Global categories
W jak Wojciech, W jak Walda, W jak Widzew
Pan Wojtek w łódzkim klubie spędził ponad 40 lat. W 2017 r. z powodów osobistych zrezygnował z pracy. Pojawił się w nim ponownie podczas czerwcowego meczu z Lechią Tomaszów Mazowiecki, jeszcze w III lidze, jednorazowo zastępując Huberta Gołąbka. Tydzień później - dzień po wywalczeniu przez widzewiaków awansu do II ligi w Ostródzie - zasłabł i trafił do szpitala. Nie udało się go uratować - zmarł 3 lipca 2018 r.
W trakcie lat spędzonych w Widzewie pan Wojtek był świadkiem największych sukcesów klubu, współpracował z kolejnymi zarządami, sztabami szkoleniowymi oraz piłkarzami. Zmieniali się właściciele, trenerzy, zawodnicy, a nawet ligi, w których występował Widzew, a on zawsze trwał na stanowisku, chociaż zdecydowanie sprzeciwiał się określaniem go mianem klubowej legendy. - Legenda to jest o Królu Kraku czy Warsie i Sawie, a ja jestem tylko długoletnim pracownikiem klubu - mówił w wywiadzie dla Widzew.com.
Cechowała go pracowitość, życzliwość i dyskrecja. - To, co się dzieje w szatni, zostaje w szatni. Nie chcę ujawniać jej sekretów, nawet jeśli minęło już wiele lat. Gdybym takie rzeczy wynosił, nie pracowałbym w Widzewie przez tyle lat. Poza tym o wielu rzeczach nie wiedziałem, bo nie chciałem wiedzieć - dodawał skromnie.
Niespodziewana śmierć Wojciecha Waldy była szokiem dla widzewskiej rodziny. - To był po prostu dusza człowiek. Tak można o nim najkrócej powiedzieć. Niezwykle obowiązkowy, przez tyle lat sumiennie wykonywał swój zawód, który przecież nie należy do najłatwiejszych. - wspominał Waldę Tadeusz Gapiński, były kierownik zespołu. - To, co robił dla Widzewa to było coś naprawdę wielkiego. Nie znam zawodnika, który mógłby powiedzieć o nim coś złego - stwierdził Jakub Bartkowski, były zawodnik czerwono-biało-czerwonych.
Pogrzeb Wojciecha Waldy odbył się 11 lipca na Cmentarzu Wojskowym Świętego Jerzego w Łodzi.
***
W tym szczególnym dniu nie zapominamy także o innych widzewiakach, których nie ma już wśród nas. Również w lipcu zmarł 20-letni Kuba z Koluszek, który przez długi czas dzielnie walczył z białaczką. W zbiórkę pieniędzy na lek, który miał pomóc mu wrócić do zdrowia, zaangażowało się całe widzewskie środowisko. Udało się wówczas zebrać ponad 750 tys. zł. Niestety, Kuba przegrał walkę z chorobą.