W Łodzi poznałem najlepszych kibiców - rozmowa z Bruno Pinheiro
Ładowanie...

Global categories

27 January 2018 11:01

W Łodzi poznałem najlepszych kibiców - rozmowa z Bruno Pinheiro

Po odejściu z Widzewa 30-letni już obrońca występował m.in. w Portugalii, Izraelu, Tajlandii, Grecji, a także w Indiach. Mimo to, na bieżąco śledzi losy klubu z al. Piłsudskiego.

Dariusz Cieślak: Po odejściu z Widzewa odwiedziłeś jeszcze kilka innych krajów. Obecnie występujesz w Indiach. Jak oceniasz swój obecny klub?

Bruno Pinheiro: Gra w Indiach to zupełnie nowe doświadczenie. Bardzo się cieszę, że tu trafiłem. Zresztą to już moja druga indyjska przygoda. Dobrze się tutaj czuję. Jestem osobą, która uwielbia podróżować, poznawać nowe kultury, więc w tym przypadku strona sportowa zeszła trochę na drugi plan, a na pierwszy przesunęło się nowe doświadczenie przy przyjmowaniu oferty.

Jak wspominasz swój pobyt w Łodzi?

- Mam jak najlepsze wspomnienia z czasów występów w czerwono-biało-czerwonych barwach. Mimo pewnych problemów finansowych, gra przy alei Piłsudskiego 138 była czymś niesamowitym. W Łodzi poznałem najlepszych kibiców w mojej całej dotychczasowej karierze. Ich pasja i oddanie klubowi były i są wzorem do naśladowania. Z wielką chęcią wróciłbym tam jeszcze kiedyś.

Masz jakieś szczególne wspomnienia z czasów występów w Widzewie, do których lubisz wracać?

- Szczególnie w mojej pamięci zapisały się starcia z Legią i derbowe potyczki z ŁKS-em. Bardzo miło wspominam również nasze wyjazdowe zwycięstwo z Lechem Poznań po moim trafieniu.

Utrzymujesz kontakt z którymś z kolegów z tamtej drużyny?

- Oczywiście, że tak. Mieliśmy silną grupę, która trzymała się zawsze razem. Zarówno na boisku, jak i poza nim. Zostaliśmy przyjaciółmi. Do dzisiaj utrzymuję kontakty m.in. z Ugo Ukahem, Jurijsem Zigajevsem i Mindaugasem Panką.

Śledzisz obecne poczynania klubu? Widzew upadł, ale nastąpiła jego natychmiastowa reaktywacja. Proces odbudowy jest oparty w dużej mierze na nowym stadionie.

- Jasne, widzewiakiem jest się przez całe życie. Śledzę obecne poczynania klubu. Jestem dumny z tego, że po upadku udało się go szybko reaktywować i kontynuować te chlubne tradycje. Dzięki nowemu stadionowi cały piłkarski świat może podziwiać siłę Widzewa i jego fanów, ich oddanie klubowi i ogromną mobilizację. Niewiele jest klubów, które po takim upadku, tak szybko odbudowałyby swoją pozycję.

Jest szansa, że zagrasz jeszcze kiedyś na polskich boiskach? Otrzymujesz jakieś propozycje lub zapytania z naszego kraju?

- Przez ostatnie lata pojawiało się kilka zapytań czy telefonów z Polski. Ja jednak czuję się silnie związany z Widzewem i tylko jakaś specjalna oferta mogłaby mnie przekonać, żeby przejść do innego polskiego klubu.

Jakie masz plany i cele na najbliższą przyszłość?

- W Indiach mam do zrealizowania jeszcze kilka lat obowiązującego kontraktu. Nie lubię planować daleko do przodu. Z drugiej strony, czasem mówię żartobliwie, że z zamiłowania do podróży moja torba jest ciągle spakowana. Dziś jestem tutaj, a jutro… wszystko jest możliwe.

Występowałeś w większości młodzieżowych reprezentacji Portugalii. Nie udało ci się tylko zagrać w seniorskiej reprezentacji.

- Wydaje mi się, że kiedyś byłem blisko spełnienia tego marzenia. Gdy występowałem w Widzewie, dostałem nawet powołanie do drużyny U-23. Od niej do seniorskiej kadry dzielił mnie już tylko jeden krok. Niestety, później nie wszystko poszło po mojej myśli i marzenie oddaliło się na tyle, że chyba trudno będzie je zrealizować.

fot. widzewlodz.pl