Global categories
Władysław Żmuda: W takich sytuacjach wychodzi charakter zespołu
Władysław Żmuda do Łodzi przyjechał na zaproszenie Stowarzyszenia Byłych Piłkarzy Widzewa im. Ludwika Sobolewskiego. Utytułowany trener, który w tym roku skończył 80 lat, pojawił się w mieście włókniarzy z rodziną, a jego wizytę współorganizował klub, którego gościem honorowym był w sobotę na trybunach. Przed meczem Żmuda otrzymał na płycie boiska specjalny prezent z rąk prezes Widzewa Martyny Pajączek.
Znakomity przed laty szkoleniowiec z zainteresowaniem obserwował starcie z liderem II ligi, a po końcowym gwizdku dał się na mówić na jego analizę w studiu WidzewTV (ZOBACZ). - Cieszę się, że zobaczyłem dobry mecz. W pewnych momentach łodzianie przypominali mi walką ten dawny Widzew. Poziom spotkania był dobry, również za sprawą Stali - zaznaczył Żmuda. - W takich sytuacjach wychodzi charakter zespołu, bo na boisku w tym meczu widziałem właśnie zespół, a nie pojedynczych zawodników. To jest ważne, to jest olbrzymi atut drużyny - dodał.
Gość honorowy sobotniego meczu ze Stalą Rzeszów zwrócił również uwagę na dobre przygotowanie fizyczne łodzian, którzy przez cały mecz wywierali presję na rywalu, w wielu momentach całkowicie go dominując. Nie zwalniali tempa nawet po wyjściu na prowadzenie i do końca spotkania dążyli do podwyższenia prowadzenia. Mając w pamięci gorsze ostatnio występy widzewiaków i problemy, z którymi musieli się mierzyć, pokusił się nawet o porównanie do Widzewa z jego czasów, który pod jego wodzą znalazł się w europejskiej czołówce. Wówczas łodzianie byli w stanie odprawić z kwitkiem najgroźniejszych rywali mimo skrajnie niesprzyjających warunków.
- Pozytywnie oceniam przygotowanie motoryczne Widzewa. W takim wypadku bardzo istotne są niekiedy zdolności psychiczne i odpowiednia mobilizacja. Kiedy poukłada się wszystko w głowie, to i pod względem fizycznym gra wygląda zupełnie inaczej. Myśmy z Liverpoolem grali po grypie. Siedziałem wtedy na ławce, łapałem się za głowę i zastanawiałem jak oni to wytrzymają. I wtedy zadecydowała ta wiara. Przed meczem byliśmy na audiencji u papieża i na koniec odprawy przedmeczowej zdałem sobie sprawę, że to był wówczas jedyny mój atut. Przypomniałem zawodnikom, że papież powiedział, że tego meczu nie przegramy. I drużyna grała fantastycznie. To pokazuje, co znaczy psychika - wyjaśnił.
Przed meczem ze Stalą Władysław Żmuda spotkał się nie tylko z przedstawicielami klubu, ale też z byłymi piłkarzami Widzewa, którymi przed laty skutecznie dyrygował zza linii bocznej boiska. Trener, który doprowadził łodzian do drugiego w historii mistrzostwa Polski i półfinału Pucharu Europy Mistrzów Klubowych był wzruszony tym spotkaniem. - To świadczy o charakterze, przywiązaniu. Piłkarze są związani ze sobą, są symbolem tej dawnej gry. To był prawdziwy kolektyw - zaznaczył Żmuda.
Widzew, jako całość, pokazał się w sobotę swojemu byłemu trenerowi z najlepszej strony nie tylko na boisku, ale również na trybunach stadionu przy al. Piłsudskiego 138. - Widzew może liczyć na fantastyczną publiczność, która w sile całego stadionu wspiera drużynę. Tak wspaniałych kibiców w Polsce nie ma! Tak się dzieje na przykład w Anglii, gdzie każdy wślizg nagradzany jest brawami - zauważył szkoleniowiec. - Zobowiązałem się, że przyjadę na jeden z kolejnych meczów Widzewa. Postaram się dotrzymać słowa - podkreślił zachwycony wizytą w Sercu Łodzi Żmuda.
PRZECZYTAJ TEŻ: Władysław Żmuda: Nazywano mnie teoretykiem. Denerwowało mnie to