Wokół meczu z Omegą Kleszczów
Ładowanie...

Global categories

10 April 2016 13:04

Wokół meczu z Omegą Kleszczów

Pogoda, dramat i charakter to trzy słowa, którymi można opisać sobotnie spotkanie. W telegraficznym skrócie przedstawiamy Wam garść ciekawostek dotyczących starcia Widzewa z Omegą.

Gonimy, gonimy, gonimy!!!

Spotkanie z Omegą Kleszczów było kolejnym meczem w tym sezonie, w którym drużyna Marcina Płuski pokazała charakter i odrobiła straty. Po pierwszej połowie łodzianie przegrywali 1:0, również mecz nie układał się najlepiej. Na drugą połowę wyszła już "inna" drużyna, która zaczęła przeważać i co rusz stwarzać sobie coraz groźniejsze sytuacje, by w ostatecznym rozrachunku strzelić dwie bramki i doliczyć kolejne trzy punkty do swojego dorobku. Ostatecznie sobotnie starcie zakończyło się wynikiem 2:1. Podobna sytuacja miała miejsce podczas trzeciej kolejki rundy jesiennej w spotkaniu w Rzgowie, kiedy to widzewiacy przegrywali i również udało im się dogonić wynik.

Pogoda pod psem

- Ten mecz był dla nas taką drogą z piekła do nieba - w pomeczowej rozmowie z serwisem WidzewToMy powiedział Bartłomiej Gromek i faktycznie tak to mogło wyglądać. Trudne spotkanie, trudne warunki. W piątek i w sobotę od rana padał deszcz, przez co boisko było już mocno nasiąknięte wodą i dużo trudniej było prowadzić otwartą grę. Dodatkowo, przez większość czasu, mówiąc kolokwialnie, po prostu lało! Jednak, lekko z przymrużeniem oka, w przeciwieństwie do murawy w Bilbao ta przy Milionowej dała radę! Fani piłki nożnej oglądający Ligę Europejską mogą kojarzyć spotkanie pomiędzy Athletic Bilabo a Valencią w 1/8 finału, rozgrywanym kilka tygodni temu, w ramach którego odbywał się mecz piłki wodnej, gdyż boisko nie nadążało z odprowadzaniem wody i w drugiej połowie było jej po kostki. Faktem jest też, że spotkaniom łodzian sprzyja ładna pogoda. W tym sezonie był tylko jeszcze jeden, wyjazdowy mecz, w czasie którego mocno padało - spotkanie ze Zjednoczonymi Bełchatów w Kleszczowie.

Jedenastu napastników?

Kolejne zwycięstwo i nowi strzelcy bramek dla Widzewa. Jak dotąd w rundzie wiosennej w każdej z czterech kolejek gole zdobywali inni gracze. W inauguracyjnym spotkaniu byli to Kamil Tlaga i Adrian Budka. W meczu z Włókniarzem Zelów na listę wpisał się Mariusz Zawodziński, siedem dni później do bramki rywali "wrzucali" piłkę Michał Czaplarski, Damian Dudała, Princewill Okachi oraz Michał Bondara. W sobotę nie było inaczej i kolejnymi, nowymi wiosną strzelcami zostali: Bartłomiej Gromek i Patryk Strus. Nawiązując do poprzedniego Wokół meczu obydwie bramki padły w drugiej połowie spotkania oraz w momencie, gdy widzewiacy grali w kierunku ulicy Tymienieckiego.

Debiutant

W oficjalnym spotkaniu Widzewa, przy okazji sobotniego pojedynku, zadebiutował Tomas Pochyba. Pod koniec spotkania zmienił na boisku Mariusza Zawodzińskiego. Mimo krótkiego czasu na boisku, młody widzewiak dobrze się pokazał i udowodnił, że ma serce do gry.

Cieszą się rywale?

Z perspektywy przeciwników RTS można powiedzieć, że nareszcie się udało i defensywa łodzian została sforsowana. Po trochę ponad czterech spotkaniach - wliczając kilka minut z ostatniego spotkania rundy jesiennej bez straty bramki - dopiero drużyna Omegi Kleszczów znalazła sposób na pokonanie najpierw linii obrony, a potem bramkarza. Stracona bramka nie zmienia faktu, że Widzew posiada najlepszą defensywę w lidze i traci najmniej bramek - we wszystkich spotkaniach jest to tylko trzynaście bramek. Kolejna drużyna w tej klasyfikacji to KS Paradyż, który ma prawie dwa razy więcej straconych goli.

Rewanż na Omedze

W rundzie jesiennej podczas spotkania z Omegą Kleszczów po dobrym meczu, który mógł się podobać kibicom, gdyż było w nim wiele sytuacji bramkowych, dramaturgii i walki, padł remis 0-0. Tym razem podopieczni Marcina Płuski wzięli rewanż na drużynie Marcina Zimocha , która jesienią przerwała zwycięską passę RTS i wygrali pojedynek 2:1. Brawo!