Global categories
Widzew nigdy nie będzie mi obcy - rozmowa z Tomaszem Muchińskim
Mateusz Makowski: Skąd pomysł na wsparcie Widzewa jako trener bramkarzy?
Tomasz Muchiński: Bardzo szanuję Widzew, w latach 80. i 90. bardzo wiele otrzymałem od tego klubu. Teraz mogę się choć w jakimś drobnym stopniu odwdzięczyć i w ten sposób zrewanżować za tamte lata. Zostałem poproszony, jak to się mówi, po starej znajomości, aby wesprzeć Widzew jako trener bramkarzy. Nadarzyła się ku temu okazja, dostałem pozwolenie od Zarządu Jutrzenki Warta i oto jestem. Będę starał się jak najlepiej wspierać chłopaków z bramki łodzian.
Decyzja była planowana czy jest to spontaniczne zachowanie?
- Decyzja nie była planowana. Aktualnie jestem szkoleniowcem Jutrzenki Warta i to jest moja podstawowa praca. W momencie, gdy przyszedł do Widzewa nowy trener, zainteresowano się moją osobą. Zadzwoniono do mnie z klubu z pytaniem: czy czy byłbym zainteresowany i chętny pomóc? Przemyślałem sobie tę opcję w dwóch konwencjach: zostać na stałe lub połączyć te dwie opcje [trener Jutrzenki i trener bramkarzy Widzewa - przyp. red.]. Po rozmowach pozostaliśmy przy drugiej opcji i właśnie ją kontynuujemy. Jak długo? Zobaczymy, to dopiero pierwszy tydzień naszej współpracy. Życie i czas pokaże, co będzie dalej.
Kto odezwał się pierwszy w tej sprawie: Pan do Zarządu Widzewa, czy Zarząd do Pana?
- Mam co robić. Podkreślam, że jestem nadal trenerem Jutrzenki. Tutaj inicjatywa wyszła ze strony łódzkiego klubu, najprawdopodobniej od trenera Marcina Płuski. Możliwe, że chciał kogoś doświadczonego i tak zaczęły się nasze rozmowy. Trwały one już wcześniej, ale decyzja została podjęta dopiero po spotkaniu Widzew - Jutrzenka.
Dlaczego decyzja zapadła akurat po meczu z Jutrzenką, a nie wcześniej? Przed nami jeszcze spotkanie w rundzie rewanżowej. Jak wtedy to będzie wyglądać?
- Przede wszystkim pragnę podkreślić, że otrzymałem pozwolenie na trenowanie bramkarzy Widzewa od Prezesa Jutrzenki. Stąd decyzja zapadła dopiero po meczu, żeby w razie jakiegoś potknięcia nie było niedomówień. Wiadomo, że dziwnie by wyglądało, gdy jednocześnie byłbym w Widzewie trenerem bramkarzy i pierwszym trenerem Jutrzenki. Tak mam czyste sumienie, że wiążące decyzje zapadły dopiero po spotkaniu, a nie wcześniej. Jeśli chodzi o rundę rewanżową to do tego czasu może się wiele wydarzyć. Może się zmienić koncepcja czy to Widzewie, czy w Jutrzence. Czas zrewiduje plany, a na razie nie ma co sobie zaprzątać tym głowy. W razie czego będziemy się martwić na wiosnę, podczas rundy rewanżowej.
Na forach internetowych można wyczytać plotki, które twierdzą, że to Pan będzie dyrygował drużyną, ograniczając tym samym swobodę Marcina Płuski. Czy mógłby to Pan skomentować?
- Trzeba to sprostować. Nie czytam tego, ale na pewno tak nie będzie. Sam się zadeklarowałem, że będę pracował z bramkarzami dwa razy w tygodniu, bo tylko wtedy mam więcej wolnego czasu. Czas, długość treningów, wszystko jest konsultowane z trenerem Płuską. Odpowiadam za jakość i treść zajęć, ale tylko z zakresu treningu bramkarzy. Pozostałą częścią drużyny zajmują się: Marcin Płuska i Mateusz Oszust, mnie nic do tego. Takie dywagacje zawsze będą, ale są one wyssane z palca i jeśli ktoś nie dowierza może zadzwonić bezpośrednio do Zarządu i potwierdzić tę wersję u źródła.
