Sebastian Zieleniecki: Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy mocni
Ładowanie...

Global categories

13 August 2017 16:08

Sebastian Zieleniecki: Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy mocni

Piłkarze Widzewa prowadzeni przez trenera Franciszka Smudę odnieśli w sobotę pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie, pokonując Świt Nowy Dwór Mazowiecki 2:0. Czyste konto zachowała obrona, współprowadzona przez Sebastiana Zielenieckiego.

Wygrana nie przyszła jednak łatwo. Piłkarze trenera Rafała Kleniewskiego od początku meczu ruszyli do ataku na bramkę gospodarzy, stwarzając zagrożenie głównie ze stałych fragmentów gry. Łodzianie przetrwali jednak pierwszy kwadrans, stopniowo zwiększając swoją moc z przodu. - Wydaje mi się, że wyszliśmy lekko stremowani na te pierwsze piętnaście minut. Nie wiem, z czego to wynikało. Świt usiadł na nas, z czasem nasza gra wyglądała jednak coraz lepiej. Widać to było zwłaszcza po przerwie. Świt osłabł, a my podeszliśmy do nich wyżej. Stworzyliśmy sobie sytuacje bramkowe, a dwie z nich wykończyliśmy. Należy się z tego cieszyć - powiedział tuż po meczu Sebastian Zieleniecki.

Sobotnim zwycięstwem czerwono-biało-czerwoni zmazali plamę z Sulejówka, gdzie tydzień temu ulegli Victorii 1:2. Przed drużyną wciąż jednak wiele pracy, aby na pozostałe drużyny w tabeli patrzeć "z góry". - Wiemy, co spoczywało na naszych barkach po wpadce w Sulejówku. Chcieliśmy udowodnić, że jesteśmy w lepszej dyspozycji niż wtedy, a także zaprezentować się kibicom i trenerowi - pokazać, że jesteśmy mocną drużyną. W naszych głowach głównym celem jest awans - stwierdził podstawowy obrońca drużyny trenera Franciszka Smudy.

Debiut w barwach Widzewa zaliczył w meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki lewy obrońca Marcin Pigiel, który zastąpił Bartłomieja Rakowskiego. Rywalizacja młodzieżowców na lewej stronie zapowiada się interesująco w kontekście następnych ligowych spotkań. - Rakowski i Pigiel to młodzi zawodnicy. Obaj potrzebują wsparcia. Widać było po Marcinie, że przez pierwsze 10-15 minut był zestresowany. Nic dziwnego - po raz pierwszy zagrał przed tak dużą publicznością i miał trochę "waty" w nogach. Każdy z nas to przechodził. Nie jest łatwo rozpocząć w takich warunkach. Później jednak Marcin radził sobie coraz lepiej. Za to należą mu się brawa, podobnie jak "Rakowi" w Sulejówku - chwalił kolegów po meczu Zieleniecki, który komplementował także Michała Millera - autora dwóch asyst, które dały Widzewowi zwycięstwo. - Michał miał kilka dogodnych sytuacji. To kwestia czasu, jak zaczną z nich wpadać w bramki. Zrobił jednak i tak ogromną robotę w przodzie. Obojętnie, kto strzela - najważniejsze, że wygrywamy - zakończył obrońca Widzewa.