Global categories
Wokół meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki
Lider o Świcie ligi
Już po pierwszej kolejce Widzew Łódź objął fotel lidera III ligi. Stało się tak za sprawą niskich zwycięstw lub remisów innych drużyn. Do objęcia przewodnictwa w tabeli wystarczyła więc wygrana minimum dwiema bramkami. Cel został osiągnięty po golach Daniela Mąki w 49. oraz 60. minucie spotkania ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki.
Debiuty, debiuty, debiuty...
Latem w Widzewie dokonano wielu roszad kadrowych, skutkiem czego w klubie pojawiło się 11 nowych piłkarzy. Aż dziewięciu z nich znalazło się w kadrze na niedzielne spotkanie przy ul. Milionowej. Trener Marcin Płuska dał szansę gry od pierwszej minuty: Norbertowi Jędrzejczykowi, Maciejowi Szewczykowi, Danielowi Mące oraz Piotrowi Burskiemu. W trakcie meczu z ławki rezerwowych na boisko weszli ponadto: Patryk Nouri, Mateusz Michalski oraz Kamil Sabiłło. Łącznie w barwach Widzewa w niedzielę zadebiutowało siedmiu piłkarzy.
Zwycięstwo w ciszy
Do pełni szczęścia w niedzielę brakowało kibiców. Niestety, za sprawą decyzji wojewody łódzkiego, Widzew zmuszony został do zamknięcia bram dla swoich fanów na jedno spotkanie. Mamy nadzieję, że nie dojdzie już do takiej sytuacji, a zwycięstwa czerwono-biało-czerwonych oglądane będą co kolejkę przez komplet publiczności.
Ostrzelane słupki
Łodzianie mogli wygrać mecz ze Świtem wyżej. W pierwszej połowie swoje sytuacje strzeleckie mieli Mariusz Zawodziński, Daniel Mąka oraz Maciej Szewczyk. W ciągu czterech minut każdy z nich... trafił w słupek bramki gości! W 49. minucie piłka po strzale Mąki również odbiła się od słupka. Tym razem jednak Mateusz Prus musiał wyciągnąć piłkę ze swojej bramki. - Na pewno Widzew był lepszy, najwięcej problemów stworzyła nam widzewska trójka: Zawodziński, Budka oraz Mąka. Ci zawodnicy wygrywali pojedynki jeden na jeden. Szkoda bramek, które straciliśmy. Widzew stworzył też kilka ładnych akcji, ratowały nas słupki, jeśli się nie mylę. Pierwszego gola, którego straciliśmy, strzelił najniższy Mąka głową przy stały fragmencie gry. Później mój piłkarz bronił piłki wychodzącej na aut, przegrał pojedynek i z tego padło drugie trafienie. To był szkolny, dziecinny błąd. Tego z pewnością żałujemy - skomentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Świtu, Przemysław Cecherz.
A passa trwa!
Wygrane spotkanie z zespołem nowodworzan to już dwudziesty kolejny mecz RTS bez porażki. Łodzianie nie zaznali jeszcze goryczy przegranej w roku 2016. Ostatnim pogromcą Widzewa był Mechanik Radomsko, który w listopadzie 2015 roku pokonał czerwono-biało-czerwonych w Łodzi 2:1. Od tego momentu nie znalazł się mocny na piłkarzy trenera Płuski. Bilans łodzian od momentu ostatniej przegranej to 18-2-0! Bilans bramkowy wygląda jeszcze bardziej imponująco - po dodaniu rezultatu z niedzieli Widzew zdobył łącznie aż 61 goli, tracąc jedynie cztery.
Choroś (wciąż) niepokonany
Swoją indywidualną passę śrubuje podstawowy bramkarz łodzian, Michał Choroś. Spotkanie ze Świtem było piątym, w którym młody bramkarz stanął między słupkami bramki Widzewa. Był to równocześnie piąty mecz, w którym Choroś... nie wpuścił bramki! To oznacza, że golkiper drużyny trenera Płuski jest niepokonany aż od 450 minut! Liczymy na to, że ten licznik nie zatrzyma się w niedalekiej przyszłości.