Global categories
Wokół meczu z RKS Lechią Tomaszów Mazowiecki
Widzew gwarancją goli
Mecz z Lechią Tomaszów Mazowiecki kibice Widzewa mogą uznać za jeden z najtrudniejszych od momentu odrodzenia klubu. Wyjazdowe starcie na terenie wysokiej klasy rywala, nietypowa godzina oraz dwie kontuzje w tracie spotkania z pewnością nie ułatwiły zadania Marcinowi Płusce i jego piłkarzom. Pomimo tego widzewiacy nadal nie przestali strzelać - w tym roku kalendarzowym znajdowali drogę do bramki przeciwników w każdym ligowym i pucharowym spotkaniu! Ostatni mecz bez zdobytej bramki odbył się 17 października 2015 roku (ze Zjednoczonymi Bełchatów w Kleszczowie), czyli.... dziesięć i pół miesiąca temu. Nie mamy nic przeciwko temu, by czerwono-biało-czerwoni świętowali rocznicę tego osiągnięcia, która wybije tuż po derbowym meczu z Łodzkim Klubem Sportowym.
Nadal bez straty gola z gry
Imponującą serię Michała Chorosia w barwach łodzkiego Widzewa przerwał pomocnik Concordii Elbląd, Mateusz Szmydt, który pokonał młodego golkipera - po raz pierwszy od debiutu, czyli 661 minut - po skutecznym wyegzekwowaniu rzutu karnego. Tym razem zabójczy okazał się inny stały fragment gry, dość nietypowy w kontekście zdobytych bramek, czyli rzut rożny. Trudno jednak o utratę tego gola winić naszego bramkarza. - Poczułem ręce zawodnika Lechii na plecach. Byłem faulowany, przez co skuteczna interwencja okazała się niemożliwa - mówił po meczu przybity bramkarz łodzian.
Burski się nie zatrzymuje!
Piotr Burski miał być gwarancją skuteczności w ataku drużyny Widzewa i świetnie się z tej roli wywiązuje. Gdyby nie umiejętność znajdowania się w polu karnym sprowadzonego latem piłkarza, widzewiacy mieliby na swoim koncie aż pięć punktów mniej. Burski zapewnił zwycięstwa w meczu z Pelikanem Łowicz (1:0) i Concordią Elbląg (2:1), kiedy to popisał się pięknym wolejem w ostatniej sekundzie meczu. W Tomaszowie Mazowieckim również nie zawiódł, kiedy otworzył wynik spotkania i w konsekwencji zapewnił drużynie cenny punkt.
Kibice nie zawiedli
"Tomaszów miastem Widzewa" - to hasło znalazło swoje odzwierciedlenie podczas niedzielnego meczu miejscowej Lechii z Widzewem, kiedy kibice łódzkiego klubu zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, także prezentując piękną oprawę, przygotowaną dzięki widzewskiemu Fan Clubowi z Tomaszowa Mazowieckiego. Za gorący doping fanom "Czerwonej Armii" podziękował także tomaszowski klub za pomocą oficjalnej strony. - Zachowanie kibiców z Łodzi na meczu, podczas wprowadzania na sektory, przy tak dużej ilości, bardzo pozytywnie nas zaskoczyło. Dziękujemy, że fani nie utrudniali nam organizacji meczu i dzielnie dopingowali swoją drużynę. Jednocześnie pragniemy przeprosić wszystkich sympatyków za utrudnienia ze względu na przebudowę obiektu - oświadczył niedzielny rywal łodzian.
Uff, jak gorąco!
Powiedzieć, że podczas niedzielnego meczu dopisała pogoda, to nie powiedzieć nic. Piłkarze obu zespołów rozgrywali mecz 5. kolejki w iście wakacyjnych warunkach, a lejący się z nieba żar z pewnością nie ułatwiał sprawy zawodnikom. - Faktycznie, było bardzo gorąco. W takich warunkach gra się na pewno ciężko, ale nie możemy zwalać wszystkiego na pogodę i usprawiedliwiać się upałem. Obie drużyny miały takie same warunki - przyznał po meczu lewy obrońca Widzewa, Bartłomiej Gromek.
Straty? Dwa punkty i dwaj piłkarze
Mecz na ul. Nowowiejskiej okazał się dla Widzewa pechowy także ze względów zdrowotnych. Boisko z powodu urazów musieli opuścić aż dwaj piłkarze Marcina Płuski. Michał Czaplarski doznał urazu barku, kiedy walczył o jedną z wielu górnych piłek. "Czapla" o własnych siłach opuścił plac gry, ale czeka go kilka tygodni przerwy. W drugiej połowie na boisku pojawił się Mateusz Michalski, ale grał tylko 25 minut. W jego przypadku o zmianie zadecydował uraz biodra, jakiego nabawił się po starciu w środku pola. Obu zawodnikom życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.