Global categories
To mogą być kluczowe mecze - rozmowa z Radosławem Sylwestrzakiem
Marcin Olczyk: Mecz z ŁKS-em Łomża musiał być dla ciebie trudnym doświadczeniem? Żałowałeś, że z trybun nic nie da się zrobić?
Radosław Sylwestrzak: Z trybun ciężko było oglądać sobotni mecz, zwłaszcza w takich okolicznościach. Ta porażka podwójnie bolała, ponieważ nie mogłem w żaden sposób pomóc kolegom. Takie mecze niestety się zdarzają. Trzeba zakasać rękawy i w kolejnym spotkaniu potwierdzić, że był to tylko wypadek przy pracy.
Jak sobotnia porażka wpłynęła na zespół?
- Przegrana z ŁKS-em Łomża wywołała w nas wszystkich ogromną sportową złość. To dało nam dodatkową motywację do pracy na treningach. Ubiegły tydzień minął pod znakiem jeszcze cięższej pracy. Mamy ostatnio trudny okres, ale potrafimy zwyciężać i chcemy to potwierdzić w dwóch ostatnich meczach w tym roku.
Minione tygodnie, jak sam przyznajesz, nie były dla was łatwe. Czy na treningu czujecie, że coś jest nie tak?
- W samym treningu zaangażowanie jest na naprawdę wysokim poziomie. Każdy daje z siebie wszystko, nawet więcej niż sto procent. Pracujemy na bardzo wysokich obrotach.
Aż przychodzi weekend…
Na meczach potem dzieje się to, co się dzieje, co wszyscy widzą. Trudno to wytłumaczyć. Trzeba jednak mieć na uwadze, że rywale grają z nami inaczej. Nie ma mowy o otwartej piłce. My musimy w związku z tym wychodzić bardzo wysoko i narażamy się przez to na kontrataki. Przeciwnicy dobrze sobie z tym radzą. Atakując, musimy też myśleć o obronie. Pracujemy nad tym.
Media prześcigają się w doniesieniach dotyczących przyszłości obecnej kadry i ewentualnych zmian. Nie zaprząta wam to głowy na finiszu rundy?
- Zostały dwa mecze. Każdy ma do spełnienia oczekiwania, które są w nas pokładane. Wszyscy starają się im sprostać, pracując na maksa. Nie ma w tej chwili zastanawiania się nad tym, co będzie po rundzie. Mamy przed sobą dwa ważne spotkania, które musimy wygrać. Te potyczki w kontekście awansu mogą okazać później kluczowe.
Przed wami starcie z Lechią Tomaszów Mazowiecki, drużyną z górnej części tabeli. Z wyżej notowanymi zespołami radziliście sobie dotychczas bardzo dobrze. Tak będzie również w niedzielę?
- Nie możemy obawiać się nikogo. Przeciwnika trzeba szanować, to podstawa, ale to my powinniśmy narzuć rywalom swój styl i swoją grę. Czy gramy z Lechią Tomaszów Mazowiecki, czy ekipa z dolnej części tabeli, każdego trzeba szanować, ale bać nie można się nikogo.