Wokół meczu z Huraganem Wołomin
Ładowanie...

Global categories

25 September 2016 19:09

Wokół meczu z Huraganem Wołomin

Widzew Łódź pokonał w sobotę zespół Huraganu Wołomin 4:0. Co zapadnie w pamięć z tego spotkania?

Pierwsze ostrzeżenie bez konsekwencji

Już w drugiej minucie meczu piłka zatrzepotała w siatce gospodarzy. Niestety dla Widzewa, sędzia dopatrzył się spalonego Roberta Kowalczyka. Łodzianie wysłali jednak sygnał do swojego rywala, że nie zamierzają czekać długo na swoje pierwsze trafienie.

Drugiego już nie było

Piłkarze Huraganu najwyraźniej zignorowali wiadomość, jaką wysłała im drużyna trenera Marcina Płuski, bo dosłownie chwilę po wspomnianej akcji piłka znów znalazła się w ich bramce - tym razem po prawidłowej akcji. Po dograniu z prawej strony boiska w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Mateusz Michalski i pewnym uderzeniem umieścił futbolówkę tuż przy słupku. To trzecie trafienie pomocnika Widzewa, który w poprzedniej kolejce strzelił dwie bramki w meczu z Ursusem Warszawa. Ponadto, gol na 1:0 w sobotnim meczu jest dotychczas najszybszym trafieniem Widzewa w obecnym sezonie.

Kolejny dublet z rzędu

Łodzianie poszli za ciosem i do przerwy prowadzili 3:0. Dwukrotnie bramkarza gospodarzy pokonał Kowalczyk, dla którego były to premierowe bramki w sezonie. To już drugi mecz z rzędu, w którym czerwono-biało-czerwoni posiadają zawodnika, który nie poprzestaje na jednym golu, jednocześnie nie notując hat-tricka. Oprócz Michalskiego i Kowalczyka, dublet na początku sezonu w meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki zanotował także Daniel Mąka, który w sobotę trafieniem na 4:0 postawił kropkę nad "i".

Najwyższe zwycięstwo

Wygrana z Huraganem Wołomin jest najwyższym dotychczasowym zwycięstwem Widzewa w sezonie. Piłkarze trenera Płuski pobili rekord z tej rundy już w pierwszych 45 minutach. W drugiej połowie czerwono-biało-czerwoni dołożyli jeszcze jednego gola, a mogli nawet poprawić swój dorobek. Znakomicie przy strzale Krzysztofa Możdżonka zachował się jednak golkiper gospodarzy, Łukasz Derejko.

Wielgusa i Bartosiewicza pierwszy raz w sezonie

W drugiej połowie na boisku pojawiło się dwóch piłkarzy, którzy jeszcze nie grali w barwach Widzewa w obecnym sezonie. Mowa o doświadczonym Kamilu Bartosiewiczu, który zmienił Michalskiego, oraz o Kamilu Wielgusie. Młody zawodnik wszedł na murawę za Możdżonka i zdążył zagrozić obronie Huraganu. Pomocnik Widzewa mógł też dwukrotnie zaliczyć asystę, ale w pierwszej sytuacji Kamil Tlaga został powstrzymany przez obronę, a w drugiej piłka nie dotarła do adresata po rozpaczliwej interwencji jednego ze środkowych defensorów wołominian. - Bardzo się cieszę z wejścia na boisko. Obym zaliczył jak najwięcej występów. To pomaga w seniorskiej piłce - powiedział na gorąco po zakończeniu meczu Wielgus. - Jestem młodzieżowcem, co na pewno jest nie bez znaczenia dla trenerów, ale także i dla mnie, bo mogę otrzymywać szanse na grę. W drużynie jest rywalizacja - jak widać, to wychodzi na dobre każdemu - dodał.

Gdy Widzew obejmuje prowadzenie, nie przegrywa

Jak już zostało wspomniane, łodzianie objęli prowadzenie 1:0 już w trzeciej minucie meczu. Czerwono-biało-czerwoni zwycięstwa już nie oddali, co było do przewidzenia. Dlaczego? Ostatni raz Widzew przegrał spotkanie uprzednio prowadząc 1:0... 20 września 2015 roku! Wtedy łodzianie ostatecznie ulegli rezerwom GKS Bełchatów 1:2. Jeszcze bardziej imponująco wygląda sytuacja, jeśli chodzi o prowadzenie 2:0. Ostatni raz jakiekolwiek punkty przy takim wyniku łodzianie dali sobie wyrwać... 27 kwietnia 2014 roku! Wówczas łodzianie zremisowali na wyjeździe z Koroną Kielce 2:2, a autorami bramek dla Widzewa byli Mateusz Cetnarski oraz Eduards Visnakovs.