Szatnia żyje codziennie - rozmowa z Danielem Mąką
Ładowanie...

Global categories

30 January 2018 08:01

Szatnia żyje codziennie - rozmowa z Danielem Mąką

Z pomocnikiem Widzewa Łódź rozmawiamy m.in. o urlopie, okresie przygotowawczym i przenosinach do nowego ośrodka treningowego.

Dariusz Cieślak: Wcześniej mieliście rozruch. Teraz rozpoczynacie przygotowania pełną parą. Tęskniłeś już trochę za rytmem treningowym?

Daniel Mąka: Głód piłki doskwierał nam wszystkim. Jednocześnie żaden z nas nie pozwolił sobie na całkowite lenistwo. Każdy w jakiś sposób dbał o ruch przy treningu indywidualnym. Chodziło również o to, żeby w okres przygotowawczy wejść bez żadnych skurczy, naciągnięć czy innych urazów. W naszym przypadku taka całkowita bierność byłaby samobójstwem dla organizmów.

Jak spędziłeś czas wolny od treningów?

- Urlop zawsze spędzam z rodziną. Chcemy nadrobić zaległości. Poza tym, niestety jedna z bliskich mi osób zachorowała, wymagało to różnych konsultacji, badań, wizyt u lekarzy i w różnych ośrodkach. Takie jest życie, ale dzięki temu jestem mocniejszy o pewne sytuacje życiowe i rodzinne.

Mimo dojazdów z Warszawy do Łodzi w trakcie rozgrywek da się pogodzić życie rodzinne z zawodowym?

- Myślę, że tak. Udaje mi się tak to wszystko zorganizować, żeby nikt i nic na tym nie cierpiało. Nie cierpią na tym dzieci, bliscy, moje treningi, ani moje samopoczucie. Daję radę i chyba powinienem być z tego zadowolony.

A czy nie zastanawiałeś się nad przenosinami do Łodzi? Niedawno podpisałeś nowy kontrakt. To był dobry moment, żeby rozważyć taką opcję.

- Oczywiście, że dobry, ale wiele decyzji zapadło już wcześniej - jeszcze przed podpisaniem poprzedniej umowy z Widzewem. Wtedy zdecydowaliśmy z rodziną, że zostaniemy w Warszawie. Tamte decyzje pociągnęły za sobą pewien ciąg zdarzeń i teraz nie warto tego zaburzać. Wchodzimy z dzieciakami w okres przedszkolno-szkolny. Dosyć miały już w życiu przeprowadzek związanych z moją pracą. Teraz priorytety musiały ulec zmianie.

Do rundy wiosennej przygotowujecie się na nowym obiekcie treningowym. Jak oceniasz zamianę Gutowa na Łódź?

- Łodziankę oceniam bardzo pozytywnie. Piękna i śnieżnobiała ma swój urok. Szkoda, że w święta też tak biało nie było. Mówiąc poważnie, to na pewno lokalizacyjnie jest to dla nas ważna sprawa. Jest mniej dojazdów, przebieramy się na stadionie, więc nasza szatnia nie żyje raz na dwa tygodnie, tylko codziennie. To bardzo pomaga w budowie zespołu.

Czy wiecie już czego spodziewać się po przygotowaniach przedsezonowych pod okiem trenera Smudy?

- Myślę, że będziemy się dopiero wzajemnie poznawać przez cały ten okres przygotowawczy. Nikt z nas nie miał wcześniej okazji współpracować z trenerem, więc dla wszystkich będzie to pewna nowość. Gdzieś obija nam się o uszy, jakie to mają być przygotowania, ale póki co to tylko domysły. Nie ma co zastanawiać się na zapas, tylko skupić się nad tym, co dla nas przygotowuje sztab szkoleniowy, nawet jeśli będą to bardzo wymagające zajęcia. Sam zresztą słyszałem, że zawodnicy, którzy byli kiedyś kontuzjogenni, po przepracowaniu całego okresu przygotowawczego z trenerem Smudą, radzili sobie dalej już bez żadnych urazów. Nawet przez kolejne kilka lat.

Który z rywali ligowych może być, twoim zdaniem, waszym najgroźniejszym rywalem w walce o awans w rundzie wiosennej?

- Rzeczywistość pokazała, że wiosna potrafi rządzić się swoimi prawami i czasem może wystrzelić ktoś nowy, kto włączy się do walki o najwyższe cele. Dzięki temu rozgrywki są bardziej atrakcyjne i emocjonujące. Jeśli ja miałbym ocenić, to raczej stawiałbym na Lechię Tomaszów Mazowiecki. Nie zamierzam lekceważyć ekipy Sokoła Aleksandrów Łódzki, bo to mocny zespół, ale coś mi podpowiada, że raczej to Lechia będzie tym głównym konkurentem. Z drugiej strony, my powinniśmy przeskakiwać po kolei każdą przeszkodę, która jest przed nami i sukcesywnie przybliżać się do celu. Wtedy nie będziemy musieli oglądać się na innych. Ważne, żeby w tym wszystkim nie utracić tylko pokory.

Opuścił drużynę Adam Radwański. To był jeden z kluczowych zawodników w zespole. Czy będzie to dla was duża strata? Jesteś jednym z najbardziej doświadczonych zawodników, więc na pewno potrafisz to obiektywnie ocenić.

- Porozmawiamy o tym w czerwcu?

Należy to rozumieć jako odpowiedź w stylu "bez komentarza"?

- Nie, nie. Chodzi o to, że dzisiaj trudno to obiektywnie ocenić. Wszystko zweryfikuje boisko. Zobaczymy, czy Adam był niezbędny dla naszej drużyny i był elementem układanki, którego będzie nam bardzo brakować, czy może na przykład dzięki temu błysnął inny młodzieżowiec. Adama już z nami nie ma, życzę mu wszystkiego dobrego, trzymam za niego kciuki i tyle. W naszym przypadku wszystko zweryfikuje czerwiec.