Global categories
Widzewski Łowicz i skuteczny Michalski, czyli wokół meczu z Pelikanem
Dwudzieste zwycięstwo lidera
W środę Widzew wygrał swój dwudziesty mecz w bieżących rozgrywkach ligowych. Przy sześciu remisach i czterech porażkach daje mu to łącznie 66 punktów i pierwsze miejsce w tabeli. Jeśli na koniec sezonu licznik wygranych dojdzie do 24, łodzianie bez oglądania się na innych awansują do II ligi. Czterej ostatni rywale czerwono-biało-czerwonych to kolejno Polonia Warszawa, ŁKS 1926 Łomża, Lechia Tomaszów Mazowiecki i Sokół Ostróda.
Najlepsza defensywa w lidze
Po trzech kolejnych meczach bez straty bramki dopiero w doliczonym czasie gry czwartego piłkarze Widzewa dali sobie wbić gola. I choć nie miał on żadnych poważnych konsekwencji, sprawił, że członkowie formacji obronnej kończyli wygrany 4:1 mecz w minorowych nastrojach. Sportowa złość powinna jednak sprawić, że w kolejnym spotkaniu defensorzy Widzewa będą jeszcze bardziej czujni. Warto pamiętać, że łódzki klub w 30 meczach stracił 23 bramki czyli zdecydowanie najmniej w lidze. Kolejne zespoły w stawce mogą pochwalić się znacznie gorszymi osiągnięciami (32 gole wpuszczone i więcej).
Widzewski Pelikan
W środę ekipę z Łowicza poprowadził Marcin Płuska, który jako szkoleniowiec wprowadził Widzew z IV do III ligi. Ostatnie spotkanie ze swoim byłym klubem nie było jednak dla niego szczęśliwe, bo po porażce 1:4 został zwolniony. Przyczyn gorszych ostatnio wyników Pelikana i w konsekwencji zmiany trenera upatrywać można między innymi w trudnej sytuacji kadrowej zespołu. Kontuzjowany jest przede wszystkim lider drużyny Robert Kowalczyk. Były napastnik Widzewa oglądał w środę mecz "swoich" klubów, ale podpierać musiał się kulami. W składzie łowickiej ekipy wystąpili z kolei Princewill Okachi i Daniel Bończak. Zwłaszcza pierwszego z nich nie trzeba przedstawiać łódzkim kibicom, ale i drugi był w przeszłości piłkarzem Widzewa.
I widzewski Łowicz!
W środę na trybunach stadionu Pelikana zdecydowanie dominowali sympatycy Widzewa. Łowicz to silny ośrodek kibicowski czerwono-biało-czerwonych, co ostatni mecz tyko potwierdził. Wielu fanów na obiekcie przy ulicy Starzyńskiego mogło co prawda pochwalić się barwami Widzewa i Pelikana, ale końcowy wynik większość zgromadzonych na stadionie kibiców przyjęła na pewno ze sporym zadowoleniem. Znakomity, zorganizowany i żywiołowy doping publiczności poniósł widzewiaków do najbardziej okazałego zwycięstwa w tym roku. Co ciekawe, na trybunach stadionu Pelikana pojawił się również ksiądz Paweł Miziołek, kapelan łódzkiego sportu, który regularnie kibicuje widzewiakom również w #SerceŁodzi.
Miasto @RTS_Widzew_Lodz , Łowicz to miasto Widzewa! Gramy u siebie 💪💪💪 pic.twitter.com/TA1v4r20CM
— Marcin Olczyk 🇦🇹 (@OlczykMarcin) May 23, 2018
Jak Kristo, tak i Demjan
Od początku rundy trwa pasjonujący wyścig strzelecki zapoczątkowany przez Roberta Demjana w 16. minucie meczu z Victorią Sulejówek 10 marca. Od tego czasu Demjan bramki strzela na zmianę z Dario Kristo. W minioną niedzielę na prowadzenie wysunął się chorwacki pomocnik, zdobywając szóstego gola w rundzie, ale słowacki snajper odpowiedział mu już trzy dni później, tuż przed końcem starcia z Pelikanem.
Lider Michalski
W łącznym rankingu strzeleckim obu "stranierich" pogodził jednak Mateusz Michalski, który w środę strzelił swoją ósmą bramkę w tym sezonie. Dynamiczny skrzydłowy Widzewa ma przewagę na zagranicznymi kolegami, którzy do Widzewa trafili zimą, bo w klubie był już wcześniej, ale też potwierdza, że jest wartościowym piłkarzem i potrafi przez cały sezon dawać drużynie jakość, nie tylko w postaci bramek, ale też często równie cennych asyst. Poza tym wiosną strzelił już cztery gole, a trzy z nich w trzech ostatnich meczach. Jest moc!