Wspominamy zmarłych Widzewiaków
Ładowanie...

Global categories

01 November 2021 10:11

Wspominamy zmarłych Widzewiaków

W Dzień Wszystkich Świętych jak co roku odwiedzamy groby bliskich. Wspominamy również tych, którzy w przeszłości byli związani z Widzewem Łódź.

W ostatnich dwunastu miesiącach z grona zasłużonych Widzewiaków odszedł Andrzej Możejko. Przez ponad dziesięć lat (1971-1982) bronił widzewskich barw jako jeden z czołowych piłkarzy słynnej drużyny Wielkiego Widzewa, która najpierw z niższych lig powróciła do ekstraklasy, a następnie radziła sobie rewelacyjnie na krajowych i europejskich boiskach.

Możejko był w tym zespole jednym z filarów defensywy i zarazem jednym z najbardziej doświadczonych zawodników. Jednocześnie był też obrońcą aktywnie uczestniczącym w akcjach ofensywnych zespołu, niezależnie czy drużynę prowadził trener Jacek Machciński, czy wcześniej Paweł Kowalski i Bronisław Waligóra, a później Władysław Żmuda. Dzięki temu zaliczał asysty przy bramkach kolegów, a sam potrafił strzelić kilka ważnych goli dla Widzewa.

To był efekt piłkarskiej szkoły, jaką Andrzej Możejko zaliczył o wiele wcześniej pod bacznym okiem nauczyciela w postaci Leszka Jezierskiego. To właśnie ten trener, z którym "Johnny" przeszedł drogę z boisk trzeciej ligi do ekstraklasy, tak naprawdę nauczył Możejkę piłkarskiego abecadła. Dodatkowo przekwalifikował tego zawodnika z napastnika na lewego obrońcę, wykorzystując jeden z głównych atutów dwudziestokilkuletniego wtedy piłkarza - wrodzoną szybkość. "Boczni obrońcy często spełniali u niego funkcje piłkarzy wspomagających pomocników grających po tej samej stronie" - pisał Marek Wawrzynowski w książce "Wielki Widzew".

Tak narodził się na nowo piłkarz Andrzej Możejko, wcześniej zniechęcony w wieku 16 lat rezygnacją z jego osoby w ŁKS-ie, którego był wychowankiem. Wtedy górę wzięły w życiu Możejki atrakcje związane z życiem w trudnej łódzkiej dzielnicy wraz z ferajną kolegów z kamienicy. Potem była służba w wojsku, grał w armijnym klubie Flota Gdynia, skąd Możejko miał trafić do Wisły Tczew, ale dosłownie w ostatniej chwili do Widzewa sprowadził go kierownik Stefan Wroński.

Możejko wrócił do rodzinnej Łodzi i wkrótce został uczestnikiem serialu w postaci kolejnych sukcesów drużyny RTS Widzew. Od awansu z III ligi na zaplecze ekstraklasy aż po słynne pucharowe mecze z angielskimi klubami i Juventusem oraz przede wszystkim dwa mistrzostwa Polski. Udało mu się przy tym porywać kibiców swoją grą i zaskarbić sobie na lata ich sympatię.

"Postać, jakiej możesz nie spotkać oglądając piłkę przez sto lat! W czasie najbardziej gwałtownej walki potrafi stanąć na piłce i w tej pozycji dyskutować ze swoimi kibicami! Bo sektor na naszym stadionie, naprzeciwko budynku klubowego, nazwaliśmy sektorem Możejki, który miał ogromną grupę przysięgłych sympatyków i potrafił z nimi przegadać pół meczu. Grał i rozmawiał! Odpowiadał na pytania, kpił, żartował, docinał i cały czas gonił za piłką" - tak kolegę z boiska opisał Zbigniew Boniek. Tak zapamiętali go też starsi kibice Widzewa, którzy w latach 70. i 80. odwiedzali stadion RTS-u.

W szczególnym Dniu Wszystkich Świętych pamiętamy nie tylko o Andrzeju Możejce, ale również o innych zmarłych osobach zasłużonych dla Widzewa Łódź. Jak legendarny prezes Ludwik Sobolewski, byli prezesi i działacze - między innymi Marian Malinowski, Seweryn Malinowski, Józef Doryń, Józef Wasiaki i Jacek Dzieniakowski.

To również byli piłkarze, trenerzy oraz członkowie sztabów szkoleniowych Widzewa - Włodzimierz Smolarek, Krzysztof Surlit, Marek Pięta, Mirosław Sajewicz, Stanisław Burzyński, Leszek Jezierski, Stanisław Świerk, Paweł Kowalski, Władysław Stachurski,  Witold Obarek, Antoni Nockowski i Wojciech Walda.

To tylko kilkanaście nazwisk z o wiele większej listy osób związanych z Klubem, które odeszły we wcześniejszych latach. Kibiców Widzewa zachęcamy w Dzień Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny do odwiedzenia ich grobów, w czym bardzo pomocna jest Widzewska Mapa Pamięci, opracowana przez Marcina Krakowiaka - kibica Widzewa Łódź, którą można znaleźć pod tym linkiem.