klub
Historia
Rogal Smolara, bomba Iwanickiego, wolej Szymka i dżoker Zając
6 sierpnia 1975 r. ŁKS - Widzew 1:2 (1:0)
To była raptem 2. kolejka nowego sezonu ekstraklasy, w której Widzew pojawił się jako beniaminek po 27 latach przerwy i zdaniem ekspertów oraz piłkarzy ŁKS-u miał za to zapłacić tzw. frycowe w spotkaniu z utytułowanym rywalem zza miedzy. I wszystkim zdawało się, że tak będzie, bo ełkaesiacy objęli prowadzenie już w 1. minucie po golu Jana Mszycy i prowadzili przez ponad 70 minut. A potem nagle wszystko się zmieniło za sprawą dwóch bramek Tadeusza Błachny (na zdjęciu poniżej) i charakternej postawy widzewiaków walczących do końca o zwycięstwo.
19 września 1981 r. ŁKS - Widzew 1:2 (1:1)
Kilka dni wcześniej na tym samym stadionie Widzew przegrał 1:4 z Anderlechtem Bruksela w swoim debiucie w Pucharze Mistrzów. Gdy w 34. minucie derbowego meczu ŁKS objął prowadzenie, wydawało się, że kibice RTS-u przełkną kolejną gorzką pigułkę. Nic z tego! Widzewiacy szybko odpowiedzieli dwoma golami autorstwa Mirosława Tłokińskiego, który wyręczył dobrze pilnowanego przez ełkaesiaków Włodzimierza Smolarka. Dodajmy, że kolegów z ofensywy skutecznie wspierał z tyłu grający jako obrońca bardzo dobre zawody… Zbigniew Boniek.
25 sierpnia 1984 r. ŁKS - Widzew 0:1 (0:1)
W derbach Łodzi padło wiele efektownych bramek, ale nikt nie strzelił w nich gola w taki sposób jak Włodzimierz Smolarek. Napastnik Widzewa w 26. minucie wykonywał rzut rożny. Jego silne dośrodkowanie wprawdzie złapał bramkarz ŁKS-u Jarosław Bako (obaj piłkarze są na tytułowym zdjęciu), ale razem z piłką… wpadł do własnej bramki! Tym sposobem skutecznym rogalem "Smolar" zapewnił Widzewiakom zwycięstwo.
29 sierpnia 1992 r. ŁKS - Widzew 3:3 (2:3)
To był mecz! W 3. minucie 1:0 prowadził ŁKS, w 6. było już 2:1 dla Widzewa, a minutę później na tablicy widniał remis 2:2. Skończyło się na polubownym wyniku, ale 3:3. W pamięci kibiców zapadła pierwsza bramka zdobyta przez Widzewiaków, gdy Leszek Iwanicki (na zdjęciu poniżej) bardzo mocnym strzałem z rzutu wolnego pokonał… Andrzeja Woźniaka. To była bomba nie do obrony dla obecnego trenera widzewskich bramkarzy.
18 września 1994 r. ŁKS - Widzew 2:4 (1:2)
Znowu powtórka z rozrywki, czyli szybkie prowadzenie ŁKS-u, a potem koncert gry Widzewa. Na 1:1 dla RTS-u wyrównał wtedy Dariusz Podolski, który przed sezonem przeniósł się na Piłsudskiego z… alei Unii. Kilka lat wcześniej debiutując w barwach ŁKS-u w derbach strzelił gola Widzewowi. W tym meczu to powtórzył, tyle że w drugą stronę - jako derbowy debiutant w czerwono-biało-czerwonych barwach. Pozostałe bramki dla gości strzelili wtedy Andrzej Michalczuk, Radosław Kowalczyk i Bogdan Pikuta.
8 listopada 1997 r. ŁKS - Widzew 2:3 (1:1)
Kolejne niesamowite, emocjonujące derby na stadionie ŁKS-u, gdzie powoli tradycją stawało się strzelanie przez Widzew trzech goli rywalom. Tym razem zaczął Mołdawianin Alexandru Curtian i chociaż ełkaesiacy po upływie godziny gry wyszli na prowadzenie 2:1, to końcówka derbowego starcia znowu należała do RTS-u. Najpierw na 2:2 pięknym strzałem z woleja trafił Mirosław Szymkowiak, dając kolegom sygnał do zawalczenia o całą pulę. Widzewiacy poszli za ciosem i w 86. minucie wywalczyli karnego. Żelazne nerwy pokazał Andrzej Kobylański, zapewniając czerwonym wygraną po strzale z jedenastki.
27 października 1999 r. ŁKS – Widzew 2:3 (1:2)
To były zaległe Derby Łodzi przełożone z początku sezonu. Obie łódzkie drużyny nie nadawały już tonu ligowym rozgrywkom, ale stworzyły kolejne pasjonujące widowisko, w którym ponownie błyszczeli Widzewiacy. Najpierw Tomasz Kiełbowicz, który popisał się dwoma pięknymi strzałami z dalszej odległości, a potem jego zmiennik - Marcin Zając. Napastnik okazał się "dżokerem" w talii trenera Oresta Lenczyka, bo dosłownie po niespełna minucie gry zdobył trzecią bramkę dla Widzewa!
10 maja 2006 r. ŁKS – Widzew 1:3 (1:1)
Kibicowsko to były najlepsze derby Widzewa na stadionie rywala, mimo że rozgrywane były w ówczesnej II lidze. Wielotysięczny pochód fanów RTS-u przez miasto na stadion ŁKS-u przeszedł do historii derbów Łodzi. Podobnie jak to, co działo się na trybunach i oczywiście na boisku, gdzie tym razem to widzewiacy szybko objęli prowadzenie (Bartłomiej Grzelak), a w drugiej połowie "wyjaśnili" rywali dwoma golami strzelonymi w 12 minut (Kuzera i ponownie Grzelak).
7 marca 2010 r. ŁKS – Widzew 1:4 (1:2)
Najwyższe ligowe zwycięstwo nad ŁKS-em na jego stadionie Widzew odniósł bez wsparcia swoich kibiców, którzy nie zostali wpuszczeni na stadion przy alei Unii. Pozostało oglądanie derbów w telewizji, gdzie fani obu drużyn przeżyli deja vu. Znowu to ełkaesiacy objęli prowadzenie w pierwszej połowie, ale na przerwę do szatni schodzili już ze stratą dwóch bramek po celnych strzałach duetu Litwinów - Darvydasa Sernasa i Mindaugasa Panki. W drugiej połowie gospodarze liczyli na doprowadzenie przynajmniej do remisu, ale w końcówce to widzewiacy strzelili jeszcze dwa gole (Łukasz Broź i Marcin Robak) i mogli triumfalnie wracać przez miasto na swój stadion.
16 października 2016 r. ŁKS – Widzew 2:2 (1:0)
Po czterech latach przerwy doszło do derbowego meczu łódzkich drużyn, ale po raz pierwszy w… III lidze. Z powodu remontu stadionu ŁKS-u ponownie Widzewiaków nie mogli wspierać ich kibice. Zaczęło się dobrze dla gospodarzy, a potem do głosu doszli piłkarze RTS-u, którzy po przerwie w 13 minut strzelili dwa gole (Daniel Mąka i Mateusz Michalski) i wyszli na prowadzenie 2:1. Końcówka spotkania okazała się pechowa dla czerwono-biało-czerwonych, bo ostatniej minucie stracili bramkę. I niech to będzie przestrogą dla obecnej drużyny Widzewa przed wtorkowym meczem.