopców dodatkowa motywacja i pokazali się z dobrej strony. Nie chcieliśmy też wracać do jesiennego meczu. Oba zespoły są obecnie w całkowicie innym składzie i do tamtego meczu nie było co wracać. Analizowaliśmy grę Widzewa jedynie w wiosennych spotkaniach. Tak jak wspomniałem, cieszymy się z punktu, ale niesmak pozostanie.
Przemysław Cecherz (trener Widzewa): Nie ma co ukrywać, że dzisiejszy remis to jest strata dwóch punktów. Na pewno można się cieszyć, że dzisiaj nie przegraliśmy i ze stanu 1:2 udało się wyrównać. Mecz ułożył się po naszej myśli, objęliśmy prowadzenie, mieliśmy potem ze trzy sytuacji po których musiała paść bramka, a straciliśmy tymczasem bramkę do szatni i wkradła się nerwowość. Po przerwie pierwsza sytuacja gospodarzy i przegramy 1:2. Po tej bramce zaczęliśmy grać nerwowo i słabo. Dopiero zmiany Piotra Okuniewicza, Dawida Kamińskiego i Adriana Budki, troszeczkę "wznieciły ten ogień", walczyliśmy o każdą piłkę i udało nam się wyszarpać remis. Ogólnie trzeba powiedzieć, że drugą połowę oddaliśmy przeciwnikowi, w pierwszej nie wykorzystaliśmy tego co mieliśmy i na pewno jest to jedynie nasza wina, że straciliśmy tu punkty.
Mniej więcej spodziewaliśmy się tego jak będzie grać Concordia. Jest to zupełnie niezły piłkarsko zespół. Sporo zgrywali piłek przez środek, tak jak mówiliśmy. Po prostu niektórzy zawodnicy, nie radzili sobie z poszczególnymi graczami z Elbląga. Nie ulega wątpliwości, że trzech-czterech zawodników zagrało całkowicie poniżej swoich możliwości. To bierze się również z niewykorzystanych sytuacji. Jeżeli mamy trzy szanse, a potem mamy okazję przez jedno, czy drugie podanie otwierające, a wychodzą z tego straty to zespół zaczyna grać nerwowo i kreują się szanse dla przeciwnika. Pierwszą po stałym fragmencie gry, kiedy to Marcin Krzywicki wygrał pojedynek główkowy, wybił piłkę na osiemnasty metr, a my wychodzimy i zostawiamy zawodników bez krycia. To był straszny błąd, wręcz szkolny. Potem wychodzimy nerwowo, pierwsza okazja rywali i piękny strzał trafia do naszej bramki. Zawodnik przy obecności Patryka Barana i Sebastiana Zielenieckiego nie powinien oddać strzału.