Global categories
#WidzewFutsal: Pierwszy taki klasyk dla gospodarzy
Obie ekipy przystąpiły do ostatniej kolejki w tej rundzie niezwykle zmotywowane. Mecz ten miał wymiar nie tylko sportowy, ale także psychologiczny, bowiem nie jest tajemnicą, że spotkania Widzewa z Legią na trawie zawsze są rywalizacją o dużym ciężarze gatunkowym. Od początku rywalizacji widzewiacy rzucili się do ataku, chcąc pokazać przeciwnikom, że nie zamierzają oddać wygranej faworytowi bez walki.
W 4. minucie Maciej Mąkosza zdecydował się na niekonwencjonalny strzał bezpośrednio z rzutu rożnego i ku zaskoczeniu gospodarzy pokonał golkipera legionstów. Czerwono-biało-czerwoni wyszli na prowadzenie i mieli zamiar jak najszybciej powiększyć przewagę. Cztery minuty później warszawiacy zdołali jednak wyrównać za sprawą mocnego uderzenia Mariusza Milewskiego. Dariusz Słowiński był w tej sytuacji bez szans, a warto zaznaczyć, że w kilku wcześniejszych akcjach popisywał się pewnymi interwencjami przy groźnych strzałach rywali.
W niedzielnej rywalizacji nie brakowało ostrych starć i walki o każdą piłkę. Z tego powodu, łodzianie szybo wykorzystali limit fauli, a w konsekwencji jedna z akcji gospodarzy została zwieńczona golem na 2:1 po przedłużonym rzucie karnym. Tym razem kapitana Widzewa Futsal zdołał pokonać Daniel Smoczyński. Po chwili jednak Legia Futsal również przewiniła i tym razem to łodzienie mieli okazję do wyrównania z przedłużonego rzutu karnego. Przed piłką stanął Norbert Błaszczyk i były futsalista FC10 Zgierz pewnym uderzeniem pokonał golkipera z Warszawy. Do przerwy nie padło już więcej bramek i obie ekipy schodziły do szatni przy rezultacie remisowym.
Po zmianie stron lepiej zaczęli prezentować się gospodarze, którzy dokładali wszelkich starań, by wyjść na prowadzenie, jednak przyjezdni umiejętnie bronili się. Po pierwszych kilku minutach drugiej części gry golkiper Widzewa Futsal doznał kontuzji i musiał opuścić parkiet. W jego miejsce pojawił się Oleksii Dakhina i już w pierwszej akcji po swoim wejściu musiał interweniować. Na szczęście Ukrainiec obronił strzały rywali, ale w 26. minucie musiał już wyjmować futbolówkę z siatki. Autorem gola był Mateusz Świniarski, który popisał się atomowym uderzeniem z dystansu. Tuż po wznowieniu gry Legia Futsal strzeliła na 4:2 po bardzo składnej akcji zakończonej celnym uderzeniem Mateusza Glińskiego.
Na osiem minut przed końcem spotkania, goście zdecydowali się postawić wszystko na jedną kartę i zagrać z lotnym golkiperem, którym był Jan Dudek. Łodzianie w tamtym fragmencie trafili m.in. w słupek za sprawą niesygnalizowanego strzału Tomasza Gąsiora, a legioniści obili poprzeczkę po uderzeniu w wykonaniu Mariusza Milewskiego. W samej końcówce na uderzenie z daleka pokusił się grający trener Marcin Stanisławski. Piłka po tym zagraniu powędrowała jednak szczęśliwie do Mateusza Bondarenki, a ten, dokładając jedynie nogę, pokonał warszawskiego bramkarza.
Widzewiacy przegrywali już tylko jedną bramką, ale czasu do końca było coraz mniej. Przyjezdni starali się jeszcze zaskoczyć rywali szybkimi akcjami, ale przed końcową syreną nie zdołali już trafić do siatki wicelidera. Mecz zakończył się wygraną gospodarzy, ale czerwono-biało-czerwoni wykazali się w tej rywalizacji wielką determinacją, czym zasłużyli duże brawa.
Legia Warszawa Futsal - Widzew Łódź Futsal 4:3 (2:2)
Bramki dla Widzewa: Maciej Mąkosza (4'), Norbert Błaszczyk (18'), Michał Bondarenko (39')
Skład Widzewa: Dariusz Słowiński - Jan Dudek, Marcin Stanisławski, Michał Bondarenko, Maciej Mąkosza oraz Norbert Błaszczyk, Tomasz Gąsior, Wojciech Łasak, Tiago Ferreira, Mateusz Pasik - Oleksii Dakhina.