Podsumowując, krótko i na temat - Marcin Płuska zajmuje się drużyną, Tomasz Muchiński trenuje bramkarzy. Koniec, kropka.
- Zgadza się. Mam swoją drużynę, którą prowadzę, jej poświęcam swój czas. W niedzielę mam mecz z Zawiszą Rzgów i to jest mój priorytet: wygrana w tym meczu. Przy okazji chciałbym w wolnej swojej chwili wesprzeć mojego dawnego Pracodawcę, z którym spędziłem wiele pięknych chwil w latach 90-tych. Zostałem o to poproszony, po starej znajomości i będę starał się z tego wywiązywać. Na pewno nie wybieram się na mecz do Bełchatowa, na spotkanie ze Zjednoczonymi.
Jeżdżąc za Widzewem po IV lidze często na konferencjach pomeczowych, które de facto wcześniej były rzadkością, słychać głosy od trenerów przeciwnych drużyn, że są kibicami Widzewa i śledzą jego losy. Rozumiem, że Pan też należy do tego grona?
- Pewnie, że śledzę. Widzew nigdy nie będzie mi obcy. Nie da się zapomnieć tych chwil, nawet będąc w takich klubach, jak: Wisła Kraków, Zagłębie Lubin, Lech Poznań czy Wisła Płock. Oczywiście sytuację, jaka była jeszcze niedawno w klubie, wszyscy pamiętamy, ale nie chcę się nad nią rozwodzić. To już jest historia, niestety mało pochlebna. Dzisiaj nowy Widzew zapisuje swoją kartę. Jak sama nazwa mówi, jest to Reaktywacja, i teraz musimy reaktywować wszystko. Jedyne, co na ten moment mamy, to kibiców.
Wracając do sedna sprawy. Nie da się zapomnieć tego, co było. Ten klub dał mi naprawdę wiele, nauczył mnie pokory i widzewskiego charakteru. Jeszcze za czasów trampkarzy ze swoimi kolegami zawsze staraliśmy się być najlepsi na treningach, aby dostąpić zaszczytu i podczas meczu podawać piłki największym piłkarzom tamtego okresu. Potem, grając już w Widzewie, jako piłkarz, klub był moim drugim domem. Taka była tam atmosfera. Bardzo szanuję ten klub, śledzę jego poczynania w lidze i życzę mu jak najlepiej, czyli wielu sukcesów.
Jak Pan ocenia dotychczasowe poczynania Widzewa w tej klasie rozgrywkowej? Widać potencjał drużyny czy nadal trzeba nad nim pracować?
- Jeśli chodzi o młodych zawodników to widać, że mają potencjał. Mówię tutaj o tych chłopakach, którzy mają werwę, chęć i ambicję. Nie ulega wątpliwości, że pod tym względem dają radę. Jak śledzę poczynania Widzewa bardzo to widać. Może im na pewno brakować trochę doświadczenia i tutaj w pewnych momentach ich ilość na boisku może mieć delikatny wpływ na boiskową sytuację.
Widzewowi na pewno potrzebne jest więcej wyrachowania boiskowego, takiego piłakarskiego szlifu. Często można zauważyć, że gra w wykonaniu jego zawodników jest żywiołowa, trochę juniorska. Brakuje zachowania takiego rasowego boksera, wypunktowania - ktoś się na nim zawiesił, a on czeka na odpowiedni moment i kończy walkę jednym, szybkim prostym. Tego mi troszeczkę w obecnej drużynie Widzewa chyba brakuje. Wiadomo, że jest Adrian Budka, Vlado Bednar, Pirnce Okachi czy Michał Czaplarski, ale pytanie czy to nie za mało? Z tym, że proszę podkreślić, że są to jedynie MOJE przemyślenia, bardziej jako kibica, niż trenera. Od ustalania składu czy oceniania potencjału jest Marcin Płuska.