Transfery po wykupieniu z… banku
Ładowanie...

WIDZEW - WARTA

Historia

03 March 2023 10:03

Transfery po wykupieniu z… banku

Mirosław Szymkowiak (na zdjęciu powyżej), Grzegorz Mielcarski i Andrzej Jaskot. Tercet tych byłych już piłkarzy tylko przez krótki czas wspólnie grał w Widzewie Łódź, ale do dzisiaj są oni bohaterami jednego z najgłośniejszych i zarazem najdziwniejszych transferów w historii rodzimej Ekstraklasy.

4 marca 1995 roku wspomniany tercet po raz pierwszy zagrał razem w barwach RTS-u na inaugurację rundy wiosennej. Rywalem była wtedy… poznańska Warta, wówczas outsider ligi, podczas gdy Widzewiacy przewodzili stawce w Ekstraklasie.

 

Dla Szymkowiaka i Jaskota były to premierowe występy w barwach drużyny z alei Piłsudskiego. Z kolei Mielcarski zdążył już zadebiutować w widzewskiej drużynie jesienią 1994 roku, ale właśnie w meczu z Wartą strzelił swojego pierwszego gola dla łódzkiej drużyny i ustalił wynik spotkania na 2:0.

 

I na tym można zakończyć wspomnienie tamtego meczu z Wartą, który jest dobrym pretekstem do przypomnienia o wiele ciekawszej historii związanej z łódzkim i poznańskim futbolem.

 

Otóż ci trzej piłkarze zostali w listopadzie 1994 roku formalnie wykupieni przez Widzew z… Gliwickiego Banku Handlowego. Tam ich karty zawodnicze, podobnie jak jeszcze kilku innych piłkarzy, zdeponował pod zastaw pożyczki w wysokości 6 miliardów ówczesnych złotych prezes Fundacji Piłkarskiej Olimpia-Bolplast Poznań, Bolesław Krzyżostaniak.

 

Olimpia grała wtedy również w Ekstraklasie i jesienią 1994 r. dała się we znaki m.in. Widzewowi, pokonując go w Poznaniu 2:0. Mielcarski, Jaskot i Szymkowiak zagrali wtedy jeszcze przeciwko łodzianom i pokazali się z dobrej strony. Bolesław Krzyżostaniak miał jednak swoje problemy finansowe, a piłkarze byli dla niego tylko towarem na sprzedaż.

 

Wspólnikiem w interesach Krzyżostaniaka był znany sędzia piłkarski Piotr Werner, wtedy również członek Rady Nadzorczej wspomnianego banku, w którym zastawiono karty piłkarzy. Obaj panowie po swojemu poszukiwali potencjalnych nabywców czołowych graczy Olimpii.

 

Lepiej z tym obwoźnym handlem zawodnikami poradził sobie Werner, który po nieudanej wizycie w Legii Warszawa zawitał do Łodzi, gdzie szybko doszedł do porozumienia z jednym z prezesów Widzewa – Andrzejem Pawelcem. Najpierw za 5 mld zł wykupiono weksel wystawiony za Mielcarskiego, a zaraz potem w „pakiecie” za dopłatą trafili do RTS-u również Szymkowiak i Jaskot.

 

Grzegorz Mielcarski już kilka dni później zadebiutował w meczu Widzewa z Rakowem, chociaż miał inne plany. „Po prostu do końca nie wierzyłem, że w Polsce można tak błyskawicznie, w zaledwie dwa dni, załatwić wszystkie papierkowe sprawy. Do końca byłem przekonany, że zagram w meczu Olimpia – Lech. Jednak, już w czwartek wieczorem zadzwonił do mnie pan Andrzej Pawelec i powiedział, że jestem już jego zawodnikiem i nie zgadza się na mój występ w derby Poznania” – wspominał wtedy Mielcarski na łamach „Przeglądu Sportowego”.

 

Okazało się jednak, że właściciel Olimpii, Bolesław Krzyżostaniak, przebywał za granicą gdy jego wspólnik dokonał transakcji wiązanej z przejściem Mielcarskiego wraz z Szymkowiakiem i Jaskotem do Widzewa. Tymczasem Krzyżostaniak upoważnił Wernera tylko do transferu Mielcarskiego. Dlatego po powrocie do kraju próbował zablokować transfery poznaniaków do łódzkiej drużyny, ale ostatecznie nic nie wskórał.

 

Wszyscy zadebiutowali w barwach Widzewa, a Grzegorz Mielcarski już po rundzie wiosennej 1995 roku opuścił Łódź przenosząc się do FC Porto. Klub z alei Piłsudskiego zainkasował od mistrza Portugalii ponad milion dolarów, co było wtedy niebagatelną kwotą.

 

Andrzej Jaskot również długo nie zagrzał miejsca w RTS-ie. W przeciwieństwie do Mirosława Szymkowiaka, który w Widzewie Łódź grał do 2000 roku i w międzyczasie stał się bohaterem kolejnej głośnej sprawy, gdy w 1998 roku Jacek Dębski, ówczesny prezes Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki, zażądał od PZPN unieważnienia uprawnienia tego piłkarza do gry w Widzewie.

 

Włodarze Polskiego Związku Piłki Nożnej nie przystali na te żądania i tak sprawa transferu Szymkowiaka z Olimpii do Widzewa stała się po kilku latach pretekstem do wywołania w Polsce tzw. wojny futbolowej. Tajemnicą poliszynela w tym sporze był fakt, że dobrym znajomym Jacka Dębskiego był… Bolesław Krzyżostaniak. Ale to już wątek na zupełnie inną, niekoniecznie piłkarską historię.

 

Bilans meczów Widzew Łódź – Warta Poznań:

Ekstraklasa: 7 (4-1-2) 12-7*

I liga: 8 (6-0-2) 13-6

Ogółem: 15 (10-1-4) 25-13

 

*podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.